Ścisk, jaki panował w weekend w Arkadach Kubickiego, był nie do opisania. Czyjeś plecy wytrąciły komuś z rąk „Śladami cywilizacji Wielkiego Stepu" Gumilowa, chwilę później ktoś zaklął, nie mogąc nawet przejrzeć „Dwóch ciał króla" – wybitna praca Kantorowicza co rusz potrącana była przez leniwie sunący tłum.
– Właśnie policzyłam bilety, odwiedziło nas 18 tys. ludzi – mówi z wyraźnym entuzjazmem komisarz targów Ewa Kucińska. – To zdecydowanie lepiej niż w ubiegłym roku, kiedy do Arkad przyszło ponad 3 tys. osób mniej.
Podzielając radość pani Ewy, trudno jednak było nie zadać pytania o możliwość zwiększenia przestrzeni wystawienniczej w następnych latach. Targi są zdecydowanie sukcesem, zarówno liczba odwiedzających, jak i oferta wystawców – a często są to niskonakładowe, trudno osiągalne prace naukowe – z roku na rok robią coraz większe wrażenie. Nie należy im się więcej miejsca?
– Nie myślimy o tym na razie – mówi pani komisarz. – W tym roku i tak zwiększyliśmy trochę przestrzeń, mieliśmy dla siebie całe Arkady, a nie jak w ubiegłym roku trzy czwarte. Ale nie wyobrażam sobie lepszego miejsca na targi – i z uwagi na warunki, i na otoczenie świetnie korespondujące z tematyką.
Książka historyczna wiele mówi o swoim nabywcy, a w takim miejscu jak TKH, gdzie reprezentowane są wszystkie epoki, stanowiska badawcze, a także nauki z historią powiązane, to, ile konkretnych tytułów się sprzedało, odpowiada na pytanie, co z przeszłości interesuje Polaków. Odpowiedź okazuje się jednak nieoczywista.