Summa eschatologiae

Huberath rozwinął w swojej najnowszej powieści wizje średniowiecznych poetów i malarzy, którzy przedstawiali pośmiertne losy człowieka

Publikacja: 08.03.2013 16:00

Marek S. Huberath, „Portal zdobiony posągami”, Fabryka Słów, 2012

Marek S. Huberath, „Portal zdobiony posągami”, Fabryka Słów, 2012

Foto: Plus Minus

Red

Czytelnik twórczości Marka Huberatha musi mieć twardą skórę – być odpornym na drastyczne opisy oraz wszechogarniające poczucie beznadziei. Weźmy chociażby opowiadanie „Kara większa". Autor przedstawia w nim Piekło jako ogromny obóz koncentracyjny, w którym potępieni odbywają kary stosowne do swoich przewinień z życia doczesnego (i tak np. matki abortowanych dzieci muszą zszyć ich ciałka, by te mogły ciałem zmartwychwstać). Przy czym ów obóz, z którego nie da się uciec, to sanatorium w porównaniu z wymyślnymi torturami, które czekają delikwenta w przerwach, jakie dzielą pobyt w miejscu odosobnienia.

Największy ból wywołuje niewielka nadzieja, jaką ma każdy z osadzonych – że nieustanna huśtawka między karą większą a mniejszą kiedyś się skończy i człowiek dostąpi wiecznego wytchnienia. Krótko mówiąc, że Piekło to jednak Czyściec, w którym dusza oczekuje na przejście przez bramy Nieba.

Piekło naukowca

Z kolei w powieści „Vatran Auraio" Huberath zmierza się z losem ludzkiej wspólnoty zamieszkującej niegościnną planetę, skazanej na nieuchronną zgubę (choć sam pisarz twierdzi, że utwór traktuje o trudności nawiązania kontaktu z Innym). Na tle innych dzieł autora jego najnowsza powieść „Portal zdobiony posągami" jawi się jako najbardziej delikatna i optymistyczna. Jej głównym bohaterem jest Ioanneos (lub też Józef bądź Vittorino – jakie imię nosi rzeczywiście, tego przez długi czas nie wie on sam), biorący udział w konferencji naukowej z dziedziny historii sztuki. Uczestnicy zjazdu rozważają różne przedstawienia Sądu Ostatecznego. Jednocześnie od początku czytelnik zauważa, że coś z rzeczoną konferencją jest nie tak: nie dość, że ciągnie się niemiłosiernie, wykładowcy nierzadko plotą trzy po trzy, to gdy przychodzi kolej na wygłoszenie własnego referatu, nie wiadomo nawet, o czym on ma być...

Huberath pisząc „Portal" wzorował się na „Boskiej komedii". Mamy tu 100 rozdziałów – w poemacie zaś jest 100 pieśni. O ile jednak Dante dzieli go na trzy części – Piekło, Czyściec i Niebo – o tyle krakowski prozaik bardziej komplikuje sprawę, dokonując rozbioru Czyśćca. Wytłumaczenia tego stanu rzeczy można szukać w fakcie, iż główny bohater znajduje się między swoją śmiercią a Sądem Ostatecznym – w swoistym „zamrożeniu" pomiędzy życiem doczesnym a wiecznym. Jego dusza oddzielona jest od ciała, które spoczywa gdzieś na ziemi  i ulega powolnemu rozkładowi – próby choćby spojrzenia na doczesność kończą się upodabnianiem ciała symbolizującego duszę do stanu powłoki cielesnej. Sąd tymczasowy nad jego duszą już się odbył: być może więc jego przygoda z odkrywaniem kolejnych miejsc eschatologicznych to czyściec. Nie wiemy tego, podobnie jak bohater, który, jak wszystkie inne postaci przewijające się przez książkę, jest chodzącą niewiedzą.

Sąd jak malowany

Protagoniści nie mają nawet świadomości tego, jakie nosili imiona, czym zajmowali się za życia. Pisał o tym św. Tomasz z Akwinu w „Summa theologiae", stwierdzając, iż „wszystko, co poznajemy, albo nabywamy od nowa poprzez zmysły, albo dobywamy ze skarbca pamięci. Lecz po zmartwychwstaniu ludzie nie będą mogli poznawać swoich grzechów poprzez zmysły, ponieważ one już przeminęły, a zmysł dotyczy jedynie spraw teraźniejszych". Poszukiwanie „ukrytych", religijnych znaczeń, może budzić niechęć czy niesmak u wielu czytelników – i rzeczywiście, jeśli ktoś czyta powieści fantastyczne, wybierając w nich to, co wydaje mu się, że bezpośrednio odsyła nas do wiary, nie tylko może się zawieść, ale także pominąć to, co mógłby odnaleźć w książce. Jednak autor pokazuje w swoim utworze wizję zaświatów przedstawionych w późnośredniowiecznej sztuce, która ewidentnie inspirację czerpała z wiary (zresztą inaczej być nie mogło, skoro pełniła ona funkcję sakralną w kościołach). Akwinata dokonał prawdziwej rewolucji w sposobie patrzenia na filozofię i teologię chrześcijańską i jego spojrzenie ma nadal wpływ na współczesny katolicyzm. Tymczasem w okresie późnośredniowiecznym za pośrednictwem Kościoła promieniowało na całą kulturę.

Ioanneos zbiera informacje na temat tego, co się z nim dzieje, na podstawie m.in. snów, które go nawiedzają. Przypominają one słowa św. Augustyna – „przyjdzie z pomocą jakaś moc Boża, która sprawi, że w pamięci staną wszystkie grzechy". Przykładowo w swoim drugim śnie podczas pobytu w ośrodku konferencyjnym widzi moment zmartwychwstania ciał. To odwzorowanie późnośredniowiecznych dzieł, takich jak freski Luca Signorellego z katedry w Orvieto czy poliptyku Rogiera van der Weyden z hospicjum w Beaune, przedstawiającego Sąd Ostateczny: ludzie przebudzają się ciałem na wielkiej polanie – są tacy, którzy od razu stanowią jedność wszystkich członków, inni z kolei muszą dopiero zostać wyciągnięci spod ziemi lub jako szkielety czekać na „odrośnięcie" ciała. Wszyscy wyglądają jak idealne wersje siebie za życia. Tacy będą piękni w Niebie. Ale nie wszyscy tam trafią – idealne ciało otrzymali także ci, którzy zostaną potępieni, by mieli świadomość tego, co stracili.

W Niebie jest wszystko

Świat przedstawiony przez Huberatha to jedno wielkie muzeum. Gdy głównemu bohaterowi udaje się wyjść z centrum konferencyjnego, natrafia na następujące po sobie sekwencyjnie żywe obrazy, rzeźby, budynki. Wiele z nich dziś, w 2013 roku, nie istnieje, są też takie, które nigdy nie powstały, pozostały nieziszczonym snem swoich niedoszłych twórców. Bohaterowi dane jest obcować z tymi dziełami: całkiem dosłownie, są to bowiem żywe obrazy – postaci i przedmioty przedstawione na nich są namacalne, funkcjonują w ograniczonym stopniu autonomicznie wobec swojego otoczenia. Przechodząc przez kolejne „kręgi", dochodzi w końcu do miejsca, w którym jest „mieszkań wiele". Tam okazuje się, że do poznania jest nieskończona ilość dzieł.

Piekło zieje nieustanną, niekończącą się nudą. Jest absolutnym przeciwieństwem Nieba, w którym przebywanie z dziełami wiąże się z ich poznawaniem. Tu szczęście polega na zdobywaniu wiedzy, nie tylko za pośrednictwem dzieł sztuki, ale także dzięki rozmowom z postaciami historycznymi, od Adama i Ewy począwszy. W Niebie Huberatha spotyka się klasyczna triada dobra, prawdy i piękna.

„Portal zdobiony posągami" mniej przypomina film akcji, bardziej zaś galerię, po której oprowadza czytelnika autor. Jego wizja Nieba jest zachwycająca i pociągająca, podobnie jak wizja Piekła z „Kary większej" była przerażająca i niczym średniowieczne przedstawienia malarskie nawołująca do nawrócenia. Nietypowa to książka, jak na współczesną literaturę – i dlatego tak typowa dla twórczości krakowskiego prozaika.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski