Przewodnik po Europie, której wolelibyśmy nie znać

Karl-Markus Gauss, autor „Europejskiego alfabetu”, prześwietla słowa, jakimi posługujemy się, mówiąc o naszym kontynencie. Wytyka intelektualne lenistwo uniemożliwiające poznanie prawdy. Książka wkrótce w sprzedaży

Publikacja: 15.01.2008 02:03

Przewodnik po Europie, której wolelibyśmy nie znać

Foto: Rzeczpospolita

Świetny austriacki eseista i reporter krytycznie przygląda się rzeczywistości zjednoczonej Europy. Zapytuje, gdzie zapodziały się idee, które przyświecały jej twórcom. Staje po stronie zagrożonych małych ojczyzn, kultur i religii. Zżyma się na prościutkie wyjaśnienia trudnych spraw.

Pisze na przykład: „Od czasów oświecenia u wielkodusznych wychowanków narodu utrzymuje się wiara, że ludy powinny się tylko poznać, by poczuć do siebie sympatię lub chociaż szacunek, a nienawiść, która pcha ich do wzajemnych walk, wynika z niewiedzy o sobie nawzajem, czyli z czegoś, czego nie ma, więc niczego”. Czyżby Serbom nie wystarczyło kilkaset lat, by poznać Muzułmanów z Bośni?

Gauss stworzył „Alfabet”, korzystając z ogromnej wiedzy i godnej pozazdroszczenia pisarskiej intuicji. Przyjrzał się bliżej słowom, które robią zawrotną karierę („Bałkany” stały się synonimem nienawiści), i takim, które trafiły do lamusa historii („Dysydent”).

Przy okazji Gauss dzieli się spostrzeżeniem, że „wyćwiczeni w szydzeniu z władzy niektórzy dysydenci okazali zaskakujący talent i gotowość do pojednania z nią”. Sabotażyści starego porządku ochoczo przystąpili do tworzenia nowego, częstokroć wyrzekając się swego dawnego krytycyzmu.

Ciekawi Gaussa „Heimat” – czyli mała ojczyzna. Zaznacza przy tym, że „odosobniona miłość do jakiejś szczególnej góry czy okolicy nie czyni z niej jeszcze małej ojczyzny, gdyż to zawsze musi być miejsce wraz z używanymi tam językami, krajobraz z ludźmi”. Jak sądzi, nie są szczere zapewnienia filantropów, że dla nich ojczyzną jest cała ludzkość. Pogląd, że sama Europa jest największą małą ojczyzną Europejczyków, określa krótko: „bzdury”.

Walczy z opiniami, które czasem bezmyślnie powtarzamy. Przy okazji hasła „Obcy” podkreśla: każdy człowiek, który choć pobieżnie zapoznał się z ekonomią, wie, że ani kryzys gospodarczy, ani trudne położenie państwa socjalnego nie zostały spowodowane przez kilka procent imigrantów. A jednak to obcy są niezmiennie kozłem ofiarnym.

Dokonany w 1995 r. w Austrii zamach bombowy, który kosztował życie czterech Romów z rodzin zasymilowanych, dał Gaussowi pretekst do rozważań o rasizmie ekonomicznym. Czyni on z biednych w państwie osobny naród. Czemu – zastanawia się eseista – ofiarami aktów przemocy, nasilających się w klimacie społecznej nienawiści, padają potrzebujący pomocy? Jego zdaniem nędzarz nie jest znienawidzony dlatego, że przypomina bogatemu o obowiązku miłosierdzia. Chodzi o co innego: widząc biednego, człowiek zamożny uświadamia sobie, jak nietrwałe jest jego powodzenie.

Eseista wytyka rodakom krótką pamięć i, co dla jego polemistów szczególnie niewygodne, ma po swojej stronie fakty. Przypomina, że tylko w latach 1960 – 1975 do Afryki Południowej, gdzie obowiązywał apartheid, wyemigrowało więcej Austriaków niż dzisiaj wpuszcza się do Austrii Afrykańczyków (nawet jeśli to uchodźcy polityczni).

Gauss pisze z pasją, jego kontry są błyskotliwe i celne. W opisie hasła „Emigracja” czytamy: „Austriacki polityk, który niedawną kampanię wyborczą do władz lokalnych skutecznie przekształcił w orgię podłości, łącząc nagonkę na obcokrajowców z ogłupianiem tubylców, nosi nazwisko Pawkowicz. Gdyby ustawy, których on dzisiaj się domaga, obowiązywały już przed stu laty, nie musielibyśmy znosić przynajmniej jego osoby”.Gauss opowiada się za Europą różnorodną i barwną. Przekonuje, że jeżeli całe gadanie o zjednoczeniu było trikiem, jeśli chodziło tylko o bezproblemowy transport ludzi i towarów, to nie wygraliśmy wiele.

Karl-Markus Gauss należy do najważniejszych żyjących pisarzy Austrii. W jego dorobku szczególne miejsce zajmują eseje, takie jak te z „Europejskiego alfabetu” – często bardzo dowcipne, a zawsze mądre. Książka dowodzi, że Gauss jest bystrym obserwatorem krajów i regionów tzw. Europy krańców (Europa der Ränder), jak on to sam nazywa. „Alfabet” niesie ważną ideę: nasz kontynent czeka pomyślna przyszłość, pod warunkiem że będzie Europą małych ojczyzn, a nie wielkich państw. Jeżeli uszanuje języki mniejszości i regionalne tradycje. Gdy nie ulegnie dyktatowi biurokratów.

Karl-Markus GaussEuropejski alfabet

Przeł. Alicja RosenauCzarne, Wołowiec 2008

Znawca środkowoeuropejskich mniejszości narodowych i zapomnianej literatury Europy Środkowej czasów monarchii austro-węgierskiej. Autor wielu książek – w Polsce, nakładem oficyny Czarne, ukazały się dwie: „Psożercy ze Svini” oraz „Umierający Europejczycy”.Wydawca i redaktor naczelny wychodzącego w Salzburgu dwumiesięcznika „Literatur und Kritik”, współpracuje z pismami: „Die Presse”, „Der Standard” i „Die Zeit”. Laureat Austriackiej Nagrody Państwowej w dziedzinie eseistyki.

Świetny austriacki eseista i reporter krytycznie przygląda się rzeczywistości zjednoczonej Europy. Zapytuje, gdzie zapodziały się idee, które przyświecały jej twórcom. Staje po stronie zagrożonych małych ojczyzn, kultur i religii. Zżyma się na prościutkie wyjaśnienia trudnych spraw.

Pisze na przykład: „Od czasów oświecenia u wielkodusznych wychowanków narodu utrzymuje się wiara, że ludy powinny się tylko poznać, by poczuć do siebie sympatię lub chociaż szacunek, a nienawiść, która pcha ich do wzajemnych walk, wynika z niewiedzy o sobie nawzajem, czyli z czegoś, czego nie ma, więc niczego”. Czyżby Serbom nie wystarczyło kilkaset lat, by poznać Muzułmanów z Bośni?

Pozostało 85% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski