Piraci nad Wisłą

Ilekroć zdarza się, że ulegam zniechęceniu trzecią w ciągu dnia próbą lektury najnowszych wydawnictw, niezawodnym środkiem na poprawienie nastroju jest sięgnięcie po którąś z prac Paula Johnsona

Publikacja: 12.09.2009 15:00

Pablo Picasso rysuje gołąbka pokoju, 1955 r. (fot: ADNRE VILLERS)

Pablo Picasso rysuje gołąbka pokoju, 1955 r. (fot: ADNRE VILLERS)

Foto: AFP

„Historię świata (od roku 1917)” czytałem wkrótce po jej wydaniu przez londyńską „Polonię” jesienią 1989. Dziś, gdy antytotalitarny ładunek dzieła stracił przejmującą aktualność, wciąż żywe i godne pamięci pozostają tysiące szczegółów rozległej panoramy tamtego stulecia. „W latach siedemdziesiątych w Akademgorodku w Nowosybirsku przydział mieszkań odbywał się według następujących zasad: członek rzeczywisty Akademii Nauk otrzymywał willę, członek korespondent połowę willi, starszy pracownik naukowy – mieszkanie, w którym wysokość pokojów wynosiła trzy metry, młodszy pracownik naukowy – mieszkanie, w którym wysokość pomieszczeń nie mogła przekraczać 2,25 m, a łazienka była wspólna z innymi lokatorami. Na zwykłego mieszkańca przestrzeń wynosiła około 8 metrów”.

Wciąż poruszające są przytaczane przez Johnsona relacje ludzi Zachodu odwiedzających stalinowską Rosję. „Gdy w Wielkiej Brytanii człowiek wkracza do więzienia, będąc istotą ludzką, a wychodzi jako kryminalista, to w Rosji, wchodząc jako kryminalista, wyszedłby jako zwykły człowiek, gdyby nie trudność w przekonaniu go, że ma opuścić obóz. O ile mogłem się przekonać, skazani mogą pozostać w obozie tak długo, jak chcą” – opowiadał swym czytelnikom w roku 1931 George Bernard Shaw.

W „Intelektualistach” (polskie wydanie Zyska i Spółki trafiło do składu książek przecenionych, niezwłocznie go zresztą opuszczając) Johnson, zjadliwy pamflecista, użądla wielkości powszechnie znane, a niezmiernie wpływowe: J. P. Sartre’a, Bertolta Brechta, Picassa.

W latach mojej młodości socrealistyczna szarość dookoła sprawiała, że i ja uległem fascynacji Brechtem i Picassem. Chłodna analiza ich dzieł pozwala się wyzwolić z dawnych sentymentów. Johnson posuwa się do opowieści o niegodziwych zachowaniach swych antybohaterów nie tylko w życiu społecznym, ale nawet osobistym. W zasadzie nie mam upodobania do takich metod, wypada jednak przyznać, że w wypadku Picassa strzała jest mordercza. „Skąpił pieniędzy swoim kobietom, bo wolał, aby były od niego zależne. Większość z nich po rozstaniu była biedniejsza, niż gdy się poznali. Czasem dawał im obrazy albo rysunki, ale nigdy ich nie podpisywał. Jeśli próbowała sprzedać taki prezent, marszandzi odmawiali przyjęcia bez potwierdzenia autentyczności przez Picassa, on zaś z reguły odmawiał autoryzacji. Obrazy bez jego podpisu i bez potwierdzenia autentyczności nie miały żadnej wartości handlowej. Inaczej mówiąc – same w sobie były bezwartościowe”.

I jeszcze istotne spostrzeżenie: „Picasso pokazywał klasę przy projektowaniu kostiumów i dekoracji teatralnych... francuskie malarstwo przesunęło się z płaszczyzny sztuki na płaszczyznę mody, w znużonym sztuką przedstawiającą świecie nastał czas Picassa. Zamiast sztuk pięknych – to znaczy malarstwa, gdzie na 90 procent umiejętności przypadało

10 proc. nowości – zaproponował sztukę mody, w której proporcje zostały odwrócone”.

No, dość jadów. Bardzo ciekawą, informacyjnie bogatą książką Johnsona są „Narodziny nowoczesności” – historia umysłowa i zarazem gospodarcza, a w tle polityczna, świata między rokiem 1815 a 1830 (wydanie Marabuta z lat 90. od dawna już nie osiągalne na rynku).

W 2008 r. ukazali się „Twórcy”. Książka klarownie przetłumaczona przez Annę i Jacka Maziarskich. Portrety Dürera, Szekspira, Jana Sebastiana Bacha, Turnera pióra żarliwego entuzjasty należą do najlepszych stron tego autora.

W tym tygodniu zobaczyłem w warszawskiej księgarni „Historię świata (od r. 1917)” tom 1 – dziesięć pierwszych z 20 rozdziałów całości ze zdumiewającymi adnotacjami: „wydanie pierwsze 2009” – „przekład Adam Szostkiewicz i zespół anonimowych tłumaczy”.

W londyńskim wydaniu zasłużonego Jana Chodakowskiego mogliśmy czytać „Tłumaczenie na podstawie przekładu przygotowanego przez zespół tłumaczy wyd. „Wers” z Wrocławia”. Wers było wydawnictwem podziemnym, ośmiuset stron nie tłumaczy się w ciągu paru tygodni, przewiezienie przekładu też wymagało czasu, stąd anonimowość uczestników przedsięwzięcia. Dziś tajemniczy wydawca pierwszego jakoby wydania podający nazwisko p. Szostkiewicza w towarzystwie „anonimowych tłumaczy” narusza reguły cywilizacji. Jesteśmy zatem w wieku XXI i piraci działają nie tylko przy brzegach Somalii.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski