Nowicki startował w Eugene jako mistrz olimpijski i mistrz Europy. Fajdek jest aktualnym wicemistrzem kontynentu, a z igrzysk przywiózł brąz. Polski tandem w ostatnich latach umiał rozbić tylko Norweg Eivind Henriksen, który w Tokio zdobył srebro. Teraz także był blisko, ale konkurs ukończył trzeci. Polskie imperium młota wciąż trzyma się mocno.

To miało być widowisko, nasi zawodnicy obiecywali grzmoty. Nowicki wyjaśniał, że koło jest lepsze niż w Tokio, gdzie złoty medal ozdobił rekordem życiowym, a według Fajdka konkurs olimpijski otworzył worek wynikami. Wróżyli raczej rywalizację otwartą, a nie pojedynek siłaczy znad Wisły.

Czytaj więcej

Srebrny chód. Katarzyna Zdziebło i jej amerykański sen

Zaczęli ostrożnie - jakby na przetarcie. Może musieli się oswoić z nieoczekiwanym chłodem i pochmurnym niebem. Ambicje rzutami blisko 80. metra szybko oznaczyli za to inni: Francuz Quentin Bigot, Węgier Bence Halasz, Amerykanin Rudy Winkler i Henriksen. To był znak, że choć Nowicki oraz Fajdek są polisą na medale, to za darmo na Hayward Field niczego nie dostaną.

Ten pierwszy, kandydat do miana mistrza wszechwag, liderem został w drugiej kolejce (80.07 m). Kilka chwil później wyprzedził go Fajdek, osiągając swój najlepszy wynik w sezonie (80.57m). Kiedy większość rywali dotykała granic możliwości, oni zaczynali się rozkręcać.

Obiecali grzmoty i byli grzmoty, w kole rozpętała się walka porównywalna do starcia wybitnych bokserów wagi ciężkiej. Kolejni młociarze poprawiali swoje wyniki, wreszcie Fajdek posłał młot na odległość 81.98 m. Temperaturę konkursu zabiła dopiero długa, blisko 15-minutowa między trzecią i czwartą serią. Liderzy założyli kurtki, a później spuścili nieco z tonu.

Fajdek wywalczył swoje pierwsze złoto z trenerem Szymonem Ziółkowskim, jego poprzednie sukcesy podpisywali Czesław Cybulski i Joanna Kumor. Nowicki wszystkie dotychczasowe medale zdobywał z Malwiną Sobierajską. Teraz do srebra wyszykowała go była koleżanka z koła Joanna Fiodorow.

Kamil Kołsut z Eugene