Żyd od Chrystusa

Wywiad z Darkiem Rosiakiem, dziennikarzem i publicystą, autorem książki „Człowiek o twardym karku”

Aktualizacja: 05.03.2013 09:11 Publikacja: 05.03.2013 09:02

Człowiek o twardym karku" opowiada o katolickim księdzu Romualdzie Waszkinelu, który w wieku 35 lat dowiaduje się, że jest z pochodzenia Żydem. Dziś mieszka w Izraelu i nazywa się Romuald Jakub Weksler Waszkinel. W książce otwarcie rozlicza się z przeszłością, mówi też o polskim antysemityzmie, także w strukturach kościelnych. Nie boisz się reakcji na swoją książkę?

Spotkanie z Darkiem Rosiakiem -

wtorek, 12 marca godz. 19:00.

Stacja Muranów, Andersa 13, skwer Tekli Bądarzewskiej. Wieczór poświęcony książce "Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela".

Spotkanie poprowadzi Aleksander Kaczorowski.


Darek Rosiak: Kiedy piszesz książkę, wystawiasz się na ocenę, to oczywiste. Postać mojego bohatera jest na tyle ważna i niesie ze sobą tyle istotnych dla Polaków znaczeń, że zapewne będzie wzbudzać emocje. Być może wzburzy niektórych czytelników, nie spodoba się im sposób, w jaki przedstawiane są w niej postawy Polaków – księży i nie tylko. Jeśli tak, to trudno, mamy taką historię, jaką mamy, obok bohaterów i ludzi przyzwoitych są wśród nas ludzie podli. Ważne, żeby mówić o wszystkim, a jeśli ktoś chce to skomentować, to niech komentuje. Nie będę nikogo uciszał.


Od początku postanowiłem, że nie ma sensu odtwarzać historii księdza Waszkinela w wersji książkowej, bo jest ona powszechnie znana mniej więcej od 20 lat. Szukałem czegoś innego, szukałem spięć, konfliktów, które psują taki klarowny obraz skazanego na śmierć żydowskiego dziecka uratowanego przez dobrych Polaków. Chciałem dotrzeć głębiej do motywów, którymi kieruje się ksiądz Waszkinel i ludzie, którzy go znają. Mam nadzieję, że książka trąci parę strun i otworzy dyskusję. Z drugiej strony – ja nie pisałem tej książki z żadnym założeniem, nie chodziło mi o jakieś pogłębienie dialogu polsko-

żydowskiego. Byłoby dobrze, gdyby przy okazji książki zainteresowane tematem osoby zabrały głos, ale ja postawiłem sobie przede wszystkim zadanie pisarskie: jak opowiedzieć historię księdza Jakuba, jak poruszyć czytelnika.

Wykonałeś pracę, którą mógłby wykonać twój bohater, czyli napisać autobiografię.

Z jakichś powodów tego nie zrobił. Może jeszcze napisze, kiedyś wspomniał, że do czegoś takiego się przymierza, miejmy nadzieję, że tak się stanie. Ale myślę, że ciężko się pisze, gdy przeżywa się własny życiorys w tak emocjonalny sposób jak on, trudno zdobyć się na ogląd z zewnątrz.

A dlaczego ty się tego podjąłeś?

Bo zainteresowała mnie historia człowieka, który skupia jak w soczewce tak wiele tematów istotnych dla nas – Polaków. Mam na myśli takie kwestie, jak stosunek do Żydów, do katolicyzmu, do antysemityzmu czy antyjudaizmu, do Kościoła katolickiego. W nim to wszystko jest. Ksiądz Jakub jest uczestnikiem historii Polski, Litwy, Izraela. To jest historia okrucieństw, jakich dopuścili się Litwini, bohaterstwa, ale też haniebnych zachowań Polaków, współczucia, ale też często braku wrażliwości na jego los ze strony wielu Izraelczyków. Biografia Waszkinela obejmuje sprawę skali współpracy księży hierarchii kościelnej z komunistami, stosunek księży do Żydów itd. Przyjąłem rolę opowiadacza, pośrednika między nim a czytelnikiem, i chciałem opowiedzieć historię człowieka, którego dotknęła historia i który ten ciężar niesie całe swoje życie. Ważne dla mnie też było pytanie, co ja przy okazji tej książki robię. Czy dociekam prawdy, ustalam fakty? Nie, to nie jest moje zadanie. Nie wiem, jaka jest prawda, nie wiem, kto zmyśla, kto koloryzuje. Niektóre relacje moich rozmówców są sprzeczne z innymi, a ja nie mam jak zweryfikować, kto mówi prawdę. Jednak z mojego punktu widzenia – to nie jest takie ważne. Ja zapisuję pamięć różnych osób. To nie jest książka, z której wynika, „jak naprawdę było", bo nie wiem, jak było. Zapisuję tylko cudzą pamięć i do tej roli staram się ograniczać.

Czy ksiądz Waszkinel czytał książkę przed jej publikacją?

Umówiliśmy się, że zobaczy ją dopiero po wydaniu. Ksiądz Jakub wiedział, że otwarcie ze mną rozmawiając i opowiadając mi swoje życie, wystawia się na ostrzał ze strony innych ludzi. Jestem mu za tę współpracę niezwykle wdzięczny, obdarzył mnie ogromnym zaufaniem, mimo że naprawdę nie musiał. W przeciwieństwie do wielu moich rozmówców nie autoryzował swoich wypowiedzi – uwierzył mi. Mam nadzieję, że tego zaufania nie zawiodłem.

W dodatku efekt finalny dla księdza Jakuba jest taki, że dostaje do ręki lustro, a to, co widzi, jest niekoniecznie tym, co chciałby zobaczyć. Podejrzewam, że niewielu ludzi, tak poharatanych życiem jak on, zdecydowałoby się na tak szczere rozmowy. Mam nadzieję, że ludzie wybaczą mu słabości, które ta książka również ukazuje.

Ksiądz Jakub wielokrotnie powtarza w książce, podobnie jak w udzielonych wywiadach, że jest Żydem od Chrystusa.

Jedyna rzecz, której on nie znosi, to kiedy się o nim mówi, że jest żydowskim księdzem. Nie ma żydowskich księży, on jest po prostu i księdzem, i Żydem, takim samym Żydem jak Chrystus i pierwsi chrześcijanie. Zresztą jego wielki problem dotyczy tego, z czym muszą mierzyć się katoliccy księża w ogóle – jak znaleźć sobie miejsce w zhierarchizowanej strukturze, gdy okazuje się, że widzi się pewne rzeczy i mówi pełnym głosem o rzeczach, których twoi zwierzchnicy nie chcą ani widzieć, ani słyszeć. Jeśli w dodatku ma się tak silną osobowość jak mój bohater, to jest to szczególnie trudne.

W książce pokazujesz, jak oczekiwania księdza Waszkinela wobec Izraela nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością. Bo w Izraelu okazał się on tak samo obcy, jak czuł się w Polsce.

Tu jest kolejny konflikt, kolejne spięcie – Żyda i księdza katolickiego. Jeden z moich rozmówców mówi, że Izrael lepiej traktuje Żyda, który za czasów komunizmu był ubeckim bandziorem, niż Żyda, który jest katolickim księdzem. Brzmi to potwornie, ale taka jest prawda. Waszkinel nie mógł tego na początku zrozumieć, ale od kilku miesięcy chyba zaakceptował, że Izraelczycy go po prostu nie chcą przyjąć w tej wersji, w której istnieje. A nie chcą go, bo jest katolickim księdzem. Cytując wypowiedzi ludzi z religijnego kibucu, gdzie mieszkał Waszkinel: „jeśli ktoś wierzy, że spożywając kawałek chleba, spożywasz ciało Boga, to nie jesteś Żydem. Jeśli pijesz wino i wierzysz, że to krew Chrystusa – nie jesteś Żydem. Możesz być Żydem, nie wierząc w Boga, nie uznając Izraela, traktując pogardliwie całą żydowską tradycję, ale nie możesz być Żydem, będąc katolickim księdzem". Oczywiście ksiądz Jakub otoczony jest w Jerozolimie gronem życzliwych mu ludzi i daje sobie radę, ale to nie jest tak, jak sobie kiedyś wyobrażał: że przyjedzie do Izraela i zostanie przyjęty z radością jako jeden z nich. Gdyby zrzucił sutannę, to przyjęliby go, ale on nie chce tego zrobić.

Kto zawinił, że ksiądz Jakub nie stał się pomostem do dialogu polsko-izraelskiego? Ze swoim życiorysem jest stworzony do tej roli.

Kilka osób po drodze – ci, którzy decydowali o jego karierze naukowej, którzy mu przeszkadzali w budowaniu tożsamości po tym, jak dowiedział się, że jest Żydem. On sam też, bo gdyby napisał habilitację, to zostałby na uczelni, jako profesor miałby znacznie większą swobodę. Pamiętajmy, że zarówno w Polsce, jak i w Izraelu ksiądz Jakub jest otoczony gronem życzliwych ludzi, ma – chyba zawsze miał – znacznie więcej przyjaciół niż wrogów. Być może jego życie ułożyłoby się inaczej, gdyby miał trochę bardziej ugodowy charakter albo umiał ostrzej zawalczyć o siebie. Ale on kieruje się emocjami, które czasem zniechęcają ludzi.

