Zakochana kobieta podbiła niebo

„Żona lotnika" łączy opowieść o miłości z podglądaniem sławnych ludzi. Czytelnik dostaje więc to, co lubi najbardziej - pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 05.11.2013 08:32 Publikacja: 05.11.2013 08:29

Melanie Benjamin; Żona lotnika przeł. Jolanta Sawicka MUZA SA, 2013

Melanie Benjamin; Żona lotnika przeł. Jolanta Sawicka MUZA SA, 2013

Foto: Rzeczpospolita

Bohaterowie są autentyczni. On, Charles Lindbergh, idol Ameryki z pierwszej połowy XX wieku, pierwszy śmiałek, który w 1927 r. przeleciał samolotem z Nowego Jorku do Paryża bez międzylądowania. Ona, Anne Murrow, córka dyplomaty, dzięki Charlesowi odkryła lotniczą pasję. Towarzyszyła mu w wielu wyprawach, była pierwszą kobietą w Ameryce, która otrzymała licencję pilota szybowców.

Melanie Benjamin opisała ich związek, a że nie jest to jej pierwsza książka z gatunku zwanego historical fiction, wie, jak mieszać fikcję z autentycznymi wydarzeniami. W „Żonie lotnika" trzyma się faktów, a jednocześnie umiejętnie je podbarwia.

Nieśmiała i pozornie mało atrakcyjna Anne ma zatem piękną siostrę. I to ona wydaje się odpowiednią kandydatką na żonę bohatera, w którym podkochują się kobiety. Do tego też dąży matka obu panien. Charles jednak zwraca uwagę na tę drugą i jak we wzorcowym czytadle dzięki niemu szare kaczątko zmienia się w pięknego łabędzia.

W dalszych rozdziałach własna wyobraźnia autorce nie jest potrzebna. Fakty są ciekawsze. Kiedy dochodzi do porwania niespełna dwuletniego synka Lindberghów (w poszukiwanie włączyła się cała Ameryka), romans zamienia się w thriller. Niestety, bez pomyślnego finału, po wielomiesięcznych poszukiwaniach i zapłaceniu okupu ciało Charlesa juniora znaleziono kilkaset metrów od domu pilota.

Później zagłębiamy się w powieść polityczną. Lindbergha, który stał się cenionym przez świat ekspertem, oszołomiła w latach 30. lotnicza potęga hitlerowskich Niemiec. Jeździł do III Rzeszy, potem pisał tajne raporty dla prezydenta Roosevelta. Niemniej jednak zauroczony sprawnością nazistowskiej władzy stanął na czele ruchu sprzeciwiającego się udziałowi USA w wojnie. W jego przemówieniach nie brakowało też elementów antysemickich.

Melanie Benjamin dba jednak o to, by nie przytłoczyć czytelnika nadmiarem szczegółów. „Żona lotnika" ma wartką akcję, na dodatek z zaskakującym zakończeniem, którego nie zdradzę. Tu również autorka nie musiała wysilać swej inwencji, pomysłu na finał dostarczył sam Charles Lindbergh. Zmarł w 1974 roku, żona przeżyła go o niemal trzy dekady.

„Żona lotnika" ma podtytuł: „Kobieta, która podbiła niebo". Nadawałby się na okładkę jakiegoś Harlequi- na i momentami powieść staje się takim czytadłem. Jednocześnie kusi miłośników biografii, a tych jest ogromna rzesza, proponując im portret człowieka, który przez wiele lat nie schodził z pierwszych stron gazet. Tę mieszankę gatunków czyta się gładko, mnie 400 stron tej powieści wypełniło czas podróży z Warszawy do Bydgoszczy.

Bohaterowie są autentyczni. On, Charles Lindbergh, idol Ameryki z pierwszej połowy XX wieku, pierwszy śmiałek, który w 1927 r. przeleciał samolotem z Nowego Jorku do Paryża bez międzylądowania. Ona, Anne Murrow, córka dyplomaty, dzięki Charlesowi odkryła lotniczą pasję. Towarzyszyła mu w wielu wyprawach, była pierwszą kobietą w Ameryce, która otrzymała licencję pilota szybowców.

Melanie Benjamin opisała ich związek, a że nie jest to jej pierwsza książka z gatunku zwanego historical fiction, wie, jak mieszać fikcję z autentycznymi wydarzeniami. W „Żonie lotnika" trzyma się faktów, a jednocześnie umiejętnie je podbarwia.

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: „Wyjarzmiona” jak zbiorowy pozew za pańszczyznę
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne