Reklama
Rozwiń

Królowa Diana od fortepianu

Kanadyjska pianistka i wokalistka Diana Krall zaskoczyła całkowicie improwizowaną grą – przewidzieć można było tylko słowa piosenek

Publikacja: 07.11.2009 02:03

„I love being here with you” – śpiewała warszawskiej publiczności Diana Krall. Z tyłu kontrabasista

„I love being here with you” – śpiewała warszawskiej publiczności Diana Krall. Z tyłu kontrabasista Robert Hurst

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Krall przyjechała ze swoim kwartetem na długą europejską trasę. Najwięcej koncertów da u nas – dziś w Zabrzu, a 25 listopada we wrocławskiej Hali Stulecia. Promuje teraz nowy album „Quiet Nights”, za który odebrała już po koncercie potrójną platynowa płytę.

[link=http://blog.rp.pl/marekdusza/2009/11/07/krolowa-diana-od-fortepianu/]Skomentuj na blogu[/link]

Koncert otworzyła tematem, który najbardziej lubi grać na rozgrzewkę, szybkim „I Love Being Here with You”. Rzeczywiście ceni naszą publiczność i może dlatego postanowiła zagrać koncert zaskakujący dla tych, którzy spodziewali się interpretacji znanych z płyt. Z wyjątkiem dwóch otwierających tematów, każdy następny zagrała fascynująco inaczej. Trzej towarzyszący jej muzycy musieli być bardzo czujni. Pozwoliła jeszcze słuchaczom wczuć się w nastrój ballady „Let’s Fall in Love”, ale już bossa novę „So Nice” zaczęła intrygującą solówką. Troszkę zagubiła się w skomplikowanych akordach, ale szybko odnalazła właściwą nutę.

– Dawno tu nie byłam – powiedziała, nawiązując kontakt z publicznością. – Czy komuś urodziły się dzieci? Bo mnie tak. Dwoje. Jednocześnie. Moje bliźniaki zostały z tatą w Kanadzie. Latem jeździłam z nimi po Europie autobusem. Jak dorosną, przyjadę tu z nimi – obiecała.

Sięgnęła też po repertuar swojego ulubionego pianisty Nata Kinga Cole’a, otwierając subtelną solówką „I’ll String along with You”, a w ostatnich taktach wtrącając motyw innej piosenki „Mona Lisa”.

Znakomicie wyszedł zespołowi standard „‘Deed I Doo”, bo każdy mógł popisać się tu wirtuozerią. Miłośnikom Toma Waitsa zadedykowała szalenie szybką wersję „Jockey Full of Bourbon”, by zaraz wyciszyć emocje w bossa novie „Quiet Nights”.

Jej pełna fantazji gra w finale wywołała burzę braw. Kapitalnymi solówkami popisali się również gitarzysta Anthony Wilson i kontrabasista Robert Hurst. Na bis Diana zaśpiewała bardzo osobistą wersję „Boy from Ipanema” i z nieukrywanym żalem pożegnała przepełnioną Salę Kongresową.

Krall przyjechała ze swoim kwartetem na długą europejską trasę. Najwięcej koncertów da u nas – dziś w Zabrzu, a 25 listopada we wrocławskiej Hali Stulecia. Promuje teraz nowy album „Quiet Nights”, za który odebrała już po koncercie potrójną platynowa płytę.

[link=http://blog.rp.pl/marekdusza/2009/11/07/krolowa-diana-od-fortepianu/]Skomentuj na blogu[/link]

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem