Świat rozpisuje się na temat debiutu Alibaby na amerykańskim rynku, natomiast u nas znaleźć eksperta, który jest w stanie wytłumaczyć planowany przez Chińczyków rodzaj działalności graniczy z cudem. Polski rynek nie spotkał się w przeważającej wielkości ze sformułowaniem „variable interest entity", czyli podmiot o zmiennym udziale.
Co myślą eksperci?
Marek Wołos, członek zarządu TMS Brokers, uważa, że najważniejszym elementem tej sytuacji jest sytuacja koniunkturalna na amerykańskim rynku. Dynamiczna i długoterminowa hossa pozwala sądzić, że na tym rynku uda się uplasować wszystko, zwłaszcza tak dużą emisję. Gdyby Chińczycy chcieli to zrobić na rynku lokalnym nie mieliby szans, ponieważ ich rynek i wszystkie większe rynki azjatyckie są w zupełnie innym położeniu niż giełda amerykańska. Z tego wniosek, ze łatwiej i skuteczniej będzie dokonać IPO w innym kraju, na innym rynku, gdzie sprzedaje się wszystko.
Według Wołosa jest to niemal ostatni moment na tak dużą emisję. Pomimo silnego wzrostowego trendu rynkowego w USA, zwłaszcza na indeksach i spółkach technologicznych widać rysujące się spadki. Nasdaq, który szczyt hossy osiągnął w marcu, a w kwietniu zanotował mocny spadek i stosunkowo niewielką korektę wzrostową tworzy w średnim terminie formacje głowy z ramionami, której realizacja doprowadzi do dłuższej bessy. Nienajlepsze wyniki spółek technologicznych i z branż powiązanych potwierdzają możliwość spadków. Chiński debiut może przesądzić o kierunku dalszego ruchu. Inwestorzy, którzy uznali, że amerykańskie akcje są zbyt drogie poszukują okazji. Jeśli taką okaże się Alibaba, bo jej wyniki nie będą rozczarowujące i potencjał ekspansji zgodny z zaprezentowanymi planami rozwoju to większość inwestorów przerzuci swoje pieniądze z niepewnych amerykańskich spółek w chińskie akcje. Jednym ze scenariuszy, który może to implikować jest scenariusz silnych reakcji (spadków) amerykańskich spółek technologicznych. Przenoszenie kapitału na Alibabę i zmniejszenie zaangażowania w spółkach amerykańskich będzie prowadziło do ich większej płynności i w konsekwencji do większego zagrożenia spadkami. Nie będzie to pierwsze zdarzenie tego rodzaju. Już wcześniej zdarzało się, że po dużych IPO zaczynała się fala bessy lub przynajmniej średnioterminowych spadków. Marek Wołos uważe, że i tym razem może być podobnie.
Dlaczego V.I.E.?
Agnieszka Gontarek, dyrektor działu rynku kasowego z GPW, wyjaśnia, że podobne rozwiązania (typu variable interest entity) stosują spółki „wchodzące" na rynek regulowany w ramach UE, które mają siedzibę w tzw. państwie trzecim, a więc poza terytorium UE. Często zakładana jest w takim przypadku tzw. spółka holdingowa, będąca jedynym udziałowcem spółki prowadzącej działalność operacyjną. Taką konstrukcję przyjęły np. spółki ukraińskie (spółki holdingowe mają swoją siedzibę zazwyczaj w Luksemburgu lub na Cyprze), czy też Peixin International Group. Inwestorzy stają się akcjonariuszami spółki holdingowej. Prospekt emisyjny spółki opisuje konstrukcję własnościową, a także ewentualne umowy i porozumienia regulujące stosunki pomiędzy spółką holdingową a podmiotem prowadzącym działalność operacyjną, jak również prawa i obowiązki akcjonariuszy spółki sporządzającej prospekt.
Ogromne możliwości wzrostu i podobne możliwości strat
Spokojny o powodzenie swojego biznesu jest szef Alibaby, Jack Ma. Pod koniec ubiegłego wieku uczył angielskiego w mieście Hangzhou położonym niedlaeko Szanghaju. Swój serwis założył w 1999 roku, obecnie po 15 latach obroty portalu podczas tzw. Dnia Singli (11 listopada, chińskiego odpowiednika cyber poniedziałku ze Stanów Zjednoczonych, dnia, w którym sprzedaje się najwięcej towarów przez internet) Alibaba notowała 5,7 mld dolarów. Łącznie w 2013 roku serwis sprzedał więcej niż eBay i Amazon razem. Wielkość debiutu chińskiej firmy ma przewyższyć IPO Facebooka z 2012 roku. Analitycy zakładają, że sprzedaż akcji może przynieść nawet do 20 mld dolarów zysku.