Polacy znają twórczość innych krajów bałtyckich?
Zupełnie nie. Zresztą ani publiczność polska, ani mieszkańcy innych krajów bałtyckich nie znają dokonań artystycznych swoich sąsiadów, a to wielka szkoda. Podczas Probaltiki występowały między innymi łotewskie zespoły grające na kokle, tradycyjnym instrumencie z tego kraju. Słuchacze nie mieli pojęcia, co to za instrument, choć pewnie doskonale znają gitary hawajskie i marakasy z Meksyku. Dlatego uważam, że wszystkie dobre zespoły z regionu bałtyckiego powinny kiedyś wystąpić na toruńskim festiwalu. Festiwal jest potrzebny tym bardziej, że nadal to jedyny tego typu przegląd w Polsce i tej części Europy. Trafiają się albo festiwale regionalne, prezentujące twórczość dwóch sąsiadujących krajów, albo międzynarodowe. Dokonań krajów bałtyckich poza nami nikt nie prezentuje. A przecież poznając je, nie zatracimy swojej tożsamości w dobie globalizacji.
Artyści potrafią zachować tożsamość?
Właśnie to chcę pokazywać na festiwalu. Pokazuję kompozytorów, którzy pozostali twórcami identyfikującymi się ze swym narodem, choć czasem los zmusił ich do życia za granicą albo urodzili się poza krajem. Ani miejsce urodzenia, ani adres zamieszkania nie determinują ludzi, tylko to, co im w duszy gra. Jak Roman Maciejewski, prezentowany podczas poprzedniej edycji naszego festiwalu: urodził się w Berlinie, zmarł w Goeteborgu, a czuł się przecież Polakiem. Albo jak Chopin. Takich kompozytorów i wykonawców jest dużo więcej. Opuścili Polskę z różnych względów, ale wracali do niej – fizycznie albo w twórczości.
Kogo więc poznamy dzięki tegorocznej edycji Probaltiki?
Właśnie: poznamy. Choć to wybitny twórca, jest kompletnie nieznany w Polsce. Mieczysław Weinberg nie figuruje w naszych przewodnikach koncertowych i encyklopediach. To dziwne. Przecież do śmierci w 1996 r. w Moskwie zachował swoją tożsamość narodową. Słowa do swoich pieśni tłumaczył na język polski. Przez całe życie podpisywał się: Mieczysław. To jeden z najwybitniejszych kompozytorów XX wieku, wymieniany obok Szostakowicza i Prokofiewa. Weinberg napisał dużo więcej niż oni.