W poszukiwaniu Curatii Dionisii

„Herbert nigdy niczego nie wymyślił” – powiedziałem kiedyś w ferworze dyskusji na temat jego poezji i rozbawienie słuchaczy uzmysłowiło mi‚ że skrót myślowy, jaki zastosowałem, doprowadził do nieporozumienia

Aktualizacja: 07.06.2008 17:54 Publikacja: 07.06.2008 01:33

W poszukiwaniu Curatii Dionisii

Foto: Rzeczpospolita

Red

Chciałem oczywiście powiedzieć‚ że Herbert nie wymyśla przedmiotów i nie konstruuje zmyślonych fabuł. Chodziło mi o ważną cechę tej poezji‚ jaką jest konkret inspiracji. Jeśli wiersz odwołuje się do wydarzenia‚ osoby czy przedmiotu – to mamy do czynienia z rzeczywistym wydarzeniem‚ a nie zmyślonym‚ istniejącą osobą i konkretną rzeczą‚ a nie produktem czystej wyobraźni.

Aby być do końca precyzyjnym, dodam‚ że wydarzenia mityczne i postacie literackie oraz dzieła sztuki‚ a więc zdarzenia‚ persony i przedmioty przedstawione – także należą do tej szeroko rozumianej rzeczywistości. Zwłaszcza inspiracja rzeźbą i malarstwem jest znakiem firmowym twórczości Herberta‚ a stąd wniosek‚ że – jeśli pojawia się w wierszu obraz lub posąg – należy domniemywać‚ że taki obiekt rzeczywiście istnieje. Nawet jeśli jest to dzieło mało znane lub trudne do rozpoznania czy lokalizacji.

I tak zacząłem poszukiwania Curatii Dionisii.

Sam wiersz‚ a także listy do Magdaleny i Zbigniewa Czajkowskich („Herbert i »Kochane Zwierzątka«”)‚ wskazywały rzymską Brytanię jako kierunek poszukiwań. Określenie:

pod murem zatrzymanych barbarzyńców

w castrum z którego pozostały fundamenty i piwnice

oraz esej „Lekcja łaciny” ze zbioru „Labirynt nad morzem” sugerowały‚ że chodzi o sławny mur Hadriana. Zbudowany w 122 roku system fortyfikacji nie tylko bronił przed najazdami bitnych górali z północy‚ ale także stanowił widoczną granicę imperium oddzielającą Rzymian od barbarzyńców. Ta imponująca budowla miała do 5 m wysokości‚ około 120 km długości‚ a wzmocniona była systemem strażnic i łańcuchem fortów oraz garnizonowych osad. Można było się spodziewać‚ że właśnie tam‚ w jakimś maleńkim muzeum lub na stanowisku archeologicznym‚ Herbert zobaczył rzymski nagrobek Curatii Dionisii.

Dłuższe poszukiwania nie dały rezultatu. Trop okazał się mylny. Dopiero wzmianka w „Lekcji łaciny” o ołtarzu wotywnym wojskowego lekarza‚ Greka‚ niejakiego Hermogenesa‚ oraz opis nagrobka zastępcy centuriona w XX legionie doprowadziły mnie do muzeum Grosvenor w Chester. Herbert wspomina to prowincjonalne muzeum przy okazji opisu życia codziennego żołnierzy rzymskich na krańcach imperium.

I rzeczywiście‚ wśród kilkudziesięciu lepiej czy gorzej zachowanych kamieni nagrobnych znajduje się tam także sporych rozmiarów nagrobek z następującą inskrypcją:

D M CVRATIA DINYSIA VIX. AN. XXXX H F CNapis ten należy przetłumaczyć:

D M – DIS MANIBUS – (boskim cieniom [zmarłych] – odpowiednik polskiego: Świętej pamięci)

CURATIA DINYSIA (Curatia Dionisia)

VIX. AN. XXXX – VIXIT ANNOS XXXX (żyła lat 40)

H F C – HERES FACIENDUM CURAVIT (tradycyjna formuła: „Dziedzic zatroszczył się o sporządzenie” oznaczająca‚ że ten kamień nagrobny postawił jej spadkobierca)

Jak widać‚ poeta uznał‚ że nieco zmieni swojej bohaterce tożsamość. W jakim celu – będzie jeszcze mowa. Dodam tylko‚ że wymienionych w wierszu symbolicznych delfinów i lwów morskich na nagrobku nie ma. Znajdują się za to trytony‚ które spełniały podobną rolę wróżebną. Delfiny widać natomiast na sąsiednim kamieniu‚ co nie dziwi‚ ponieważ wszystkie wymienione elementy należą do standardowych przedstawień na rzymskich pomnikach nagrobnych.