Zastanawia mnie moment, w którym nastoletni Waszkinel, zapytany przez ojca o plany na przyszłość, mówi, że chciałby zostać księdzem, choć akurat w tym czasie wyraźnie odsuwa się od Kościoła. Ta decyzja jest dla mnie niezrozumiała.

Jest uparty jak wół. Jego motywacji z tamtych czasów nie rozumiem, to się nie trzyma kupy. Gdy chcesz się zbuntować przeciw rodzicom, to bierzesz plecak i wyjeżdżasz pod namiot albo zaczynasz palić papierosy, ale nie zostajesz księdzem. Ale to wiele o nim mówi, o jego charakterze i sposobie, w jaki buduje swoją tożsamość. Pamiętajmy, że wielu polskich Żydów – sierot po Holokauście – radzi sobie z przeszłością zupełnie inaczej niż ksiądz Jakub. W książce pojawia się np. postać pani Elżbiety Ficowskiej. Ona również ma pochodzenie żydowskie, ale to nie wpływa na jej życie w jakiś dramatyczny sposób, nie czuje się Żydówką, tylko Polką. Gdy dochodzimy do Izraela, to okazuje się, że prawie wszystkie rodziny w tym kraju mają dramatyczną przeszłość. W losie księdza Jakuba nie ma dla Izraelczyków nic szczególnie niezwykłego czy poruszającego, poza tym, że jest księdzem katolickim. Jednocześnie pamiętajmy, że każdy przeżywa swoją tragedię na swój sposób, bo nie ma obiektywnej miary, którą mierzy się ból.

Jednocześnie jest bardzo wyczulony – zawsze był – na wszelkie przejawy antysemityzmu, który odbiera bardzo osobiście.

Ksiądz Jakub wyraźnie widzi rzeczy, na które wielu Polaków nie zwraca uwagi albo umniejsza ich znaczenie, np. antysemickie napisy na murach. On krzyczy, gdy coś takiego widzi, gdy inni pytają – no i co z tego? Debile są wszędzie, nie ma się co tym przejmować. Jako Polacy zmagamy się z przeszłością, demonami wojny. To dobrze, bo np. na Litwie temat wojennego barbarzyństwa Litwinów praktycznie nie istnieje, z pewnością nie na tym poziomie emocji i dociekliwości co w Polsce.

Zacząłeś książkę od opowieści matki upośledzonego dziecka, którego ksiądz Waszkinel nie chce ochrzcić.

Na początku książki trzy kobiety opowiadają, jak go zapamiętały, przedstawiam trzy zapisy pamięci. Akurat w tym wypadku ksiądz Waszkinel tłumaczy potem, jak bardzo żałuje swojej postawy, nie tyle nieochrzczenia dziecka, ile pewnego braku wrażliwości. Jednak on nigdy nie sugerował, że nie popełnia błędów, nigdy nie mówił, że jest idealny. Jego siła przyciągania polega między innymi na tym, że on się uczy, zmienia, rozwija. W tym swoim uporze jest w stanie zauważyć własne braki i niedociągnięcia. To pełny życia wspaniały człowiek, bardzo doświadczony przez los, pełen miłości do ludzi, ale też pełen słabości. Konfrontuje się z tymi słabościami, zmaga się z nimi w heroiczny sposób, czasem dostaje szału albo płacze, ale jest bardzo ludzki w swoim zachowaniu. Wydaje mi się, że to bardzo humanistyczna i chrześcijańska postawa. Jego życie jest pełnym wyrazem jego stosunku do Chrystusa, z którym ma osobistą relację.

Dziś ksiądz Jakub mieszka w Izraelu, próbuje zakorzenić się na nowo, w nowej ojczyźnie.

Tak, próbuje tam znaleźć swoje miejsce na ziemi. Ma dobrą pracę, dom, kontynuuje poszukiwania i może się uczyć. Choć nie jest to łatwe życie.

Co się stanie z twoim bohaterem? Czy widzisz jakiś koniec tej historii?

Zapewne będzie kontynuował poszukiwania swoich korzeni, będzie mieszkał w Izraelu i będzie próbował spożytkować pracę, którą teraz wykonuje w Instytucie Yad Vashem jako archiwista. Może napisze książkę. Może kiedyś wróci do Polski.

Człowiek o twardym karku" opowiada o katolickim księdzu Romualdzie Waszkinelu, który w wieku 35 lat dowiaduje się, że jest z pochodzenia Żydem. Dziś mieszka w Izraelu i nazywa się Romuald Jakub Weksler Waszkinel. W książce otwarcie rozlicza się z przeszłością, mówi też o polskim antysemityzmie, także w strukturach kościelnych. Nie boisz się reakcji na swoją książkę?

Spotkanie z Darkiem Rosiakiem -

Pozostało 96% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski