Guns N' Roses to jedyna grupa, która po sukcesach na przełomie lat 80. i 90 zasługiwała na miano następców Led Zeppelin.
Wokalista Axl Rose i gitarzysta Slash stworzyli jeden z najbardziej widowiskowych rockowych duetów. Wywołali furorę albumem "Appetite for Destruction" (1987) oraz dwoma częściami "Use Your Illusion" (1991), które łącznie sprzedały się w ponad 50 mln egz. Hity "Sweet Child o' Mine", "Paradise City", "Don't Cry" i zagrany z udziałem orkiestry symfonicznej "November Rain" nie schodzą z radiowej anteny. Niestety, muzyków pochłonęły kłótnie.
Prace nad płytą zaczęli co prawda w 1993 r., ale Rose zwalniał kolejnych producentów, zmieniał muzyków, zarzucając kolegom lenistwo i skłonność do narkotyków. W 1995 r. zniecierpliwiony Slash zrealizował solową płytę pod szyldem Snakepit. Od kilku lat z powodzeniem kieruje supergrupą Velvet Revolver, grając z innymi muzykami Guns N' Roses – basistą Duffem McKaganem i perkusistą Mattem Sorum. Zaprosili do współpracy Scotta Weilanda, wokalistę Stone Temple Pilot, i nagrali z nim dwa znakomite albumy. Weiland miał jednak ciągle problemy z narkotykami, a ostatnio wrócił do macierzystego zespołu.
Tymczasem Axl zachował prawa do nazwy Guns N' Roses i przypomniał o sobie światu w 1999 r., wydając singel "Oh My God". Nowa płyta "Chinese Democracy" miała się pojawić lada chwila. Po nieudanej trasie w latach 2001 – 2002, kiedy Rose irytował fanów, odwołując koncerty w ostatniej chwili – nikt już nie traktował poważnie kolejnych zapowiedzi "Chinese Democracy". Jednak w 2006 r. zespół znów zaczął koncertować, wystąpił również w Warszawie, gdzie wokalista dał popis gwiazdorskich fochów, ale już na scenie usatysfakcjonował fanów.
Termin premiery podano dopiero miesiąc temu. Moim zdaniem "Chińską demokrację" wydano właśnie teraz, bo Axl Rose chce się załapać na polityczną zmianę w Ameryce, spuentować koniec ery republikanów w Białym Domu. Śpiewanie o zamordyzmie po odejściu George'a W. Busha i zaprzysiężeniu Baracka Obamy byłoby ryzykowne. Inna sprawa, że wokalista bije rekordy hipokryzji – wyrzucając z zespołu wszystkich kolegów, sam pokazał dyktatorskie nawyki.