Nagrobek stał się dla poety impulsem do snucia refleksji‚ które nie są odosobnione w jego poezji.

Zarówno mur Hadriana‚ jak miejskie mury rzymskiego Deva Castra (dzisiejsze Chester) nie były symbolem podziałów między ludźmi‚ lecz granicą między cywilizacją a dzikością‚ obywatelami a barbarzyńcami‚ kulturą a naturą.

W twórczości Herberta pozytywną konotacją obdarzone są pojęcia „polis”‚ „urbs” i „res publica”. Greckie‚ rzymskie i średniowieczne miasto jest dla poety symbolem obszaru wolności‚ o czym pisze w swoich esejach na temat greckiej kolonii Posejdonia – Paestum („U Dorów” ze zbioru „Barbarzyńca w ogrodzie”) czy republiki sieneńskiej („Siena”‚ „Barbarzyńca w ogrodzie”). Także mury „castrum” na krańcach imperium w rzymskiej Brytanii określają przestrzeń swobody i cywilizacji. Chociaż stosunek autora wiersza „Powrót prokonsula” (tom „Studium przedmiotu”) do Imperium Romanum ulegał sporym modyfikacjom: od fascynacji rzymską organizacją i misją cywilizacyjną po krytykę polityki imperialnej „tych Prusaków starożytności”. Jednak w wierszu o rzymskiej „kurtyzanie” nie widać niechęci do rzymskiej machiny militarnej‚ jak to ma miejsce w późniejszych „Przemianach Liwiusza” (z tomu „Elegia na odejście”).

Żołnierze Trzeciej Legii‚ w tym oficer‚ są przede wszystkim ludźmi. A jeśli wziąć jeszcze pod uwagę esej „Lekcja łaciny” („Labirynt nad morzem”)‚ pisany mniej więcej w tym samym czasie‚ tzn. po podróży po Anglii i Szkocji jesienią 1963 roku (jak wynika z listów do Czajkowskich)‚ to bohaterowie są ludźmi godnymi współczucia. Opis organizacji armii rzymskiej‚ uzbrojenia‚ sposobów walki‚ wielkich umiejętności logistycznych i innych zalet wskazywałby raczej na to‚ że młody Herbert przeżywa cywilizację rzymską na krańcu imperium niczym jego dziadek i pradziadek z wiersza „Przemiany Liwiusza” (tom „Elegia na odejście”):

Czytając dzieje Miasta ulegali złudzeniu

że są Rzymianami lub potomkami Rzymian

ci synowie podbitych sami ujarzmieni.

W eseju daje się zauważyć podziw dla wojskowej cywilizacji rzymskiej‚ a opis zwyczajów i stylu życia żołnierzy i ich dowódców jest pełen zrozumienia dla ludzkiego trudu legionistów i melancholii wobec ich krótkiego życia („Lekcja łaciny”). Przykładem jest reakcja poety na inskrypcję nagrobną: „Cecyliusz Avitus urodzony w Emerita Augusta‚ zastępca centuriona w XX legionie Valeria Victrix‚ służył w armii lat 15‚ żył 34 lata. O melancholio!” („Lekcja łaciny”). To zupełnie różna postawa od wyrażonej 40 lat później:

Dopiero mój ojciec i ja za nim

czytaliśmy Liwiusza przeciw Liwiuszowi

pilnie badając to co jest pod freskiem

dlatego nie budził w nas echa teatralny gest Scewoli

krzyk centurionów tryumfalne pochody

a skłonni byliśmy wzruszać się klęską

Samnitów Gallów czy Etrusków

liczyliśmy mnogie imiona ludów startych przez Rzymian na proch

pochowanych bez chwały które dla Liwiusza

niegodne były nawet zmarszczki stylu.

Co się wydarzyło w ciągu tych 40 lat? Mimo krytycznego nastawienia, w „Lekcji łaciny” zachwyt nad rzymską składnią był częścią tęsknoty za źródłami kultury europejskiej‚ rzymskim prawem i ładem łacińskiej Europy. Funkcjonował on w kontekście zagarnięcia Polski przez totalitarny system. Tak więc opozycja cywilizacja – barbarzyństwo w realiach lat 60. oznaczała przeciwstawienie łacińskiej tradycji sowieckiemu‚ nowoczesnemu barbarzyństwu‚ a Rzym był symbolem tradycji prawa wobec sowieckiego bezprawia.

Tymczasem w przytoczonym wierszu‚ powstałym w latach 80.‚ następuje zmiana paradygmatu: sowiecką ekspansję symbolizują rzymskie podboje. Odwrócenie sytuacji symbolicznej służy ukazaniu nadziei na zagładę imperium. Nadzieja ta jest oparta na historycznej regule‚ która powiada‚ że imperia po prostu nie są wieczne:

Mój ojciec wiedział dobrze i ja także wiem

że któregoś dnia na dalekich krańcach

bez znaków niebieskich

w Panonii Sarajewie czy też w Trebizondzie

w mieście nad zimnym morzem

lub w dolinie Panszir

wybuchnie lokalny pożar

i runie imperium.

Aluzja do wydarzeń z lat 80.‚ a więc bohaterskiej obrony Afgańczyków pod dowództwem mężnego Masuda w dolinie Panszir oraz powstania „Solidarności” po wielkim strajku sierpniowym rozpoczętym w Stoczni Gdańskiej‚ przenosi sytuację wiersza w czasy najnowsze‚ a jednocześnie zmienia poetycką rolę Rzymian w twórczości Herberta – tym razem funkcjonują oni jako najeźdźcy i gnębiciele. W tym kontekście upadek Rzymu ma być historycznym uzasadnieniem nadziei Polaków na wolność.

Zanim jednak nastąpi zmiana postrzegania imperium w twórczości Herberta‚ castrum i urbs są ogrodem wobec dzikiej natury i rajem wobec piekła. Dlatego też – w ziemskim wymiarze – Curatia Dionisia żyje zaledwie „dwa kroki od piekła”.

Wiersze Herberta pełne są melancholii. Źródłem Herbertowskiego smutku jest okrucieństwo historii‚ przemijalność krótkiego życia i zasadnicza samotność człowieka‚ jak w wierszu „Tren” (z tomu „Raport z oblężonego Miasta”) poświęconym pamięci Matki:

A teraz ma nad głową brązowe chmury korzeni

wysmukłą lilię soli na skroniach paciorki piasku

i płynie na dnie łodzi przez spienione mgławice

o milę dalej od nas tam gdzie rzeka zakręca

widoczna – niewidoczna – jak światło na fali

naprawdę nie jest inna – opuszczona jak wszyscy.

Śmierć jest zdarzeniem „najbardziej osobistym” w poezji Herberta‚ to znaczy przejawem absolutnej samotności. Nie bez przyczyny najstraszniejszym elementem wydarzeń w wierszu „U wrót doliny” („Hermes‚ pies i gwiazda”) jest rozstanie z najbliższymi osobami i przedmiotami‚ co zostanie powtórzone w „Przeczuciach eschatologicznych Pana Cogito” („Raport z oblężonego Miasta”). Jedną z najbardziej przejmujących wizji Sądu Ostatecznego jest zakończenie wiersza „Widokówka od Adama Zagajewskiego” (tom „Rovigo”):

Anioł w komeżce pierwszego śniegu jest zaprawdę Aniołem Zagłady

podnosi trąbę do ust przywołuje pożar

na nic nasze zaklęcia modlitwy talizmany różańce

Oto zbliża się chwila ostateczna

podniesienie

ofiara

chwila która rozdzieli

i wstąpimy osobno w roztopione niebo.

Nie wiadomo, dlaczego Herbert przypisał Curatii Dionisii uprawianie najstarszego zawodu. Na pewno zrobił to bezpodstawnie. Jeszcze bardziej zdumiewające jest ukrycie faktu‚ że nagrobek postawił potomek‚ a nie ona sama. Można przyjąć tezę‚ że jest to pomyłka lub niedokładne odczytanie inskrypcji – przecież choćby opis kamienia nie jest całkowicie dokładny: poeta myli trytony ze znajdującymi się w sąsiednim nagrobku innymi symbolicznymi zwierzętami.

