Nad tym tekstem znakomity pisarz pracował pod koniec życia. Miał jeszcze dodać zakończenie i wygładzić całość. Planował, że uczyni to latem 2000 r. W kilka dni po tym, jak zwierzył się z tych zamiarów historykowi literatury Włodzimierzowi Boleckiemu, zmarł w szpitalu.
Opowiadanie, zapisane w trzech zeszytach, odnalazły w Neapolu jego żona Lidia Croce z córką Martą Herling. Prozaik najpierw sporządzałrękopis, potem przepisywał go na maszynie, wprowadzając liczne i często daleko idące zmiany, wreszcie dokonywał korekt w maszynopisie. Choć "Wiek biblijny i śmierć" pozostawił w manuskrypcie, spadkobierczynie zdecydowały się na publikację. Dzięki tej książce nie tylko dowiadujemy się o sprawach, jakie zaprzątały uwagę pisarza u schyłku jego dni, ale także odnotowujemy, że w opowiadanie wplatał sprawy osobiste, np. chorobę nowotworową.
Po motto sięgnął do pierwszej Księgi Mojżeszowej: "Gdy Jerod miałsto sześćdziesiąt dwa lata, zrodził Henocha. A po urodzeniu Henocha Jerod żył osiemset lat i zrodził synów i córki. Jerod przeżył ogółem dziewięćset sześćdziesiąt dwa lata i umarł". Słowa te dopełnia wers Odysei: "Dopóki nas nie zakryje swym czarnym obłokiem śmierć".
Herling zabiera czytelnika do środkowych Włoch, do Abruzji, gdzie pradawny zwyczaj nakazuje nazwać dom sędziwego człowieka nie inaczej jak Casa di Matusa, dom Matuzalema.
W archiwum miejskim Sulmony pisarz wraz z żoną natrafia na historię urodzonego na początku XIX stulecia Bartolomeo Spady, dobrego rolnika i męża sześciu żon. Człowiek ten, wysoki, muskularny i kościsty, cierpiał na priapizm, czyli chorobę objawiającą się bolesną sztywnością członka. Sparaliżowało to jego płodność, ale też do późnej starości przyciągało kobiety.