Choć DDT dziś należy do mainstreamu, to przez wiele lat działał niemal w podziemiu. Na początku lat 80. wygrał konkurs Złoty Kamerton dla utalentowanych młodych twórców. W nagrodę miał nagrać płytę, ale założyciel i lider Jurij Shevchuk nie zgodził się na cenzurę tekstów, które wprost odnosiły się do sowieckiej rzeczywistości. To rozsierdziło ówczesnych włodarzy sowieckiej kultury i album DDT nie został nagrany.
Do lat 90. XX wieku muzycy mieli ogromne kłopoty: zaniżano im tantiemy za wydawanie płyt, ograniczano możliwość koncertowania, blokowano nadawanie ich utworów w radiu. Mimo to ich popularność rosła w oszałamiającym tempie. Pewnie dlatego, że wciąż śpiewali o problemach ludzi, ich frustracji, niepokojach.
Pod koniec lat 90. DDT zaczął koncertować za granicą, a jego koncert z USA był nadawany przez stację MTV.
To formacja grająca klasycznego rocka, ale jest w jej muzyce wiele z klimatu piosenek rosyjskich bardów. I nie chodzi tylko o teksty, ale sposób interpretacji, czerpanie z folku i klasycznej rosyjskiej muzyki.
No koncercie w Warszawie oprócz największych przebojów DDT zagra świeże piosenki z płyty, która ma się właśnie ukazać.