Wydaje się jednak‚ że powód jest inny. Świadomie czy nie‚ bo tego rozstrzygnąć nie sposób, Herbert stara się przedstawić swoją bohaterkę jako jeszcze bardziej opuszczoną, niż wskazywałyby na to ślady przeszłości. Tym samym stawia ją w jednym szeregu z opuszczonymi bohaterkami innych wierszy z tomu „Raport z oblężonego Miasta”‚ np. „Pan Cogito z Marią Rasputin – próba kontaktu” oraz „Isadora Duncan”. Były dla kogoś ważne‚

(...) lecz teraz już nikt

nie odtworzy jej tańca nie wskrzesi Izydory

pozostanie zagadką w tiulach tajemnicą

jak pismo Majów jak uśmiech Giocondy.

Współczucie każe westchnąć nad doczesnymi szczątkami Marii Rasputin‚ z którą autorowi nie udało się nawiązać kontaktu:

Mario

– myśli Pan Cogito

Mario daleka kasztelanko

o grubych czerwonych rękach

Lauro niczyja.

Człowiek w poezji Herberta nie cierpi‚ ale – jak u starożytnych Greków – cały jest cierpieniem. Tragizm kondycji ludzkiej daje się oswoić jedynie poprzez sztukę‚ która sprzeciwia się wyrokom historii. Historia jest dziejami zła i przemocy – stąd egzystencjalny i historyczny pesymizm w jego wierszach.

Trudny optymizm Herberta zakłada‚ że mimo całego zła świata można ocalić swoje i cudze człowieczeństwo pod warunkiem wzięcia odpowiedzialności za bliźnich‚ skoro

jesteśmy mimo wszystko

stróżami naszych braci

jak pisze w wierszu „Pan Cogito o potrzebie ścisłości” („Raport z oblężonego Miasta”). Postawa solidarności – uczy Zbigniew Herbert – przełamuje egzystencjalną samotność człowieka. Jej uczuciowym ekwiwalentem jest czułość.

Kamień jest dobrze zachowany Napis (skażona łacina)

głosi że Curatia Dionisia żyła lat czterdzieści

i własnym sumptem wystawiła ten skromny pomniczek

Samotny trwa jej bankiet Zatrzymany puchar

Twarz bez uśmiechu Za ciężkie gołębie

Ostatnie lata życia spędziła w Brytanii

pod murem zatrzymanych barbarzyńców

w castrum z którego pozostały fundamenty i piwnice

Zajmowała się najstarszym procederem kobiet

Krótko ale szczerze żałowali ją żołnierze Trzeciej Legii

i pewien stary oficer

Kazała rzeźbiarzom położyć dwie poduszki pod swój łokieć

Delfiny i lwy morskie oznaczają daleką podróż

choć stąd było tylko dwa kroki do piekła

Chciałem oczywiście powiedzieć‚ że Herbert nie wymyśla przedmiotów i nie konstruuje zmyślonych fabuł. Chodziło mi o ważną cechę tej poezji‚ jaką jest konkret inspiracji. Jeśli wiersz odwołuje się do wydarzenia‚ osoby czy przedmiotu – to mamy do czynienia z rzeczywistym wydarzeniem‚ a nie zmyślonym‚ istniejącą osobą i konkretną rzeczą‚ a nie produktem czystej wyobraźni.

Aby być do końca precyzyjnym, dodam‚ że wydarzenia mityczne i postacie literackie oraz dzieła sztuki‚ a więc zdarzenia‚ persony i przedmioty przedstawione – także należą do tej szeroko rozumianej rzeczywistości. Zwłaszcza inspiracja rzeźbą i malarstwem jest znakiem firmowym twórczości Herberta‚ a stąd wniosek‚ że – jeśli pojawia się w wierszu obraz lub posąg – należy domniemywać‚ że taki obiekt rzeczywiście istnieje. Nawet jeśli jest to dzieło mało znane lub trudne do rozpoznania czy lokalizacji.

Pozostało 92% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski