O obyczajach ziemiańskich w II Rzeczypospolitej

Wydana przez PWN seria o obyczajach ziemiańskich w II Rzeczypospolitej potwierdza, że jest to temat dziś modny - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 13.06.2014 12:48 Publikacja: 13.06.2014 10:19

Artysta Wojciech Kossak w towarzystwie hrabiego Augusta Krasickiego, Lesko, lata 20.

Artysta Wojciech Kossak w towarzystwie hrabiego Augusta Krasickiego, Lesko, lata 20.

Foto: Fotografia z książki PWN „ZiemiaŃski Savoir-Vivre”

Te albumy mają zagwarantowany popyt. Odnajdziemy w nich narodową tradycję; patriotów, bohaterów, twórców kultury i gwiazdy filmowe. Do tego modę, sporty i „obowiązkowe" rozrywki. I nade wszystko codzienne bytowanie ziemiaństwa i arystokracji.

Na warszawskim Big Book Festival autorka poprowadzi w sobotę w Cafe Bristol dwa spotkania o ziemiaństwie

Autorami są znawcy, fani tamtej epoki – Maja i Jan Łozińscy, Maria Barbasiewicz i Tomasz Adam Pruszak. Cieszy oko szata graficzna tomów i zawarty w nich przebogaty materiał zdjęciowy. Atrakcją są cytaty z dawnych poradników, listów, pamiętników.

Powyżej kolan

Tłem dla rodzimych wspominków jest epoka – dwudziestolecie międzywojenne. Po ?I wojnie świat stanął na głowie. Zakotłowało się na każdym polu – obyczajowym, ekonomicznym, kulturalnym. Nastąpił wielki kryzys. Arystokraci tracili majątki, za to kobiety zyskiwały – prestiż społeczny, swobody obywatelskie i pozycję towarzyską. Stylistyki i mody zmieniały się w szaleńczym tempie charlestona, który pozwolił kobietom pokazać nogi... powyżej kolan.

Zobacz galerię zdjęć

Dla Polski ten czas miał jeszcze inny wymiar. Po odzyskaniu niepodległości nadszedł moment samookreślenia. W ogólnym zamęcie trzeba było się odnaleźć, dopasować – lub nie – do ogólnoświatowych trendów. W efekcie ?II Rzeczpospolita miała dwa oblicza – XIX-wieczne, uczepione przeszłości, i drugie, nowoczesne, skierowane ku Europie.

Tom „W ziemiańskim dworze" (autorka Maja Łozińska) to opowieści prawdziwe, o ludziach z krwi i kości, a przecież przypominają fantazjowanie o idealnym świecie. Sielskie dworki w cudnych parkach i ogrodach, bytowanie w zgodzie z naturą, z porami roku, rytm roku wyznaczony świętami, wydarzeniami rodzinnymi i towarzyskimi. A każde zajęcie wykonywane z powagą i namaszczeniem, każde w odpowiednim stroju, każde wymagające wyszkolonej służby.

Co najbardziej nas różni od bohaterów tamtej epok? Tempo życia. Brak poszanowania dla wartości niematerialnych. Nieznajomość, ba! lekceważenie ogłady. Nieumiejętność smakowania świąt, wypoczynku, spotkań towarzyskich. Zerwanie kontaktów z przyrodą, z cyklami natury. Czyli właściwie wszystko.

Grzeczność jako nauka

Myli się ten, kto wyobraża sobie życie w majątkach jako błogie nieróbstwo. Panował etos pracy, właściciele dóbr ziemskich studiowali stosowne kierunki, nadzorowali prace w swych włościach; panie domu też miały im przynależne zadania i sobie podległe rewiry. Pisze Łozińska: „... popularność zyskiwały specjalistyczne studia i szkoły – Akademia Rolnicza w Dublanach, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego założona w 1918 roku w Warszawie. We Lwowie działała elitarna szkoła pomaturalna – Wyższe Kursy Rolnicze im. Stefana Turnaua, gdzie uczyła się młodzież z zamożnych domów ziemiańskich. Wszystkich studentów obowiązywały wiosenne i letnie praktyki w wybranych majątkach".

Dzieciom od małego wpajano obowiązki, uczono praktycznie pojmowanego patriotyzmu. „Polska (...) była krajem ogromnych kontrastów społecznych i ekonomicznych. Jedną z dróg na społeczny awans było wykształcenie. Powszechnie docenianym osiągnięciem młodego człowieka była matura" – to cytat „Dobrych manier w przedwojennej Polsce" Marii Barbasiewicz. Tak, nauka mieściła się w kategorii „dobrych manier".

Co ważne – te wskazania mają przełożenie na współczesność. W starej Europie dobre maniery wciąż obowiązują. Jeździmy, bywamy, staramy się zachowywać, jak przystało na obywateli świata – musimy więc wiedzieć, jak i czym jeść, co z czym pić, co i gdzie włożyć, z kim i w jakiej kolejności się witać, jak dziękować, gratulować, składać kondolencje.

Najbogatszą „klasę próżniaczą" stać było na permanentne nieróbstwo. O tym, jak ta grupa spędzała czas, można przeczytać w książce „Życie codzienne arystokracji" Mai i Jana Łozińskich. Do „obowiązków" należało celebrowanie świąt, ważnych wydarzeń w rodzinie i wśród przyjaciół, kanikuły. Wszystko to wymagało stosownej oprawy, a opanowanie sztuki spędzania wolnego czasu – sporego doświadczenia.

Bale i polowania

Jak powinny przebiegać wizyty, rewizyty, wieczorki taneczne, bale, pogrzeby? W co się na takie imprezy ubierać, jak za nie dziękować? Pewna świeża mężatka mimo zgrabnej figury była „zaniedbana w stroju i uczesaniu" i daleka od „kokieterii kobiecej" – pisze Tomasz Adam Pruszak w albumie „Ziemiański savoir-vivre". „Mąż od razu zabrał ją do Paryża, gdzie z pomocą mistrzów mody i fryzury zmienił ją całkowicie, zaszczepiając w niej odtąd zamiłowanie do elegancji".

Ulubione rozrywki tamtej epoki to polowanie, balowanie i konsumowanie darów bożych. Nie wszystkim było w smak ciągłe jedzenie, na przykład Witold Gombrowicz z sarkazmem opisał wakacje w dobrach przyjaciela, gdzie za główną rozrywkę uważano niemal całodzienne spożywanie smakowitych posiłków.

Jedno pewne: nasi przodkowie umieli cieszyć się życiem, sytuacjami odświętnymi i sobą nawzajem. Może warto do tego wrócić?

Na warszawskim Big Book Festival autorka poprowadzi w sobotę w Cafe Bristol dwa spotkania o ziemiaństwie.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski