Gwarantowane wodolejstwo, czyli ludzie władzy książki piszą

Odnoszę wrażenie, że więcej osób w Polsce pisze książki, niż je czyta. W szczególności dotyczy to ludzi władzy.

Publikacja: 04.01.2008 22:07

Gwarantowane wodolejstwo, czyli ludzie władzy książki piszą

Foto: Rzeczpospolita

Niepisanym zwyczajem ostatnich lat stało się „literackie” wspieranie kampanii wyborczych. Nie inaczej było na jesieni 2007 roku. Kazimierz Marcinkiewicz wyżalił się Piotrowi Zarembie i jednemu z bliźniaków Karnowskich, Radosława Sikorskiego w krzyżowy ogień pytań wziął zaś Łukasz Warzecha. Doraźne politycznie „Kulisy władzy” i „Strefa zdekomunizowana” zapewne znalazły miejsce pod choinką. Z całego serca można je było zarekomendować jako prezenty dla wroga. Natomiast „Moja III RP” Lecha Wałęsy – memuary zawierające element science fiction (mam na myśli możliwość powrotu autora na scenę polityczną) – wydaje się doskonałym środkiem nasennym. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby ewentualnych czytelników nawiedziły po tej lekturze koszmary.

Czy literacki falstart przeszkodził w 2005 roku politykom Platformy Obywatelskiej w wygraniu wyborów parlamentarnych? Hipoteza wydaje się wątpliwa, zważywszy na jakość oferowanych książek. „Prawą stroną” – wywiad Marii Wągrowskiej z Bronisławem Komorowskim, szczycącym się szlacheckimi koneksjami rodem z Wileńszczyzny, daczą na Suwalszczyźnie oraz pociągiem do myślistwa, co odczuli na własnej skórze niektórzy polityczni oponenci marszałka Sejmu – nie zdobył wielu czytelników.

Podobnie „Solidarność i duma” Donalda Tuska. „Pisanie nie jest moją pasją” – wyjaśnia na wstępie autor. To widać – odpowiadamy mu już po przerywanej częstym spoglądaniem na cyferblat lekturze pierwszej strony. Tusk zdradza, że: „Polska jest moją pasją. Jeśli brzmi to pretensjonalnie, nic na to nie poradzę – tak jest…”. Otóż to!

Najbardziej chyba niespełniony polityk obecnej doby – Jan Maria Rokita – z pomocą Michała Karnowskiego i Piotra Zaremby sięgnął po wypróbowany wzorzec i wydał alfabet. Utrzymany w konwencji kryminału, gdyż odtwarza głównie zdarzenia związane z aferą Rywina i pracami komisji śledczej. Choć między wierszami trafia się żart, napotykamy głównie na autobiograficzne retrospekcje, poznajemy upodobania kulinarne i tekstylne autora. Wyróżnia kapelusze, lecz nie należy mu przesadnie czapkować po lekturze alfabetu, który jeden z internetowych recenzentów podsumował: „ABC Rokity to: A – arogant, B – bufon, C – cynik”.

Ekstrawagancki senator PO Janusz Palikot kreuje się na gombrowiczologa, ale sądząc z tytułu „Płoną koty w Biłgoraju”, zna też dorobek futurystów. Zdecydowanie bardziej od treści zapamiętałem promocję dziełka. Po pierwsze, dlatego, że prowadziła ją urodziwa Monika Luft. Po wtóre, w foyer warszawskiego Teatru Dramatycznego rolę główną kreował wyszukany jadłospis. Książce towarzyszy audiobook w interpretacji Krzysztofa Majchrzaka. Mimo wysiłku aktora nie radziłbym jednak odtwarzać płyty podczas jazdy samochodem, gdyż dźwiękowi towarzyszy Morfeusz i o wypadek nietrudno.

Moda na polityczne memuary opanowała rynek bukinistyczny w embrionalnym okresie III RP. Prekursorem w tej materii był Marek Zieleniewski. Ówczesny dziennikarz poznańskiego jeszcze tygodnika „Wprost” opublikował tom poświęcony prominentom epoki raju na kredyt, zatytułowany „Przez lekko uchyloną bramę”. Potem wyszły fascynujące wspomnienia Antoniego Zambrowskiego „Byłem synem czerwonego dygnitarza”. (Swoją drogą zdumiewa, że ta pasjonująca książka – mimo dawno wyczerpanego nakładu – nie doczekała się wznowienia. Czyżby uniemożliwiała to „niepoprawność polityczna” autora?) Niebawem księgarskie lady zalały wywiady rzeki. Złośliwi mieli chyba trochę racji, spekulując, że politycy celowo wybierali akurat ten gatunek literatury, ponieważ ex-definitione gwarantuje on wodolejstwo.

W gronie „pisarzy politycznych” rekordzistą pozostaje Edward Gierek. „Przerwana dekada” – pierwszy tom dialogów „Sztygara” z Januszem Rolickim – sprzedano w nakładzie ponad miliona (!) egzemplarzy. Wyszukana oprawa kulinarna towarzysząca premierze książki w warszawskim hotelu Holiday Inn stała się wkrótce znakiem rozpoznawczym efemerycznej oficyny BGW, niewątpliwie mającej nomenklaturowe korzenie, specjalizującej się w upowszechnianiu wyznań upadłych polityków ancien regime’u. Duet Gierek – Rolicki poszedł za ciosem i wkrótce upublicznił drugi tom swoich pogaduszek, zatytułowany „Replika”.

Inny dziennikarski dinozaur Bohdan Roliński nakłonił do udzielenia wywiadu rzeki Piotra Jaroszewicza. W „Przerywam milczenie” (nakład już znacznie niższy, bo 50-tysięczny) były premier żalił się, w jak niecny sposób zrzucono go zimą 1980 roku z fotela szefa Rady Ministrów. I nie krył irytacji, że zluzował go akurat Edward Babiuch. Ten „największy kobieciarz PRL” – że przytoczę słowa Jerzego Dobrowolskiego – objął ponoć schedę po Jaroszewiczu, wygrywając z konkurentami zoologiczny quiz. Odgadł mianowicie, że ssak na dwie litery to „qń”.

Czesław Kiszczak zdecydował się na emeryturze powiedzieć „Prawie wszystko”. Resztę dopowiedziała jego połowica Maria Teresa, ujawniając w swej książce, że małżonek był nader zazdrosny. Groził rozwodem, posądzając żonę o przyprawianie rogów.

Jeśli jednak chodzi o zdradę, w gronie peerelowskich notabli bezkonkurencyjny był niewątpliwie Włodzimierz Sokorski. Naturalnie chodzi o kobiety, a nie partię. Tematy poniżej pasa zdominowały więc jego książki pisane we współpracy ze Stanisławem Zawiślińskim.

„Stan wojenny. Dlaczego?” Wojciecha Jaruzelskiego, opracowany przez rutynowanych dziennikarzy „Trybuny Ludu”, Marka Jaworskiego i Włodzimierza Łozińskiego, inauguruje starorzymska paremia: „Nikt nie jest sędzią we własnej sprawie”. Fakt. Gorzej, że po wnikliwym przeczytaniu książki nie sposób uzyskać sensownej odpowiedzi na tytułowe pytanie. „Zatrzymać konfrontację” usiłował ponoć poprzednik szefa WRON Stanisław Kania. „Lepszy Rydz niż Kania” – stwierdził lud po kilkunastomiesięcznych rządach tego polityka powołującego się na sentencję Seneki: „Sprawowanie władzy stanowi najsurowszy egzamin moralny, jakiemu człowiek może być poddany”.

Niczym meteor przemknęła przez gabinet Ministerstwa Kultury i Sztuki Izabella Cywińska. Notatki z jej dziennika trącą po 17 latach naftaliną. Chociaż trzeba przyznać, że niektóre zapisy, np. o Wałęsie, dowodzą niemałej przenikliwości politycznej autorki, znacznie lepszej reżyser niż minister. Tej przenikliwości nie brakowało także prof. Lechowi Falandyszowi ukazującemu na kartach „Adwokata prezydenta”, jak jurystycznymi kruczkami – „falandyzacją prawa” – tuszował liczne gafy swego pryncypała. Z kolei polityczne podchody Zbigniewa Bujaka, który już w 1992 roku rzekł: „Przepraszam za »Solidarność«”, oraz obecnego lidera PSL Waldemara Pawlaka („33 dni premiera Pawlaka”) dokumentował Aleksander Łuczak.

Inny ekspremier – Jan Olszewski – „Prosto w oczy” mówi o swych socjalistycznych korzeniach, dzieciństwie spędzonym na warszawskim Bródnie, działalności w palestrze oraz rzecz jasna kulisach odwołania z funkcji prezesa Rady Ministrów pamiętnej nocy czerwcowej AD 1992. Kto chce, niech wierzy – jak mawiał Władysław Zambrzycki, autor wydarzenia wydawniczego ubiegłego roku, powieści „W oficynie Elerta”.

Najpracowitszym literatem naszej sceny politycznej jest bez wątpienia Mieczysław F. Rakowski. Dowodem dziesięć tomów „Dzienników politycznych”. Z dekalogu grabarza PZPR najciekawszy wydaje się pisany u schyłku lat 60. ubiegłego stulecia.

Z uwielbianym towarzyszem Wiesławem kontaktował się Rakowski na ogół korespondencyjnie. W „chaotycznym, nerwowym i dramatycznym liście z 10 kwietnia 1968 roku” pisze, że adresat „może mnie albo wyrzucić, albo pozostawić”. Jak wiadomo, Gomułka wybrał tę drugą możliwość. MFR domagał się wyjaśnień (sic!) od agencji Tanjug informującej w depeszy, że „większość zespołu redakcyjnego »Polityki« jest pochodzenia żydowskiego”. Sam z kolei do fałszywych wniosków doszedł, bawiąc się w detektywa. „Przeczytałam książkę pod tytułem »Widziane z góry« (Stefana Kisielewskiego – przyp. TZZ). Ma wyraźnie antysemickie zabarwienie. Jest to jednak swoisty antysemityzm, bowiem bohater (także Żyd) wciąż monologuje o roli, jaką jego współbracia odgrywają w systemie komunistycznym (…). W moim przekonaniu książka wyszła ze środowiska warszawskich partyzantów”.

Największa niespodzianka czeka czytelników epilogu III tomu „Dzienników politycznych”. Poznajmy bowiem Rakowskiego… konspiratora: „Do bańki na mleko schowałem część moich dzienników i zakopałem je w ziemi. Kolejne porcje pod koniec roku mój przyjaciel Peter Bender weźmie do siebie, tj. do Berlina Zachodniego. Tutaj nie są bezpieczne”.

Półkę biblioteczną własną publicystyką zapełnić może niemający szczęścia do wyborców Janusz Korwin-Mikke. Ograniczę się do wymienienia części tytułów: „Naprawić Polskę – no problem! ”, „Podatki, czyli rzecz o grabieży”, „Dekadencja”, „Ekonomikka”, „Niebezpieczne ubezpieczenia”, „Vademecum ojca”, „Bez impasu”…

Jeśli jednak miałbym zabrać na bezludną wyspę tylko jedną książkę polskiego polityka, sięgnąłbym po „Między logiką a wiarą” Jana Parysa. Dlatego, że nie jest to bynajmniej autokreacja efemerycznego ministra obrony narodowej, lecz zapis jego konwersacji z ojcem Innocentym Bocheńskim, jednym z najbłyskotliwszych umysłów polskich ubiegłego stulecia.

Niepisanym zwyczajem ostatnich lat stało się „literackie” wspieranie kampanii wyborczych. Nie inaczej było na jesieni 2007 roku. Kazimierz Marcinkiewicz wyżalił się Piotrowi Zarembie i jednemu z bliźniaków Karnowskich, Radosława Sikorskiego w krzyżowy ogień pytań wziął zaś Łukasz Warzecha. Doraźne politycznie „Kulisy władzy” i „Strefa zdekomunizowana” zapewne znalazły miejsce pod choinką. Z całego serca można je było zarekomendować jako prezenty dla wroga. Natomiast „Moja III RP” Lecha Wałęsy – memuary zawierające element science fiction (mam na myśli możliwość powrotu autora na scenę polityczną) – wydaje się doskonałym środkiem nasennym. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby ewentualnych czytelników nawiedziły po tej lekturze koszmary.

Pozostało 91% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski