Reklama
Rozwiń

Ludzie jak insekty

O długiej i wyboistej drodze do zostania uznanym pisarzem opowiada Monice Kruszewskiej Adrian Tchaikovsky, autor powieści „Imperium Czerni i Złota”.

Publikacja: 29.11.2009 00:06

Ludzie jak insekty

Foto: First Class

Red

[b]Pisze Pan od 20 lat, ale dopiero niedawno opublikował Pan pierwszą powieść „Imperium Czerni i Złota”. Dlaczego tak długo to trwało? [/b]

Cały czas szlifowałem swój styl. Te pierwsze nowele były bardzo słabe, bo nie umiałem pisać. Ale od początku chciałem opublikować swoją twórczość. To nie miało być pisanie do szuflady. Tym razem musiało się udać, bo uważałem, że mam dobry pomysł na powieść. Poza tym napisałem od razu trzy tomy cyklu „Cienie Pojętnych”, żeby w przypadku odrzucenia czy krytyki pierwszego z nich się nie zniechęcić. Samo pisanie zajęło mi ponad dwa lata. Wynająłem agenta i udało mi się wydać całą serię. Ale cykl nie kończy się na tych trzech książkach. Właśnie piszę kolejną. W sumie ma być ich 10.

[b]Bohaterami cyklu są ludzie-insekty, którzy toczą między sobą walki o terytorium. Inspirował się Pan wiedzą zdobytą podczas studiów zoologicznych?[/b]

Studia na pewno miały spory w tym udział. Nauczyłem się wówczas bardzo wiele o zachowaniu poszczególnych owadów. I odkryłem, że ich charaktery przypominają zachowania ludzkie. Osy atakują i są bezwzględne, modliszki nieprzewidywalne i podstępne, więc stały się negatywnymi bohaterami mojej książki. Po drugiej stronie barykady umieściłem łagodnych przedstawicieli gatunku, takich jak inteligentne żuki czy słynące z pracowitości pszczoły.

[b]Czy Pana pierwsi recenzenci – żona i przyjaciele – sugerują, co powinno się stać z poszczególnymi postaciami książek – kogo uśmiercić, komu zafundować romans?[/b]

Może nie sugerują, ale jest to dla nich ekscytujący temat, bo wiedzą, że niektóre postacie są wzorowane właśnie na nich. Niestety, uśmierciłem moją „żonę”. Było mi z tym źle, ale musiałem to zrobić, bo dalsze istnienie tej bohaterki nie miało racjonalnego uzasadnienia. Żona oczywiście się zorientowała i nie była zadowolona…

[b]Pana książka została uznana przez serwis Amazon.co.uk za jedną z 10 najlepszych książek fantasy 2008 r. Czy to otworzyło Panu drzwi do dużych wydawnictw i kolejnych kontraktów?[/b]

Moją książkę wydało w Wielkiej Brytanii bardzo duże wydawnictwo – Pan Macmillan. Tak naprawdę nie mogłem trafić lepiej. Ale ranking Amazon.co.uk dał mi poczucie, że było warto, i zachętę, że nie należy przestawać pisać. Każdy, kto opublikuje książkę, czeka na choć najmniejszy odzew czy opinię. W moim przypadku ten odzew był bardzo satysfakcjonujący.

[b]Cały czas pracuje Pan jako prawnik. Czy da się to pogodzić z byciem coraz bardziej cenionym i rozpoznawalnym pisarzem?[/b]

Piszę cały czas, odkąd skończyłem 17 lat. To nigdy nie było moje jedyne zajęcie. Dlatego teraz też nie mam problemu z pogodzeniem bycia prawnikiem z pracą nad kolejnymi książkami. Nawet teraz, lecąc do Polski na spotkanie z czytelnikami, napisałem kilka stron kolejnej powieści. Byłoby miło utrzymywać się wyłącznie z pisania. Niestety, w tej branży nie można liczyć na stałe dochody.

[i]Adrian Tchaikovsky – brytyjski pisarz fantasy polskiego pochodzenia. Studiował psychologię i zoologię, potem zajął się prawem. Jego pierwsza powieść „Imperium Czerni i Złota” i zarazem pierwsza część cyklu „Cienie Pojętnych” niedawno ukazała się na polskim rynku. Tchaikovsky jest porównywany z takimi pisarzami, jak Patrick Rothfuss, Scott Lynch, Joe Abercrombie czy David A. Durham.[/i]

[b]Pisze Pan od 20 lat, ale dopiero niedawno opublikował Pan pierwszą powieść „Imperium Czerni i Złota”. Dlaczego tak długo to trwało? [/b]

Cały czas szlifowałem swój styl. Te pierwsze nowele były bardzo słabe, bo nie umiałem pisać. Ale od początku chciałem opublikować swoją twórczość. To nie miało być pisanie do szuflady. Tym razem musiało się udać, bo uważałem, że mam dobry pomysł na powieść. Poza tym napisałem od razu trzy tomy cyklu „Cienie Pojętnych”, żeby w przypadku odrzucenia czy krytyki pierwszego z nich się nie zniechęcić. Samo pisanie zajęło mi ponad dwa lata. Wynająłem agenta i udało mi się wydać całą serię. Ale cykl nie kończy się na tych trzech książkach. Właśnie piszę kolejną. W sumie ma być ich 10.

Literatura
„Czarodziej śmierci” – nowy kryminał Katarzyny Bondy jak „Breaking Bad” po polsku
Literatura
Jakub Małecki ujawnia szczegóły nowej powieści – „Fabuła wynika z intymności”
Literatura
Ernest Hemingway zabawny i dowcipny. Jest nowy przekład
Literatura
Zwycięzcy 18. Nagrody Literackiej Warszawy
Literatura
O tym jak redemptorysta pomógł Wydawnictwu Czarne, swoich i Andrzeja Stasiuka książkach mówi Monika Sznajderman
Literatura
Elektryczna sonda Zimbardo na mózgu Williama Szekspira