Nienawidzę reklam, ale film promujący grę „Rock Band: The Beatles” zrobił na mnie wielkie wrażenie. Klatka znana z okładki „Abbey Road” ożyła. Lennon, Macca, Harrison i Starr zeszli z zebry na chodnik, a za nimi ruszył tłum roztańczony w rytmie „Come Together”.
Kiedy dziecko podało gitarę Harrisonowi, żeby znowu zagrał, i gdy zobaczyłem w zbliżeniu uśmiechniętą twarz Lennona – przeszły mnie ciarki. Poczułem, jakby wrócili z zaświatów. Slogan „Spotkaj bitelsów” wybudza z kolorowego snu. Przypomina, że najwspanialsze nawet piosenki są częścią wielkiego muzycznego biznesu.
[srodtytul]Młodzieżowy styl[/srodtytul]
Projekt, na który składa się gra komputerowa i wznowienie 15 płyt, nosi kryptonim „09. 09. 09” zainspirowany datą premiery. Cały świat ma znowu przeżyć szał bitelmanii. I zapewne tak się stanie. „1”, płyta z największymi przebojami czwórki, rozeszła się na świecie w 31 mln egzemplarzy i jest największym płytowym hitem dekady. W USA tylko Eminem od 2000 r. sprzedał więcej albumów (32 mln egz.) niż liverpoolczycy (28,2 mln egz.). Ale te proporcje mają się do końca roku zmienić.
Główny nacisk położony jest jednak na grę. Bo seria „Rock Band” wraz z konkurencyjną „Guitar Hero” zarobiły od 2007 r. 3 mld dolarów.