* * * * *
Jean Genet,
„Zakochany jeniec"
wyd. W.A.B.,
Aktualizacja: 07.10.2012 19:00 Publikacja: 07.10.2012 19:00
Foto: Przekrój
tłum. Jacek Giszczak,
480 s.
Tony Judt powiedział w jednym z wywiadów, że „za każdą krytyką, za każdym krytykiem stoi jakaś historia". Bardzo proszę! Pisarz, dramaturg, outsider, czasem żebrak, ikona kultury gejowskiej. Uderzał frontalnie w rasizm i zakłamanie burżuazji. Autor m.in. „Balkonu" i „Parawanów". Jean Genet, bo o nim tutaj mowa, niestety już nie żyje, ale właśnie teraz ukazuje się w Polsce jego ostatnia książka.
„Zakochany jeniec" jest momentami jak poetycka impresja, ale w gruncie rzeczy to rodzaj reportażu, relacja z działań, obserwacji. Genet opisał swoje kontakty z fedainami, bojownikami palestyńskiego ruchu oporu w latach 70. Obecne są tutaj również Czarne Pantery, organizacja walcząca o prawa czarnej mniejszości w USA w latach 60. i 70. XX w.
Co łączy Czarne Pantery z USA i los Palestyńczyków? Nie chodzi bowiem tylko o fakt wykluczenia, na które Genet był szczególnie wyczulony. Sprawa jest bowiem prosta w teorii, ale zdecydowanie bardziej skomplikowana w praktyce: „Czarnym brakuje ziemi, tak jak brakuje jej Palestyńczykom." Na tym jednak nie koniec. „Myśląc o Palestyńczykach, musimy pamiętać, że nie mają niczego: paszportów, narodowości, terytorium i jeśli wychwalają to wszystko, jeśli do tego dążą, to dlatego, że widzą tylko ich cienie" – pisze dalej Genet.
Nie brakuje również sporów religijnych i odważnych opinii na ten temat, jednak sam autor stwierdza w pewnym momencie, że w gruncie rzeczy jednym z celów, może bardziej „skrywanym" przez Pantery i Palestyńczyków, jest „powolnie zużyć Boga, sprawić, by stał się płaski, bezkrwisty, zapomniany, przezroczysty, by wreszcie całkiem zniknął". Książka ukazuje się w Polsce po raz pierwszy, więc skoro był Bóg, to musi pojawić się, a jakże by inaczej, patriotyzm – „na ogół przesadna afirmacja suwerenności i domniemanej wyższości".
Genet nie oszczędza Francji, w której nie czuł się jak u siebie, i nie oszczędza również białej Ameryki oraz Izraela, który nie kiwnął palcem podczas masakry w Sabrze i Szatili (1982), palestyńskich obozach dla uchodźców w Libanie (tutaj uzupełniającą i wstrząsającą lekturą może być dla czytelnika również esej Geneta „Cztery godziny w Sabrze i Szatili", w którym opisuje tamte wydarzenia, bowiem był akurat w tym czasie w Bejrucie).
„Zakochany jeniec", ten pisany kilka lat testament, wymaga wiele uwagi podczas lektury – jest pełen nerwu, poszarpany, bardzo dygresyjny, przez co staje się w jakiś sposób bardzo naturalny. Trudno oczywiście stwierdzić, w jakim stopniu akurat ta lektura wpłynie na poglądy tych, którzy zakładają, że jakakolwiek krytyka polityki tego państwa jest przejawem antysemityzmu, ale może warto, chociaż na moment, zdradzić swoje przekonania? Zaprawdę, „kto nie zaznał pokusy zdrady, nie wie nic o ekstazie." Tako rzecze Genet.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Przekrój
Muzea PRL – a jest ich co najmniej kilka – cieszą się sporym powodzeniem, a zwiedzający z zainteresowaniem ogląd...
Karkonosze, szkoła mundurowa, seria tajemniczych zgonów i młoda policjantka Lena Silewicz działająca pod przykry...
W nowym odcinku Rzeczy o Książkach autor „Dygotu”, „Horyzontu” i „Święta ognia” opowiada o powieści, którą właśn...
Niech czytelnik sprawdzi, jaki jest Hemingway Bronisława Zielińskiego, który dzielił z nim wiele doświadczeń, a...
Podczas finałowej gali nagrody 14 czerwca w warszawskim kinie Iluzjon ogłoszono pięć najlepszych książek-laureat...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas