Prawda o misji telewizji publicznej

Praktycznie wszystkie koszty w TVP księgowane są na koncie „misja”, łącznie z pensjami 7 tys. pracowników

Publikacja: 06.05.2008 01:11

Batalia o przyszłość abonamentu trwa. W tej sprawie odezwali się już wszyscy zainteresowani. Przedstawiciele środowisk twórczych w liście otwartym do premiera Donalda Tuska zaprotestowali przeciw zniesieniu abonamentu. Szefowie największych stacji zwrócili się do marszałka Sejmu z apelem o utrzymanie abonamentu i wprowadzenie możliwości odpisania go od podatku. W końcu głos zabrał główny zainteresowany, prezes telewizji publicznej Andrzej Urbański. W płatnych ogłoszeniach publikowanych w prasie prezes pisze:

„W związku z licznymi publikacjami prasowymi oraz wypowiedziami polityków Platformy Obywatelskiej podającymi nieprawdziwe informacje, że Telewizja Polska nie rozlicza się ze środków pochodzących z abonamentu radiowo-telewizyjnego bądź utajnia te rozliczenia, uprzejmie informuję, że zarząd spółki – podobnie jak to miało miejsce w latach ubiegłych – przekazał ponad miesiąc temu Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji szczegółowe, liczące 152 strony »Sprawozdanie z wykorzystania przez TVP SA wpływów z opłat abonamentowych na realizację misji w 2007 r.« Jest ono również dostępne na internetowej stronie TVP SA: www. tvp. pl.

Sprawozdania z wykorzystania środków z abonamentu przedkładały KRRiT kolejne zarządy TVP od 1993 r. W 2005 r. dodatkowo wprowadzono do ustawy o radiofonii i telewizji obowiązek »publicznego udostępnienia« takiego sprawozdania”.

Telewizja publiczna w najmniejszym stopniu nie rozlicza się z wykorzystania środków publicznych na realizację misji

Zachęcony przez prezesa przeczytałem mozolnie liczne strony sprawozdania. Lektura ta, uciążliwa i niewdzięczna, ani na jotę nie wpłynęła na zmianę mojego stanowiska w sprawie abonamentu. Tak jak przed, tak i po lekturze tego dokumentu z całą odpowiedzialnością twierdzę, że Telewizja Publiczna w najmniejszym stopniu nie rozlicza się z wykorzystania środków publicznych dla realizacji misji. Pan prezes próbuje mamić przeciwników politycznych, swoich widzów i osoby płacące abonament.

Zarząd TVP w sprytny sposób wykorzystuje fakt, iż ustawa o radiofonii i telewizji z 1992 roku, na którą się Urbański powołuje, nie definiuje misji telewizji publicznej. Ustawa w ogóle nie odwołuje się do pojęcia misji. Wspomina o niej jedynie mimochodem w słynnym artykule 21., który poświęcony jest opisowi zadań publicznego nadawcy:

„Art. 21.1. Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu”.

Tyle na temat misji. Innymi słowy pojęcie to w ustawie nie jest definiowane przedmiotowo, lecz podmiotowo. Ustawodawca nie sprecyzował, jakie programy są, a jakie nie są misyjne. Ustawa po prostu stwierdza, że telewizja publiczna realizuje misję publiczną, nadając swój program. Na gruncie ustawy dyskusja o tym, co jest, a co nie jest misją w TVP, jest po prostu bezprzedmiotowa, bo misją jest wszystko, co nadaje.

Tę oczywistą lukę wykorzystuje zarząd TVP. W sprawozdaniu, o którym mowa w „liście otwartym” dokonano prostego zabiegu: do kosztów realizacji misji publicznej zaliczono prawie wszystkie koszty działania TVP. Po prostu. W rozdziale „Zasady ewidencji kosztów realizacji misji publicznej TVP SA” mówi się o tym wprost:

„W celu zapewnienia przejrzystości i jawności wykorzystania środków przeznaczonych na realizację ustawowych zadań TVP SA (...) prowadzi odrębną ewidencję przychodów i kosztów związanych z realizacją misji publicznej oraz pozostałej działalności.

Wyodrębnienie przychodów i kosztów bezpośrednich obu rodzajów działalności odbywa się poprzez identyfikację przychodów i kosztów związanych z działalnością pozostałą, które są wykazywane na odrębnych kontach księgowych”.

Filmy z Sylvestrem Stallone’em w TVN to komercja, w TVP to misyjna rozrywka. Dlatego „Taniec z gwiazdami” to komercja, a „Taniec na lodzie” to popularyzacja łyżwiarstwa

W załączniku do sprawozdania („Zasady realizowania przez TVP SA misji publicznej”) czytamy: „TVP SA prowadzi tzw. pozostałą działalność jako działalność uboczną, jasno oddzieloną od działalności z zakresu realizacji misji publicznej. Służy temu wydzielenie jednostek prowadzących tę działalność, w szczególności Biura Reklamy TVP SA i części handlowych innych jednostek organizacyjnych”.

Krótko mówiąc: praktycznie cała działalność TVP poza Biurem Reklamy jest realizacją misji publicznej. W efekcie prawie wszystkie koszty księgowane są na koncie „misja”, łącznie z pensjami ponad 7 tys. pracowników, budową nowej siedziby, odprawami dla dyrektorów, kosztami sądowymi poniesionymi w obronie dóbr osobistych pań Raczyńskiej i Koteckiej, itp. Praktycznie wszystkie wpływy poza abonamentem księgowane są na koncie „działalność pozostała”. W efekcie prezes Urbański może twierdzić, że tak pojęta działalność misyjna stanowi 1695 milionów złotych kosztów, czyli 98,9 proc. wszystkich kosztów TVP. Działalność pozostała generuje 76 proc. wpływów publicznego nadawcy, kosztując go jedynie 20 milionów złotych rocznie (1,1 proc.). Zarząd TVP z dumą więc twierdzi, że do misji publicznej dopłaca 1260 złotych stanowiących zysk z działalności ubocznej.

Myślę, że takie postawienie sprawy raz na zawsze wyjaśnia fundamenty sporu. Są one bowiem czysto księgowe. Z tej perspektywy nie dziwi, że zarząd TVP w rozdziałach o realizacji misji przywołuje takie tytuły jak: „A dobro Polski”, „Warto rozmawiać”, „Misja specjalna” czy „Sprawa dla reportera” w kategorii informacja i publicystyka, a w rozdziale seriale telewizyjne takie komercyjne przeboje jak: „Klan”, „Złotopolscy” „Fałszerze. Powrót sfory”, „M jak miłość” czy „Rancho”. Szczytem wszystkiego są „Bulionerzy”, program powstały na zlecenie konkretnego reklamodawcy – klienta Biura Reklamy TVP. Ale skoro zarząd z góry zakłada, że cała działalność poza handlem programami i czasem reklamowym jest realizacją misji, to równie dobrze można wszystkie programy TVP wylistować w kolejności alfabetycznej. W ten sposób filmy z Sylwestrem Stallone’em w TVN to komercja, w TVP to misyjna rozrywka. Dlatego „Taniec z gwiazdami” to komercja, a „Taniec na lodzie” to „popularyzacja łyżwiarstwa”. Dlatego „Co z tą Polską” w Polsacie to czysta komercja w przeciwieństwie do „Tomasz Lis na żywo” w TVP. Możliwe też są zmiany w drugą stronę – z programów kiedyś misyjnych na komercyjne, na przykład transmisje z mistrzostw Europy w piłce nożnej to kiedyś misja TVP, teraz maszynka do zarabiania pieniędzy dla Polsatu. Ta dyskusja jest bez sensu, a sprawozdanie, na które powołuje się dumnie prezes Urbański, jedynie to potwierdza. Dlatego niezmiernie dziwią mnie stwierdzenia kolejnych prezesów TVP w rodzaju „tyle misji, ile abonamentu” prezesa Kwiatkowskiego lub zapowiedź obecnego jej szefa dotycząca złamania ustawy i przerywania programów reklamami w przypadku skasowania abonamentu. Takie stanowisko jest bezzasadne, jeśli – tak jak chce zarząd – TVP jako instytucja, nadając jakikolwiek program, realizuje zadania misji. Kierując się tą logiką, mam dla pana Urbańskiego parę prostych rad, które pozwolą TVP realizować misję w takim samym stopniu bez żerowania na emerytach i rencistach. Oto one:

Po pierwsze – skrócenie czasu nadawania proporcjonalne do wpływów z abonamentu.

Po drugie – ograniczenie zatrudnienia. 7 tys. ludzi na etatach (prawie pięć razy więcej niż Polsat i TVN razem wzięte) to może zbyt dużo, biorąc pod uwagę, że jedynie 35 proc. Programu 1 i tylko 25 proc. Programu 2 to produkcja własna?

Po trzecie – oddanie oddziałów terenowych samorządom, skoro ich produkcja programowa praktycznie jest bez znaczenia dla ogólnopolskich anten Jedynie 5 proc. czasu nadawania Jedynki i 7 proc. czasu nadawania Dwójki powstaje w 16 ośrodkach regionalnych, których utrzymanie pożera 449 milionów złotych, czyli 87 proc. wartości abonamentu.

Po czwarte – sprzedawanie czasu reklamowego po rynkowej jego wartości. W zeszłym roku na rynku rosnącym o 17 – 20 proc. pozwolił pan na przecenienie wartości czasu reklamowego sprzedawanego przez TVP średnio o 30 proc.! Ponieważ zarząd kierowany przez pana podjął decyzję o zwiększeniu limitu czasu reklamowego na antenach TVP i rzuceniu na rynek 40 proc. więcej zasobów, w lutym, czyli po wynegocjowaniu wszystkich kontraktów reklamowych między reklamodawcami a stacjami telewizyjnymi, Biuro Reklamy dokonało całkowicie nieuzasadnionej obniżki cen, próbując upchnąć ogromną podaż zbyt późno i w całkowitym chaosie. Stracił pan na tej operacji 30 proc. wpływów, czyli 380 mln złotych, co stanowi 73 proc. wartości abonamentu. Przypomnę jedynie, że 40 proc. więcej zasobów TVP to poniżej 15 proc. całości rynku, czyli nadal mniej niż dynamika jego wzrostu. Nie było uzasadnienia dla obniżki cen.

Po piąte – niezmarnotrawienie koniunktury wzorem poprzedniego roku. W 2008 roku rynek reklamowy wzrasta o 20 – 25 proc. Ceny reklamy w pańskiej stacji poszybowały w górę o 50 proc. od stycznia do maja. Co prawda na skutek nieudolnego zarządzania ofertą programową popularność pańskich programów drastycznie spada (Jedynki o 13 proc., Dwójki o 18 proc.), ale i tak może pan liczyć na 30-proc. wzrost wpływów przy utrzymaniu tej samej podaży. To powinno stanowić 380 mln złotych, czyli 74 proc. abonamentu. Wystarczy tych pieniędzy nie zmarnować. I jeszcze jedna rada: proszę oszczędzić swój cenny czas i pieniądze, które poświęca pan na publikację listów otwartych. Są dla pana kompromitujące.

Jakub Bierzyński, prezes Omnicom MediaGroup

Z autorem można dyskutować na www.bierzynski.pl.

Batalia o przyszłość abonamentu trwa. W tej sprawie odezwali się już wszyscy zainteresowani. Przedstawiciele środowisk twórczych w liście otwartym do premiera Donalda Tuska zaprotestowali przeciw zniesieniu abonamentu. Szefowie największych stacji zwrócili się do marszałka Sejmu z apelem o utrzymanie abonamentu i wprowadzenie możliwości odpisania go od podatku. W końcu głos zabrał główny zainteresowany, prezes telewizji publicznej Andrzej Urbański. W płatnych ogłoszeniach publikowanych w prasie prezes pisze:

Pozostało 95% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie