Kiedy Marek Koterski usłyszał o pomyśle, powiedział: –"Dzień świra" w operze? To kompletnie nierealne, dlatego bardzo mi się podoba.
Potem wszakże mocno przeegzaminował kompozytora. –Zadał mi masę konkretnych pytań, aż stwierdził, że pamiętam film znacznie lepiej niż on – mówi "Rz" Hadrian Filip Tabęcki. –Dyskutowaliśmy też wiele o konstrukcji dramaturgicznej opery, przekonywałem, że nie szukam tanich efektów, nie chcę epatować widza słowami "k... a" i "p... ę". Zresztą po usłyszeniu ich na pierwszych próbach uważam, że nikogo nie zaszokują.
O samym filmie kompozytor mówi, że wręcz... zaczyna go przerażać: – Z wiekiem dostrzegam u siebie różne cechy Adasia Miauczyńskiego. Natomiast zawsze ogromnie ceniłem ostrość spojrzenia Marka Koterskiego.
Kompozytor i pianista Hadrian Filip Tabęcki ma 36 lat, nie wszedł zatem jeszcze w wiek, gdy mężczyzna – jak bohater "Dnia świra" – dokonuje rozliczeń. Nie jest też inteligentem mającym świadomość życiowej porażki, ale raczej dzieckiem szczęścia. Już jako18-latek zadebiutował muzyką do widowiska "Śpieszmy się kochać ludzi" w warszawskim Teatrze Dramatycznym.
Dziś ma na koncie ponad 800 piosenek i songów oraz cztery oratoria. Na stałe współpracuje ze znakomitymi aktorami: Krystyną Tkacz czy Michałem Bajorem. Pisze dla teatru i filmu, ze swoim zespołem Tangata Quintet znakomicie grywa tanga Piazzolli, z inną formacją, Kameleon, i teściem, wybitnym skrzypkiem Krzysztofem Jakowiczem, gromadzi tłumy na wieczorach z muzyką filmową.