Polacy też swój jazz mają

Nasi jazzmani grają na słowiańską nutę, ale swingują po amerykańsku. A zaczęło się od Melomanów

Publikacja: 07.07.2009 01:34

Jan Ptaszyn Wróblewski i Andrzej Dąbrowski z Polish Jazz Quartet podczas Bielskiej Zadymki Jazzowej,

Jan Ptaszyn Wróblewski i Andrzej Dąbrowski z Polish Jazz Quartet podczas Bielskiej Zadymki Jazzowej, luty 2008 r.

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Piąty tom „Magicznego świata jazzu” prezentuje najciekawsze nagrania polskich zespołów jazzowych, m.in. Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Andrzeja Trzaskowskiego, Andrzeja Kurylewicza i Włodzimierza Nahornego.

Pozycja naszych zespołów w Europie, a w przypadku kwartetu Tomasza Stańki także w świecie, jest bardzo wysoka. Co prawda, jazz w Polsce grano już w okresie międzywojennym, ale o naszym oryginalnym wkładzie w tę muzykę można mówić dopiero od lat 60. Gdyby jednak w latach 50. nie było zespołu Melomani Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza i ogromnego zainteresowania jazzem na dwóch festiwalach w Sopocie, w 1956 i 1957 roku, rozwój polskiego jazzu nie nabrałby zapewne takiego przyspieszenia.

Z Melomanami współpracowało wielu muzyków, którzy odeszli od tradycyjnego pojmowania jazzu, od kopiowania amerykańskich wzorów i poszli własną drogą. Byli to przede wszystkim Krzysztof Komeda, Andrzej Trzaskowski i Andrzej Kurylewicz. Ich kompozycje nawiązywały do tzw. trzeciego nurtu w jazzie, zainspirowanego klasyką. Styl nie był zbyt popularny wśród amerykańskich jazzma- nów, ale w Europie znalazł znaczących reprezentantów. Wystarczy posłuchać złożonej w formie „Wariacji” Andrzeja Trzaskowskiego z ujmującym, balladowym motywem. Pochodzi z albumu „Sean”, jednego z najlepszych wydawnictw lat 60. W tym samym „trzecionurtowym” duchu utrzymana jest inna słynna płyta z tego okresu „10+8” kwintetu Andrzeja Kurylewicza. Z niej pochodzą dwa intrygujące nagrania. Oba albumy łączy postać Włodzimierza Nahornego – znakomitego pianisty, saksofonisty i kompozytora.

Ważną cechą polskiego jazzu są inspiracje muzyką ludową, a często nawet opracowywanie oryginalnych kompozycji. Słychać to wyraźnie w nagraniach: Nahornego „Na wysokiej cyrli” i Jana Ptaszyna Wróblewskiego „Pastuszek stomp” ze znakomitej płyty „Flying Lady”.

Inne podejście do klasyki prezentował genialny, ociemniały pianista Mieczysław Kosz. Jego „Tańce połowieckie” to majstersztyk opracowania oryginalnej kompozycji Aleksandra Borodina w stylu Billa Evansa i Oscara Petersona. Kosz był naszym Evansem, romantykiem o wyjątkowej wrażliwości; także prekursorem interpretacji muzyki Fryderyka Chopina w polskim jazzie. Jego parafraza preludium c-moll zachowała melancholię oryginału, wzbogacając ją o energię swingującego rytmu.

Polscy jazzmani starali się nadążać za modą w światowym jazzie. Dlatego Krzysztof Sadowski przesiadł się od fortepianu do organów Hammonda, zaczął nagrywać opracowania popularnych przebojów i grać w rozkołysanym rytmie bossa novy. Tu usłyszymy go również w interpretacji kołysanki z filmu „Dziecko Rosemary” Polańskiego, która przyniosła Komedzie światową popularność i jest najczęściej grywanym jego utworem. Sadowski wykonał ją ze swoim zespołem i orkiestrą Polskiego Radia pod kierunkiem Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Swoją drogą to wyszukana aranżacja.

Na dwóch płytach kolekcji „Polskie zespoły jazzowe – nasze najlepsze” znajdziemy 20 nagrań, do których z pewnością chętnie będziemy wracać w celach edukacyjnych, ale przede wszystkim dla przyjemności. Bo polscy muzycy czują jazz.

[i]Magiczny świat jazzu. Polskie zespoły jazzowe – nasze najlepsze; Tom V kolekcji „Rz” Warszawa 2009[/i]

Piąty tom „Magicznego świata jazzu” prezentuje najciekawsze nagrania polskich zespołów jazzowych, m.in. Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Andrzeja Trzaskowskiego, Andrzeja Kurylewicza i Włodzimierza Nahornego.

Pozycja naszych zespołów w Europie, a w przypadku kwartetu Tomasza Stańki także w świecie, jest bardzo wysoka. Co prawda, jazz w Polsce grano już w okresie międzywojennym, ale o naszym oryginalnym wkładzie w tę muzykę można mówić dopiero od lat 60. Gdyby jednak w latach 50. nie było zespołu Melomani Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza i ogromnego zainteresowania jazzem na dwóch festiwalach w Sopocie, w 1956 i 1957 roku, rozwój polskiego jazzu nie nabrałby zapewne takiego przyspieszenia.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem