Nie można mieć wątpliwości, że wokaliście U2 bliżej do Obamy niż do Busha. Problem polega na tym, że na kilkanaście godzin po zakończeniu waszyngtońskiego koncertu, odbędzie się na całym świecie – w Polsce o godz. 9.15 – premiera radiowa najnowszego singla U2. Ktoś powie przypadek. Ale w biznesie, który Bono chce zawoalować ideową pompą – przypadków nie ma. Scenariusz jest następujący. Młodzież kocha Obamę. Młodzież widzi Bono na koncercie dedykowanym Obamie. A kiedy w poniedziałek nastąpi premiera singla U2 miliony młodych ludzi ruszą w Internecie do sklepu iTunes, gdzie każdy fan wyda co najmniej dolara za nowego singla Irlandczyków. Było charytatywnie, pro publico bono, a zrobi się komercyjnie, co dla Bono ostatnio typowe. Szkoda. Wśród bohaterów koncertu trzeba też wymienić Bruce’a Springsteena. Tak się składa, pewnie znowu przez przypadek, że w tym tygodniu wyda nową płytę. Ale już od czasu zwycięstwa Obamy w radiu króluje piosenka o nowej Ameryce „Working on a Dream”. Nawiązuje oczywiście do pamiętnego „I Had a Dream” Martina Luthera Kinga, który myślał o Ameryce wolnej, tolerancyjnej, demokratycznej. Murzyński przywódca wypowiedział słynne słowa właśnie przez Lincoln Memorial. Gwiazdy zmieniły ich sens. One marzą o kasie.
Ale nie wszyscy poszli na lep mamony. Jest jeden artysta, który towarzyszył Kingowi podczas wystąpienia przy Lincoln Memorial. On również poparł Obamę, ale do koncertu nie dał się zaprosić, bo nie chodzi mu o darmową promocję, tylko o ideały, jakby to naiwnie nie brzmiało. To Bob Dylan. Ostatni bard dbający o niezależność. Popiera ideę zmiany, ale brzydzi się tanim lansem. Tak już ma od czasu Woodstock, gdzie również nie wystąpił, choć ciągnięto go tam wołami.
Pointa należy się Obamie. Bardzo ceni sobie gwiazdy, wie ile im zawdzięcza, ale stara się nie kupczyć urzędem i nie promować autorytetem władzy prywatnych biznesów. Dlatego warunkiem udziału w waszyngtońskim koncercie było nie śpiewanie premierowych piosenek. Pewnie Bono było to nie w smak. Taka świetna okazja do lansu się zmarnowała!