Animozje w łódzkiej Platformie nie są jednak w partii tajemnicą. Przed jesiennymi wyborami Śledzińskiej-Katarasińskiej zaproponowano dopiero piąte miejsce na liście. Posłanka publicznie ogłosiła, że rezygnuje ze startu. Napisała list do Donalda Tuska. Ostatecznie decyzją zarządu partii dostała drugie miejsce, spychając Grabarczyka.
W 2001 roku należała do grupy, która z dzisiejszym premierem odeszła z Unii Wolności. Dla Władysława Frasyniuka, ówczesnego szefa UW, było to spore zaskoczenie.
Posłanką na Sejm jest nieprzerwanie od pierwszej kadencji, kiedy dostała się na Wiejską z list UD. Należała do Frakcji Społeczno-Liberalnej Zofii Kuratowskiej, która stanowiła lewe skrzydło partii: – Była wtedy walczącą feministką, a jej działania w kwestii ustawy antyaborcyjnej, praw kobiet czy stosunków państwo – Kościół dzisiaj nawet w LiD byłyby postrzegane jako niepotrzebne zaognianie sporów – wspomina Katarzyna Piekarska, była posłanka SLD.
Śledzińska-Katarasińska od początku zajmuje się jednak przede wszystkim kulturą i mediami. – Wypracowała sobie pozycję eksperta w tej tematyce – przyznaje Jarosław Sellin, obecnie poseł niezrzeszony.
W Sejmie minionej kadencji wsławiła się jako współałutorka kontrowersyjnego raportu PO o mediach publicznych. Zarzucał on PiS ich upolitycznianie. Znalazły się w nim nazwiska wielu dziennikarzy wraz zarobkami i sugestią, że sprzyjają partii Kaczyńskiego. Po tym jak okazało się, że wiele danych podanych w raporcie jest nieprawdziwych, PO wycofała się z części zarzutów.