To przenikliwie inteligentna książka, z genialną prostotą ujmująca życiowe wybory współczesnych bohaterów. Przebija z nich głębia przemyśleń i doświadczeń oraz imponująca — jak na autora zbliżającego się wówczas do dziewięćdziesiątki — świeżość w powrotach pamięcią do przeżyć młodości. Proza Millera ujmuje nieskazitelnie prostym językiem. Jędrnym, bezpruderyjnym, choć z należytym poszanowaniem prawa do intymności, gdy auto odsłania w życiu swoich bohaterów potrzebę uniesień erotycznych.
W „Buldogu” doznaje ich trzynastolatek, którego wyprawa na drugi kraniec miasta w celu zakupienia psa, zakończy się inicjacją seksualną. Clement z „Gołego rękopisu” to z kolei dojrzały pisarz, który ma osobliwy patent na przełamanie twórczego kryzysu. Umieszcza on treść swojej opowieści — zawierającej intymne szczegóły pożycia z żoną, notabene Polką z pochodzenia — na ciele wynajętej do tego celu młodej olbrzymki Carol. Po przepisaniu tekstu do laptopa bohater przemógł nie tylko artystyczną impotencję.
W „Występie” amerykański tancerz, podbijający w latach 30. Europę pokazami stepowania, staje przed nieoczekiwaną propozycją kształcenia w tej sztuce Niemców. Step wywarł głębokie wrażenie na wodzu III Rzeszy. „Uważa, że stanowi on kombinację zdrowego pełnego wigoru treningu, ścisłej dyscypliny i prostoty, co może się okazać znakomite dla dobrego samopoczucia narodu”. Szkopuł w tym, że May jest Żydem.
Rewelacyjne są autorskie charakterystyki postaci, nawet tych pobocznych. „Na różowej, podobnej kształtem do melona twarzy miał przyjemnie niekompetentną minę, ale chronił rewolucjonistów i wpuszczał w maliny ludzi ze strzelbami, którzy ich szukali” — sportretował haitańskiego biskupa w opowiadaniu „Destylator”, skąd też inny cytat: „Poniósłszy klęskę w walce z nadwagą, Lilly nosiła powiewne białe bluzki i negliże. Na jej rękach podzwaniały cynowe bransoletki miejscowego wyrobu. Kątem oka dostrzegła wejście jedenastoletniego Petera, swego dziecka z pierwszego małżeństwa z alkoholikiem, nowojorskim recenzentem teatralnym”.
Wiedza wsparta przeżyciami właściwymi dla sędziwego wieku, bywa tu wciąż konfrontowana z przeszłymi, naiwnymi wyobrażeniami bohaterów wchodzących w dojrzałość. Z czasów, kiedy wszystko — przyjaźń, miłość, ślub — było piękne już tylko przez to, że pierwsze. A to sprawia, że każda z tych historii nie tylko zajmuje, ale i przejmuje.