Tadeusz Różewicz napisał o Januszu, że przypadł mu los taki jak innym z jego pokolenia – Baczyńskiemu, Gajcemu, Stroińskiemu. Nie miał jednak szansy zaistnieć.
– Kiedy zadzwoniła do mnie organizatorka łódzkiego festiwalu Kolory Polski z pytaniem, czy nie wykonalibyśmy melorecytacji jednego z wierszy Janusza Różewicza, zdumiałam się i powiedziałam, że chyba jestem głupia – mówi „Rz" Dagmara Gregorowicz, wokalistka polsko-ukraińsko-amerykańskiego kwartetu Dagadana. – Znam Tadeusza i Stanisława, ale Janusza w ogóle. W odpowiedzi usłyszałam, że to normalne, bo on zginął młodo, jest zapomniany i właśnie dlatego trzeba go przypomnieć.
Dagmara Gregorowicz opowiada, że kiedy przeczytała jego wiersze, odpłynęła.
– Dosłownie – opowiada. – Są bardzo współczesne i właściwie podyktowały nam muzykę. Potem czekało mnie najtrudniejsze zadanie: napisanie listu do Tadeusza Różewicza. Miałam ogromną tremę. Nie wiedziałam, jak pisać do wielkiego poety. Po dwóch miesiącach przełamałam impas, zwracając się jak do brata Janusza.
Dziś Tadeusz Różewicz kibicuje premierze albumu. – Jego wielkim marzeniem było przywrócenie pamięci o Januszu, a jego wierszy współczesności – mówi wokalistka. –Staramy się to robić. Ważny jest zwłaszcza motyw podróży, o jakich marzył zmarły tragicznie poeta. W ostatnim roku wyjeżdżaliśmy m.in. do Chin, Indonezji, Brazylii i zawsze staraliśmy się zagrać chociaż jedną piosenkę do wiersza Janusza. A gdy nam się to udało, patrzyliśmy na siebie z myślą, że chociaż on nie miał szansy poznać świata, jego wiersze poznają ludzie w najdalszych zakątkach globu.