Akcja tej kryminalnej opowieści – tym razem bez udziału komisarza Wallandera – toczy się w Szwecji, USA i Chinach, jej protagonistami są zresztą Chińczycy, którzy w połowie XIX wieku trafili do Ameryki jako siła robocza, pogardzani niewolnicy stojący niewiele wyżej od Murzynów. Skrupulatni Niemcy przypomnieli w recenzjach, że dziś amerykańskie zadłużenie kontrolują głównie Chińczycy. Czyżby miała to być zemsta za dalekowschodnich robotników wykorzystywanych do budowy kolei żelaznych?
Mankell, który chętnie wykorzystuje w powieściach motywy historyczne i społeczne (przykładem „Biała lwica” czy „Piąta kobieta”), tym razem podsuwa czytelnikowi dwie niemal równoległe fabuły. W wiosce na północy Szwecji dokonano masowego mordu, 150 lat wcześniej do Ameryki trafia zwabiony obietnicą lepszego życia Chińczyk. Obie te historie wiążą postaci współczesnych bohaterów, tyle że opowieść o tajemniczym mścicielu rozciągnięta jest ponad miarę, zaś rozgrywki polityczne w Chinach są zaledwie tłem do standardowej opowieści o żądzy władzy, identycznej dla całego świata i niezależnej od polityki – to świadectwo tkwiącego w każdym człowieku zła.
Powiedziałbym: „pal diabli dłużyzny”, powieść da się czytać, a autor jest zbyt doświadczony, by położyć taką fabułę. Jednak mocno przeszkadza nachalne politykowanie i protesty przeciw różnej maści „kolonizatorom”. Mankell dawno już wziął na siebie rolę „sumienia Szwecji”- we wszystkich powieściach krytykuje jej nadopiekuńczą demokrację, która prowadzić ma do wynaturzeń. Bardziej podobają mu się odległe rejony, ich skomplikowana i często niezrozumiała historia.
Książkowa kolacja dla chińskich inwestorów wydana przez rząd Roberta Mugabe staje się okazją dla pisarza do wystąpienia po stronie dyktatora. Według Mankella jest on przestrzegającym prawa obrońcą uciśnionych, władcą łaskawym dla białych mieszkańców Zimbabwe. To portret przeniesiony z lokalnej prasy; media zachodnie pokazują inny obraz kraju wyniszczonego absurdalnymi decyzjami kacyka kurczowo trzymającego się władzy. Podejrzewam, iż na tę bezkrytyczną ocenę Mankella ma wpływ fakt, że od wielu lat większość czasu spędza w Mozambiku sąsiadującym z Zimbabwe i uwikłanym w brudne z nim interesy. Ale podważa to moje zaufanie do jego innych opinii, także tych dotyczących bliższej mu Skandynawii.
[i]Henning Mankell "Chińczyk" Przeł. Ewa Wojciechowska WAB, Warszawa 2009 [/i]