Skoro wstaje nowy dzień, to mamy w Polsce nowy serwis internetowy. Tylko w ostatnim tygodniu ruszyły serwisy handlowe portali Allegro, Tlen. Powstała polska wersja MSN Microsoftu, najpopularniejszego portalu w Europie. Do debiutu przymierza się Yahoo!, a tydzień temu rozwojowi naszego rynku internetowego przyglądał się osobiście jeden ze współzałożycieli Google.
A fundusz IDG Ventures z USA zapowiedział, że w ciągu pięciu lat zainwestuje w polskie firmy internetowe 150 mln dol.Szefowie międzynarodowych korporacji uważnie czytali podsumowujące 2007 r. raporty z europejskich rynków, które trafiły na ich biurka wiosną. W większości Polska była na pierwszym miejscu – najszybszy przyrost liczby internautów (już 14 mln), rekordowo rosnąca reklama online (ok. 750 mln zł) i świetne perspektywy rozwoju – do Internetu ma dostęp tylko 14 mln Polaków, drugie tyle czeka na podłączenie.
To ogromna szansa dla najbardziej innowacyjnych firm i umysłów w Polsce. Potencjalni naśladowcy twórców Allegro czy Naszej-Klasy mają dużo miejsca na częściowo zagospodarowanym rynku. Zadanie ułatwia im specyfika polskich internautów, którzy wciąż jeszcze wolą produkt stworzony w kraju od tego oferowanego przez globalnych graczy (patrz np. porażki eBay i AOL).
Internet może być jedną z najprężniejszych gałęzi polskiej gospodarki. Jednak by tak się stało, w tę branżę muszą uwierzyć też nasi inwestorzy, a nie tylko światowi giganci. W rozmowie z „Rz” jeden z inwestorów wysokiego ryzyka stwierdził ostatnio, że „nie wie, gdzie w Internecie są pieniądze“, więc nie interesuje się tą branżą. Nic dziwnego, że Allegro i Gadu-Gadu są już południowoafrykańskie, a Nasza-Klasa – estońska.