Wydana nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka książka Pawła Lisickiego była już recenzowana. Maciej Rybiński widział w niej thriller ze światopoglądowym zapleczem, kryminał o walorach moralitetu; zdaniem Marcina Wolskiego w „Przerwie...” są wszelkie niezbędne komponenty rasowej powieści sensacyjnej podlane satyrycznym sosem. Piszący te słowa zwrócił uwagę na przekazanie przez Lisickiego treści filozoficznych za pomocą literatury popularnej, z pogranicza sensacji, obyczaju, a nawet romansu.
W Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat dyskutanci woleli skupić się na tym, czego w powieści nie ma. Cezarego Michalskiego i Michała Sutowskiego wspomagała w tym dziele prowadząca spotkanie Agnieszka Wiśniewska, dopytując się, dlaczego w „Przerwie w pracy” w ogóle nie ma kobiet? Autor sprostował: – Jest, nawet kilka. – Eee tam, jakaś lesbijka z Maroka z referatem „Mahomet jako gej”. A dlaczego o kobietach mówi się w tej książce „blondynka” a nawet „kaszalot”? – indagowała dalej.
Paweł Lisicki wyjaśniał, że Natasza, w której zakochuje się jego bohater, na pewno kaszalotem nie była, ale przerwał mu Michalski, utrzymując, że jest ona bardziej projekcją autorską niż pełnowartościową postacią literacką. Generalnie jednak najbardziej krytykował bohatera Lisickiego za to, że mu się w nowoczesności nic nie podoba. – Naprawdę nic? – pytał z niedowierzaniem.
Autor odparł, że jego zdaniem bohatera kręci wspomniana Natasza. – Ten romans jest deklaratywny – orzekł Michalski. – Znów kłania się Dostojewski – uśmiechał się z dystyngowaną ironią – jak on to robił, że im bardziej oddalał się od swoich postaci, tym bardziej były wyraziste i to one stawały się dla niego najważniejsze. A co pisał René Girard? Flaubert mógł skupić się na znacznie ciekawszych bohaterach, a przecież wybrał panią Bovary!
Wspomniał jeszcze Michalski „Ziemię jałową”, nie stawiając już kropki nad „i”. Wszystko było jasne: Lisicki nie dorównuje Eliotowi, Flaubertowi i Dostojewskiemu. Dlaczego? – Bo my – zwraca uwagę liczba mnoga – nie potrafimy pisać o niczym innym tylko o nas samych. Tu jednym tchem wymienił Horubałę, Ziemkiewicza i Wildsteina. Uwagę Lisickiego, że niekoniecznie mu po drodze ze swoim bohaterem nieudacznikiem, pozostawił bez echa.