Koszmarny powrót do lat 80.

Depeche Mode nagrali płytę pod pompatycznym tytułem „Dźwięki wszechświata” – najgorszą od dwóch dekad

Publikacja: 20.04.2009 03:48

Depeche Mode Sounds of the universe Mute/EMI CD 2009

Depeche Mode Sounds of the universe Mute/EMI CD 2009

Foto: Rzeczpospolita

Słuchając pierwszej kompozycji „In Chains”, kolejny raz możemy się przekonać, że Depeche Mode nie jest zwyczajnym zespołem grającym muzykę elektroniczną.

Depeche wykorzystali syntetyczne brzmienia do zagrania tradycyjnego gospelowego songu. David Gahan śpiewa o więzieniu, jakim staje się miłość, a jego lamentowi towarzyszy ostry motyw gitary Andy Fletchera. I to jedyny ciekawy utwór na płycie.

Wszyscy członkowie tria powtarzali przed premierą, że atmosfera w zespole od czasu nagrania poprzedniego albumu „Playing the Angel” jest coraz lepsza. Ustał konflikt między Gore’em i Gahanem. Wokalista jest szczęśliwy, że nie musi grać wyłącznie roli odtwórcy piosenek kolegi, bo sam stał się kompozytorem.

Dla mnie jednak na nowej płycie utwory, jakie napisał razem z Christianem Eignerem i Andrew Phillpottem, są najgorsze, naiwne. Może będą się podobać zagorzałym fanom grupy. Zwłaszcza towarzyszącym jej od początku – są bowiem utrzymane w manierze popularnego w pierwszej połowie lat 80. stylu new romantic. Lansowana na hit kompozycja „Wrong” ma frapujący tekst, o tym jak nad ludzkim losem może zaciążyć fatum – złe miejsce urodzenia, złe towarzystwo i błędne decyzje.

Niestety, jednym z nich jest wybór właśnie tej piosenki na singel. To utwór pozbawiony dramaturgii, o jednostajnym, męczącym tempie. Płytę ożywia szybszy rytm „Fragile Tension”, ale aranżacja znowu przypomina muzyczny koszmar czasów new romantic.

Nikt nie chce, by Gahan znowu truł się heroiną i popełniał samobójstwo na raty, ale spokój w życiu osobistym ewidentnie mu nie służy. Być może jest szczęśliwym ojcem – w wywiadach powtarza nieustannie, jak chodzi z dziewięcioletnią córką na koncerty gwiazdy nastolatków The Jonas Brothers.

Jednak w muzyce niewiele ma do powiedzenia. Mamrocze coś pod nosem o połączeniu z kosmosem, a powinien zaśpiewać o artystycznej pustce. Kompromitacją jest „Peace”, a także popisy Martina Gore’a – zaśpiewana przez niego kiczowata ballada „Jezabel” i instrumentalny temat „Spacewalker”.

Depeche Mode powinni jak najszybciej skończyć swój spacer w przestrzeni kosmicznej i wrócić na ziemię.

Słuchając pierwszej kompozycji „In Chains”, kolejny raz możemy się przekonać, że Depeche Mode nie jest zwyczajnym zespołem grającym muzykę elektroniczną.

Depeche wykorzystali syntetyczne brzmienia do zagrania tradycyjnego gospelowego songu. David Gahan śpiewa o więzieniu, jakim staje się miłość, a jego lamentowi towarzyszy ostry motyw gitary Andy Fletchera. I to jedyny ciekawy utwór na płycie.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji