Reklama
Rozwiń
Reklama

Życie codzienne pod Baranami

Piwnica pod Baranami obserwowana dyskretnym okiem jej szczerego entuzjasty i współpracownika - pisze Jan Bończa-Szabłowski

Publikacja: 16.03.2012 07:33

Życie codzienne pod Baranami

Foto: materiały prasowe

Tytuł „Wracając do moich Baranów" mógłby sugerować, że to monografia krakowskiego kabaretu napisana przez jego guru Piotra Skrzyneckiego. Prawda jest inna. Autor książki Janusz Kowalczyk, wieloletni recenzent teatralny „Rz", użył słowa „moich", by podkreślić subiektywność spojrzenia.

Piwnica była dla niego zjawiskiem niezwykłym. Uwiódł go – jak pisze – autentyzm estetyki i ekspresja artystów, którzy naśmiewali się z absurdów ówczesnej nierzeczywistości, ostentacyjnie lekceważąc cenzurę.

Można oczywiście zapytać, dlaczego Janusza Kowalczyka w przeciwieństwie do choćby Leszka Długosza mało kto kojarzy z Piwnicą pod Baranami. Odpowiedź jest prosta, Janusz był tam krótkoż, a Leszek – długoż.

Kiedy wspominał mi o napisaniu tej książki, byłem przekonany, że powstanie coś podobnego do pamiętników Rzeckiego, a w roli ubóstwianego Wokulskiego wystąpi Piotr Skrzynecki.

Tymczasem Kowalczyk bardziej niż Rzeckiego przypomina Jana Piszczyka. Nie ukrywa swego „zezowatego szczęścia", pisząc o wrodzonej nieśmiałości, „permanentnej mutacji", latach harcerstwa, przygodach z cenzurą i tzw. drugim obiegiem. Pisze też dość szczerze o wielu własnych perypetiach życiowych. Wspomina zwłaszcza o pierwszej żonie, dla której wstąpił do Piwnicy. Chciał, by odkryła w nim artystę, a nie nudnego filologa.

Reklama
Reklama

W Piwnicy pod Baranami pojawiał się w latach 1978 – 1987. Prezentował swe skecze i dialogi. Jako wykonawca trafił do tego kabaretu pod koniec życia Wiesława Dymnego i w czasie, gdy nie było już w zespole Ewy Demarczyk. Takie spojrzenie człowieka, który jest poza głównym nurtem, daje ciekawe pole obserwacji. Autor ze swadą gawędziarza opisuje atmosferę premier, wspólne wyjazdy, dodaje zabawne anegdoty o wielu piwnicznych artystach.

Nie ogranicza się zresztą do zaprezentowania samej Piwnicy. Pokazuje życie codzienne Krakowa tamtych lat, zatrzymuje w pamięci wiele zjawisk z najnowszej historii. Prezentuje panoramę kulturalną i polityczną czasu, w którym kabaret zaistniał. Bez wątpienia jest tej książki głównym bohaterem, czego nie ukrywa.

Powiedzenie, że w tej książce autor „wyszedł z Piwnicy" można więc rozumieć jako „wyszedł z cienia".

Tym, którzy nie mieli okazji zapoznać się z jego twórczością satyryczną, przypomina niektóre fraszki, satyry i bajki. Są też złote myśli, które do dziś nie straciły z aktualności np. „Komu najłatwiej zachować twarz?. Błaznom pod makijażem". A także taka: „Niegdyś błędy życiowe popełniał człowiek sam, teraz ma do pomocy komputer". I na koniec do zapisania w kalendarzyku: Bądź Kowalczykiem swego losiku.

Tytuł „Wracając do moich Baranów" mógłby sugerować, że to monografia krakowskiego kabaretu napisana przez jego guru Piotra Skrzyneckiego. Prawda jest inna. Autor książki Janusz Kowalczyk, wieloletni recenzent teatralny „Rz", użył słowa „moich", by podkreślić subiektywność spojrzenia.

Piwnica była dla niego zjawiskiem niezwykłym. Uwiódł go – jak pisze – autentyzm estetyki i ekspresja artystów, którzy naśmiewali się z absurdów ówczesnej nierzeczywistości, ostentacyjnie lekceważąc cenzurę.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Literatura
Złota Era VHS: kiedy każdy film był wydarzeniem, a van Damme Bogiem
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Literatura
Sokół wydaje powieść „Wesołych Świąt”. Debiut rapera
Literatura
Marek Krajewski: Historia opętań zaczęła się od „Egzorcysty”
Literatura
Marek Krajewski: Historia pewnego demona. Zaczęło się od „Egzorcysty"
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Literatura
Powieść o kobiecie, która ma siłę duszy. Czy Tóibín ma szansę na Nobla?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama