Dziś czarnoskóre kobiety nie są ewenementem ani w amerykańskiej polityce, ani w Hollywood. Ameryka Baracka Obamy to kraj inny od tego, w którym ponad 30 lat temu zaczynała karierę w show-biznesie Whoopi Goldberg. I chyba nikt – z wyjątkiem Oprah Winfrey (starszej od Whoopi o rok) – nie zrobił więcej, by zmienić nastawienie Amerykanów do kwestii rasowych. Oprah została królową telewizji, a Whoopi – drugą w historii Afroamerykanką, która zabrała do domu Oscara, a także pierwszą kobietą, która samodzielnie poprowadziła oscarową galę. Ponadto zgromadziła imponującą kolekcję trofeów: zdobyła Złoty Glob, Emmy, Tony, nawet Grammy, ma też swoją gwiazdę w hollywoodzkiej Walk of Fame.
Goldberg utorowała drogę do Oscara innym, m.in. pięknej Halle Berry. Dowcipnie tłumaczy, co je obie łączy: „Nie wyglądam jak Halle Berry, ale jest duże prawdopodobieństwo, że Halle Berry będzie kiedyś wyglądała jak ja”.
Whoopi ma nie tylko poczucie humoru, ale i cięty język, którego boją się politycy. Otwarcie krytykowała, a nawet pozwalała sobie na niewybredne żarty z prezydenta George’a W. Busha. Jest jedną z najbardziej politycznie zaangażowanych gwiazd, współgospodynią popularnego telewizyjnego show „The View”, udziela się w kampaniach m.in. przeciw bezdomności i narkomanii.
Wrażliwość na los innych, jak sama przyznaje, to efekt własnych trudnych doświadczeń. Gwiazda nie wypiera się, że we wczesnej młodości popadła w uzależnienie od heroiny, wcześnie rzuciła szkołę i nie miała gdzie mieszkać. Na szczęście udało jej się wyjść na prostą. Pomogła determinacja, wsparcie rodziny, wiara w siebie – wbrew wszelkim przeciwnościom i opiniom innych ludzi.
Urodziła się 13 listopada 1955 roku w Nowym Jorku jako Caryn Elaine Johnson. Pseudonim Whoopi Goldberg ma zabawną historię: zaczęło się od przezwiska „whoopi cusion” – poduszka-pierdziuszka, od nazwy popularnej zabawki. Podobno potem matka doradziła córce, żeby dodała żydowskie nazwisko, bo z nim łatwiej będzie się przebić w branży filmowej.