– Prasa zachowuje się jak słońce: wznosi się na wschodzie i opada na zachodzie – żartował Christoph Riess, prezes Światowego Stowarzyszenia Wydawców Gazet i Producentów Treści (WAN-IFRA), na rozpoczętym wczoraj w Wiedniu corocznym Światowym Kongresie Prasy. Odniósł się do rozwijających się rynków wschodnich i zachodnich, na których panuje stagnacja.
Globalny nakład gazet spadł w 2010 roku w porównaniu z 2009 rokiem o ok. 2 proc. i wynosił 517 mln egz. Tyle gazet trafiało codziennie do kiosków i sklepów na świecie. – To, co stracili wydawcy na wydaniach papierowych, zostało nadrobione przez pozyskiwanie czytelników wersji cyfrowych. Zasięg cyfrowych edycji gazet zazwyczaj wynosi dziś ok. jednej trzeciej zasięgu, jaki generują wydania papierowe – konkluduje WAN-IFRA w raporcie o rynku prasy na świecie.
Na koniec 2010 roku na świecie ukazywało się 14,85 tys. dzienników, o 200 więcej niż rok wcześniej. To jednak zasługa głównie najżywszych regionów, jak Azji i Pacyfiku, gdzie nakład gazet wzrósł w ubiegłym roku o 7 proc., podczas gdy np. w Europie i USA wciąż spadał.
Jak podkreślał Riess, mimo trudnych czasów, jakie nastały, prasa ma swoje trwałe zalety. Przede wszystkim wciąż dociera codziennie do większej liczby ludzi niż Internet. Gazety czyta codziennie 2,3 mld osób, podczas gdy do sieci wchodzi 1,9 mld ludzi – czyli przewaga prasy sięga 20 proc.
Najwięcej czytają w Islandii
Najwyższe czytelnictwo na świecie ma Islandia – codziennie po gazetę sięga tam 96 proc. populacji. Islandii tylko trochę ustępuje Japonia (92 proc.), a kraje skandynawskie (Norwegia, Szwecja) oraz Szwajcaria mają po 82 proc. czytających obywateli. Kolejne są Finlandia i Hongkong (80 proc.).