Najefektowniej poczyna sobie Ingolf Wunder, o czym świadczy dzisiejsza światowa premiera płyty, którą nagrał dla Deutsche Grammophon. – Praca nad nią była stresująca – mówi „Rz". – Po konkursie dawałem tyle koncertów, że nagrania powstawały między podróżami. Starałem się być odprężony przed każdym wejściem do studia, ale nie zawsze mi się udawało.
Ma świadomość, że zdarzyło się coś wyjątkowego. – Jeszcze kilka miesięcy temu nie śmiałem marzyć o Deutsche Grammophon – przyznaje. Niemiecka firma pracuje z największymi gwiazdami, starannie dobiera talenty, którym zapewnia światową promocję. Jej przedstawiciele od lat śledzą przebieg Konkursów Chopinowskich, by ewentualnie ubiec konkurencję i podpisać kontrakt ze zwycięzcą. W ubiegłym roku wybrali jednak Austriaka, choć zdobył drugą nagrodę, i to ex aequo.
Życie w innym świecie
Ingolf Wunder nagrał oczywiście utwory Chopina, ale te najtrudniejsze – jak Sonata b-moll czy Polonez-Fantazja. Zestaw wieńczy zaś wirtuozowski Wielki Polonez Es-dur z Andante Spianato, tak więc nie jest to fonograficzny debiut, wobec którego można stosować taryfę ulgową.
Konkurs jest dla niego zamkniętym rozdziałem. – Zdobyłem nagrodę i czuję się spełniony – podkreśla – teraz żyję w innym świecie.
Na ten rok zaplanował
50 występów. – To maksymalna liczba, na jaką mogę sobie pozwolić – mówi. – Spłacam daninę po konkursie. Ludzie chcą mnie słuchać, ale widzą we mnie pianistę, który zdobył nagrodę. Przychodzą na występ, by się utwierdzić, że jury podjęło słuszną decyzję. Na dłuższą metę nie da się żyć w takim koncertowym wirze. Muszę znaleźć czas, by się zastanowić, co dalej ze sobą zrobić.