Jeżeli kogoś zbulwersowała rzeczywistość zblazowanych nastolatków opisana przed dwoma laty przez krakowską maturzystkę Dominikę Ożarowską („Nie uderzy żaden piorun"), to „Mięso" Dymińskiej będzie dla niego szokiem. Jest tu wszystko, przed czym troskliwi rodzice chcieliby uchronić dzieci: kompleksy, niestabilność psychiczna, toksyczne związki, przygodny seks i bulimia.
Dymińska ma 21 lat. Zajmuje się tłumaczeniem literatury i prowadzi popularnego bloga. Pomimo ponad tysiąca znajomych na Facebooku i licznych komentarzy na jej blogu deklaruje się jako introwertyczka, unikająca bujnego życia towarzyskiego. Nie ukrywa, że powieść jest w pewnej mierze autobiograficzna — zwłaszcza w drugiej części, która portretuje środowisko warszawskich literatów.
Początek „Mięsa" jest trudnym wejściem do świata pełnej kompleksów nastolatki. Czuje się gruba, brzydka i niekochana. Zaczyna umawiać się przez Internet z nieznajomymi. Ona szuka miłości, oni potrzebują szybko rozładować napięcie seksualne. Gdy matka bohaterki zorientuje się, że znajomości córki mają pedofilski rys (dziewczyna ma 16 lat, więc jej starsi „partnerzy" są bezkarni), otoczy ją jeszcze szczelniejszym kloszem troski.
W dalszej części powieści Dominika (bohaterka jest imienniczką autorki) wydaje się dojrzalsza. Nie chodzi jednak o tak zwaną życiową mądrość, tylko o zniechęcenie i zgorzknienie. Teraz to ona podchodzi cynicznie do uczuć. Rzuca kolejnych chłopaków SMS-owo, bo sceny rozstań ją żenują.