Pierwszą płytę, zatytułowaną jak zespół – „The Sinatra Songbook”, wydali przed dziewięciu laty. Wypełniły ją jazzowe standardy, m.in. „It’s All Right With Me” czy „The Nearness of You”, zaaranżowane w sposób bardziej stonowany niż amerykańskie oryginały. W norweskich interpretacjach jest mniej żywiołowości i gorączki, w zamian słuchacze mogą się cieszyć spokojniejszą atmosferą, wolniejszym tempem i subtelnymi unowocześnieniami. Na przykład „Where or When” w ich wersji zmieniła się w sentymentalną balladę, śpiewaną jedynie z akompaniamentem fortepianu. W „Why Can’t We Be Friends” nuta żalu pobrzmiewa wyraźniej niż dowcip zamierzony przez autora tekstu.
The Sinatra Songbook to kwintesencja dawnego jazzu, przeniesiona do nowoczesności za sprawą nie tylko innej techniki nagrań i krystalicznie czystych brzmień, ale rzadko spotykanej wrażliwości. Wokalista Ingar Kristianesen śpiewa, jakby urodził się 50 lat za późno: jego głos jest stworzony do klasycznych jazzowych opowieści o miłości i rozstaniach. Jest jednocześnie zmysłowy i opanowany, wyrafinowany, ale też ekspresyjny. Gdy Kristianesen śpiewa, czas się cofa – przenosimy się do epoki szarmanckich croonerów. Pomysł albumów i aranżacji utworów wokalista stworzył wspólnie z perkusistą Torsteinem Ellingsenem. Powołana przez nich formacja nawiązuje do muzyki z lat 50. ubiegłego stulecia i dorobku wielkich śpiewaków: Billy Holiday, Bobby’ego Darrina, Sarah Vaughan, Deana Martina, Sammy’ego Davisa jr. i wreszcie – Franka Sinatry. Norwegowie hołdują ideałom epoki swingu, ale wzbogacają je o skandynawską specyfikę. Nie ograniczają się do imitacji, odświeżyli świetne kompozycje i zamiast zapraszać do muzycznego muzeum, nadali im współczesną dynamikę.
Poza zapożyczeniami z przeszłości i amerykańskiego słownika wykonują również własne kompozycje. Ich drugi album nosi tytuł „Urban Breez”.
Kilkakrotnie objechali Norwegię, koncertując w klubach i na festiwalach. Regularnie pojawiają się w norweskiej telewizji i występują wspólnie z Norweską Orkiestrą Radiową.