Sezon koncertowy 2010 zapowiada się nieźle, choć bez Madonny i U2. Zdominują go wykonawcy reprezentujący ostrzejsze odmiany rocka. I mogą liczyć na podobną frekwencję co Bono i królowa popu.
Wydarzeniem nr 1 będzie warszawski występ grupy AC/DC. To dziś jedna z największych legend rock and rolla i koncertowych atrakcji na świecie. Jej lidera Angusa Younga zalicza się do światowej czołówki gitarzystów.
Muzyk słynący przez lata z niezwykle energetycznego show w kostiumie ucznia brytyjskiej szkoły będzie niedługo świętował 60. urodziny i nie porusza się już po estradzie tak dynamicznie jak dawniej. Ale wciąż jest znakomitym instrumentalistą. Nie koncertował z AC/DC od początku minionej dekady, a wydany po długim milczeniu album „Black Ice” to bestseller ostatnich dwóch lat.
AC/DC grało w Polsce tylko raz, w 1991 r. Tym bardziej warto zobaczyć, jak na scenę wjeżdża „Rock and Roll Train” oraz kuszącą wdziękami gigantyczną lalkę – bohaterkę „Whole Lotta Rosie”. Tym bardziej że może to być ostatnie tournée zespołu. Organizatorzy spodziewają się na warszawskim Bemowie 70 tysięcy fanów. Podobnie jak na U2.
[srodtytul]Spotkanie po latach[/srodtytul]