Podanie o wizę do Edo

Przedsięwzięłam eksperyment: jednocześnie czytałam trzy książki, których akcja rozgrywa się w Tokio. „Po zmierzchu”, najnowszy Haruki Murakami – opowiadanie-scenariusz, doprawione szczyptą fantasy; „Suppli 1” – komiks Mari Okazaki z życia pracowników agencji reklamowej; „Konparuya Gomez – powrót do Edo” – powieść fantastyczno-przygodowa Naka Saijo.

Publikacja: 02.11.2007 15:12

Podanie o wizę do Edo

Foto: Rzeczpospolita

Choć każda pozycja odmiennego gatunku, wydały mi się zaskakująco spójne. Niemal triada. Nie są to dzieła wybitne, lecz ucieszyły mnie: nie kokietują receptami na łatwe szczęście. Wszystkie poruszają ten sam temat – poszukiwania wartości. Bohaterami są ludzie u progu życia i zawodowej kariery.

Ku memu zaskoczeniu, wbrew globalizacyjnej urawniłowce, tokijskie żółtodzioby wcale nie wydają się podobne do tych, których obserwuję w Polsce czy w Europie. Przede wszystkim nie imponują im cywilizacyjne zdobycze. Powątpiewają w sens wyścigu szczurów. Tęsknią za tradycją. A przede wszystkim – za porozumieniem z innymi. Co ciekawe, wyżej cenią związki przyjaźni i emocjonalny kontakt z rodziną niż miłość, której nie ufają. Seks nie ma dla nich większego znaczenia.

Za to niesłychanie mocnych doznań dostarcza im jedzenie. Troje autorów jakby zmówiło się, żeby pobudzić u czytelników pracę ślinianek. Sugestywne opisy potraw, smaków i zapachów, to także ukłon w stronę przeszłości, potępienie współczesnego pędu. Wagę mają też inne przyjemności pobudzające intelekt oraz zmysły: muzyka; niebłahe, niespieszne rozmowy (lub wspólne milczenie); kontemplacja przyrody. Do tego trzeba dodać ćwiczenia charakteru i ciała. Jak na dwudziestolatków, zdumiewająca konserwa!

Jak wspomniałam, wszystkie historie dzieją się w Tokio. Wiadomo, miasto moloch. Groźne, tajemnicze, miejscami obce nawet dla Japończyków. Toteż każdy z książkowych protagonistów okopuje się na swoim terytorium. Porusza się wytyczonymi trasami, zaopatruje w ulubionych sklepach, odwiedza te same bary lub skwerki.

„Po zmierzchu” Murakamiego rozgrywa się w ciągu siedmiu nocnych godzin. W podłej dzielnicy, w nieatrakcyjnych sieciowych lokalach i hotelach na godziny. Nie wydarza się nic nadzwyczajnego. Ot, jakiemuś przemęczonemu nocną pracą programiście odbija szajba i sprawia niezasłużone, brutalne lanie chińskiej prostytutce. Studentka sinologii Mari pomaga poszkodowanej, tłumacząc na japoński jej słowa. Przy okazji zdobywa przyjaciół oraz odkrywa w sobie pokłady zamrożonego latami uczucia do… siostry. Ta zaś, modelka lekomanka, jest pogrążona w niepokojącym, wielotygodniowym śnie. Jak zwykle u Murakamiego pojawia się wątek fantastyczny: śpiącą dziewczynę obserwuje z ekranu telewizora Mężczyzna bez Twarzy. Jednak w przeciwieństwie do innych jego powieści tym razem pisarz nie próbuje nadać temu wydarzeniu jakiegokolwiek sensu. Ba, nie doprowadza nawet wątku do jakiegokolwiek finału. Po prostu go urywa. Zastanawiające niechlujstwo. A może przekonanie, że wszystko ujdzie mu płazem?

Najsympatyczniejszą postacią „Po zmierzchu” jest Takahashi, studiujący prawo puzonista-amator. Jego życie przypominało jazzową improwizację, ale oto zaczyna rozumieć, że drogą na skróty niczego wartościowego w życiu nie zdobędzie. On też okazuje nadspodziewaną dojrzałość oraz przenikliwość, dzięki czemu wydobywa z Mari wyznania, którymi nigdy wcześniej nie miała okazji z nikim się podzielić. Na koniec między głównymi postaciami zarysowuje się coś na kształt romansu, a modelka–Śpiąca Królewna budzi się do życia.

Najsłabsza z dotychczas opublikowanych w Polsce książek Murakamiego nie zasługiwałaby na dobre słowo, gdyby nie znakomite opisy miasta. Jego niemiłych uszom dźwięków, nieprzyjemnych zapachów, zimnych, nieprzytulnych nocnych świateł. Tokio nie jest przyjazne dla tych, którzy nie śpią.

Jeszcze coś: prosta fabuła, nieskomplikowane dialogi i wielokrotnie podkreślane „patrzenie kamerą” sugerują, że pisarz zamierzał wykorzystać „Po zmierzchu” jako scenariusz filmowy. Według mnie równie dobrze można by przerobić opowiadanie na komiks.

Minami Fuji, panna z komiksu „Suppli”, ma „aż” 27 lat i przeżywa kryzys. Po siedmioletnim narzeczeństwie porzucił ją chłopak. Powodem był jej pracoholizm. Agencja reklamowa, w której znalazła zatrudnienie, pozbawiła ją wolnych dni, snu i imprez w gronie przyjaciół, ale mimo to przez lata wierzyła, że wygrała los na loterii. Aż do momentu, gdy została sama. Wtedy zaczęła się zastanawiać nad problemami, które osoba w jej wieku powinna mieć rozwiązane. Czy kobiecość oznacza używanie kosmetyków i dbałość o fryzurę? Czym się zająć w wolnym (a raczej pustym) czasie; w jaki sposób nawiązać koleżeńskie kontakty. Błyskotliwa na pozór „dziewczyna z reklamy” okazuje się zaskakująco zagubiona wśród ludzi, niezdolna zrozumieć ich intencji i uczuć. Zgniły ziemniak, który wypuścił kiełki, wprawia ją w osłupienie. W dodatku ta gapa ma zaniżoną samoocenę i nie wierzy w męskie zainteresowanie. Spędza noc z kolegą z pracy, stukając w komputer. Z innym siedzi do białego rana w paskudnym barze szybkiej obsługi, zbyt zmęczona, żeby prowadzić konwersację. Co chwila przeprasza – niekiedy nawet przypada do podłogi i bije ekspiacyjne pokłony. Słowem, antybohaterka. Ale jakże prawdziwa!

Walorem tego komiksu (który należy oglądać i czytać na modłę japońską od tylnej okładki) są też rysunki. Czarno-białe, przywołujące (odległe) postaci z mangi – a to poprzez patykowatą sylwetkę i wielkie jak spodki oczy Minami. Zdziwione i przerażone: co dalej?

Jeśli teraźniejszość frustruje, a przyszłość wywołuje panikę, ratunkiem pozostaje kierunek wsteczny. Okazuje się, że coraz więcej Japończyków marzy o powrocie do przeszłości, kiedy nie istniały cywilizacyjne udogodnienia, za to żyło się w zgodzie z naturą.

Niewielu szczęśliwców otrzymuje taką szansę wraz z… wizą do Edo. To dawna nazwa Tokio, zarazem miano okresu historycznego (XVII – XIX wiek). Tam właśnie przenosi czytelnika powieść „Konparuya Gomez – powrót do Edo”. Do miasta i otaczających je prowincji, stworzonych oraz zarządzanych według feudalnych wzorców z początku XIX stulecia, pchają się tłumy chętnych. I na ogół zostają na zawsze, bo tam odnajdują sens życia. Czasu w Edo nie odmierzają zegarki; praca zabiera tyle godzin, ile potrzeba; sen też. I zawsze znajduje się chwila na pogaduszki przy herbacie. Człowiek nie czuje się nigdy samotny.

„To był pewien rodzaj protestu”, zwierza się jeden z bohaterów. „Zaczęło się od filmów o ninja, a od liceum stałem się nagle fanem filmów samurajskich. Na uniwersytecie specjalizowałem się w gospodarce światowej, lecz już wtedy robiłem wszystko, żeby złożyć podanie o wizę do Edo”.

Niby to fantastyka – przecież jeszcze nie wydzielono w Japonii „państwa” przywodzącego na myśl gminę amerykańskich amiszów – ale realia i styl życia w Edo nie są wymysłem, lecz historyczną rekonstrukcją. I być może za czas jakiś taki skansen powstanie – bo ciągoty ku formie życia pod prąd współczesności pojawiają się w Japonii coraz częściej. Czego dowodem powieści Murakamiego.

Haruki Murakami „Po zmierzchu”, tłum. Anna Zielińska-Elliott, Muza SA, Warszawa 2007Mari Okazaki „Suppli 1”, tłum. Magdalena Tomaszewska-Bolałek, Hanami, Warszawa 2007Naka Saijo „Konparuiya Gomez – powrót do Edo”, tłum. Jacek Mendyk, Hanami, Warszawa 2007

Choć każda pozycja odmiennego gatunku, wydały mi się zaskakująco spójne. Niemal triada. Nie są to dzieła wybitne, lecz ucieszyły mnie: nie kokietują receptami na łatwe szczęście. Wszystkie poruszają ten sam temat – poszukiwania wartości. Bohaterami są ludzie u progu życia i zawodowej kariery.

Ku memu zaskoczeniu, wbrew globalizacyjnej urawniłowce, tokijskie żółtodzioby wcale nie wydają się podobne do tych, których obserwuję w Polsce czy w Europie. Przede wszystkim nie imponują im cywilizacyjne zdobycze. Powątpiewają w sens wyścigu szczurów. Tęsknią za tradycją. A przede wszystkim – za porozumieniem z innymi. Co ciekawe, wyżej cenią związki przyjaźni i emocjonalny kontakt z rodziną niż miłość, której nie ufają. Seks nie ma dla nich większego znaczenia.

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski