niegodne były nawet zmarszczki stylu.
Co się wydarzyło w ciągu tych 40 lat? Mimo krytycznego nastawienia, w „Lekcji łaciny” zachwyt nad rzymską składnią był częścią tęsknoty za źródłami kultury europejskiej‚ rzymskim prawem i ładem łacińskiej Europy. Funkcjonował on w kontekście zagarnięcia Polski przez totalitarny system. Tak więc opozycja cywilizacja – barbarzyństwo w realiach lat 60. oznaczała przeciwstawienie łacińskiej tradycji sowieckiemu‚ nowoczesnemu barbarzyństwu‚ a Rzym był symbolem tradycji prawa wobec sowieckiego bezprawia.
Tymczasem w przytoczonym wierszu‚ powstałym w latach 80.‚ następuje zmiana paradygmatu: sowiecką ekspansję symbolizują rzymskie podboje. Odwrócenie sytuacji symbolicznej służy ukazaniu nadziei na zagładę imperium. Nadzieja ta jest oparta na historycznej regule‚ która powiada‚ że imperia po prostu nie są wieczne:
Mój ojciec wiedział dobrze i ja także wiem
że któregoś dnia na dalekich krańcach
bez znaków niebieskich
w Panonii Sarajewie czy też w Trebizondzie
w mieście nad zimnym morzem
lub w dolinie Panszir
wybuchnie lokalny pożar
i runie imperium.
Aluzja do wydarzeń z lat 80.‚ a więc bohaterskiej obrony Afgańczyków pod dowództwem mężnego Masuda w dolinie Panszir oraz powstania „Solidarności” po wielkim strajku sierpniowym rozpoczętym w Stoczni Gdańskiej‚ przenosi sytuację wiersza w czasy najnowsze‚ a jednocześnie zmienia poetycką rolę Rzymian w twórczości Herberta – tym razem funkcjonują oni jako najeźdźcy i gnębiciele. W tym kontekście upadek Rzymu ma być historycznym uzasadnieniem nadziei Polaków na wolność.
Zanim jednak nastąpi zmiana postrzegania imperium w twórczości Herberta‚ castrum i urbs są ogrodem wobec dzikiej natury i rajem wobec piekła. Dlatego też – w ziemskim wymiarze – Curatia Dionisia żyje zaledwie „dwa kroki od piekła”.
Wiersze Herberta pełne są melancholii. Źródłem Herbertowskiego smutku jest okrucieństwo historii‚ przemijalność krótkiego życia i zasadnicza samotność człowieka‚ jak w wierszu „Tren” (z tomu „Raport z oblężonego Miasta”) poświęconym pamięci Matki:
A teraz ma nad głową brązowe chmury korzeni
wysmukłą lilię soli na skroniach paciorki piasku
i płynie na dnie łodzi przez spienione mgławice
o milę dalej od nas tam gdzie rzeka zakręca
widoczna – niewidoczna – jak światło na fali
naprawdę nie jest inna – opuszczona jak wszyscy.
Śmierć jest zdarzeniem „najbardziej osobistym” w poezji Herberta‚ to znaczy przejawem absolutnej samotności. Nie bez przyczyny najstraszniejszym elementem wydarzeń w wierszu „U wrót doliny” („Hermes‚ pies i gwiazda”) jest rozstanie z najbliższymi osobami i przedmiotami‚ co zostanie powtórzone w „Przeczuciach eschatologicznych Pana Cogito” („Raport z oblężonego Miasta”). Jedną z najbardziej przejmujących wizji Sądu Ostatecznego jest zakończenie wiersza „Widokówka od Adama Zagajewskiego” (tom „Rovigo”):
Anioł w komeżce pierwszego śniegu jest zaprawdę Aniołem Zagłady
podnosi trąbę do ust przywołuje pożar
na nic nasze zaklęcia modlitwy talizmany różańce
Oto zbliża się chwila ostateczna
podniesienie
ofiara
chwila która rozdzieli
i wstąpimy osobno w roztopione niebo.
Nie wiadomo, dlaczego Herbert przypisał Curatii Dionisii uprawianie najstarszego zawodu. Na pewno zrobił to bezpodstawnie. Jeszcze bardziej zdumiewające jest ukrycie faktu‚ że nagrobek postawił potomek‚ a nie ona sama. Można przyjąć tezę‚ że jest to pomyłka lub niedokładne odczytanie inskrypcji – przecież choćby opis kamienia nie jest całkowicie dokładny: poeta myli trytony ze znajdującymi się w sąsiednim nagrobku innymi symbolicznymi zwierzętami.
Wydaje się jednak‚ że powód jest inny. Świadomie czy nie‚ bo tego rozstrzygnąć nie sposób, Herbert stara się przedstawić swoją bohaterkę jako jeszcze bardziej opuszczoną, niż wskazywałyby na to ślady przeszłości. Tym samym stawia ją w jednym szeregu z opuszczonymi bohaterkami innych wierszy z tomu „Raport z oblężonego Miasta”‚ np. „Pan Cogito z Marią Rasputin – próba kontaktu” oraz „Isadora Duncan”. Były dla kogoś ważne‚
(...) lecz teraz już nikt
nie odtworzy jej tańca nie wskrzesi Izydory
pozostanie zagadką w tiulach tajemnicą
jak pismo Majów jak uśmiech Giocondy.
Współczucie każe westchnąć nad doczesnymi szczątkami Marii Rasputin‚ z którą autorowi nie udało się nawiązać kontaktu:
Mario
– myśli Pan Cogito
Mario daleka kasztelanko
o grubych czerwonych rękach
Lauro niczyja.
Człowiek w poezji Herberta nie cierpi‚ ale – jak u starożytnych Greków – cały jest cierpieniem. Tragizm kondycji ludzkiej daje się oswoić jedynie poprzez sztukę‚ która sprzeciwia się wyrokom historii. Historia jest dziejami zła i przemocy – stąd egzystencjalny i historyczny pesymizm w jego wierszach.
Trudny optymizm Herberta zakłada‚ że mimo całego zła świata można ocalić swoje i cudze człowieczeństwo pod warunkiem wzięcia odpowiedzialności za bliźnich‚ skoro
jesteśmy mimo wszystko
stróżami naszych braci
jak pisze w wierszu „Pan Cogito o potrzebie ścisłości” („Raport z oblężonego Miasta”). Postawa solidarności – uczy Zbigniew Herbert – przełamuje egzystencjalną samotność człowieka. Jej uczuciowym ekwiwalentem jest czułość.
Kamień jest dobrze zachowany Napis (skażona łacina)
głosi że Curatia Dionisia żyła lat czterdzieści
i własnym sumptem wystawiła ten skromny pomniczek
Samotny trwa jej bankiet Zatrzymany puchar
Twarz bez uśmiechu Za ciężkie gołębie
Ostatnie lata życia spędziła w Brytanii
pod murem zatrzymanych barbarzyńców
w castrum z którego pozostały fundamenty i piwnice
Zajmowała się najstarszym procederem kobiet
Krótko ale szczerze żałowali ją żołnierze Trzeciej Legii
i pewien stary oficer
Kazała rzeźbiarzom położyć dwie poduszki pod swój łokieć
Delfiny i lwy morskie oznaczają daleką podróż
choć stąd było tylko dwa kroki do piekła