Reklama
Rozwiń

Kisses From The Bottom Paula McCartneya - recenzja płyty

Na nowym albumie sir Paul śpiewa amerykańskie standardy i utrzymane w ich klimacie dwa własne utwory - pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 09.02.2012 00:12 Publikacja: 09.02.2012 00:02

Paul McCartney Kisses on the Bottom

Paul McCartney Kisses on the Bottom

Foto: Universal Poland, 2012

– Już od dawna chciałem nagrać piosenki z lat 30. i 40., również dlatego, żeby przypomnieć sobie atmosferę noworocznych spotkań rodziców i ich przyjaciół – mówi Paul McCartney. – Zwijało się wtedy dywan, żeby potańczyć. Jednak głównie śpiewaliśmy, starsi popijając drinka, a mój tata akompaniował na fortepianie. Bez względu bowiem na stan finansów każdy starał się mieć w domu instrument, żeby przy romantycznych amerykańskich piosenkach zapomnieć o wojnie.

Zobacz na Empik.rp.pl

Problem eksbitelsa polegał na tym, że podobny pomysł zaczął realizować Rod Stewart.

– Kiedy wydawał płytę za płytą, zrozumiałem, że nie ma co dłużej czekać – dodaje McCartney.

Miał rację. Nagrania zebrane pod tytułem „Kisses From The Bottom" są lepsze, bardziej stylowe, nieprzesłodzone, choć producent Tommy LiPuma nie żałował orkiestry.

Postawił też na jazzujące partie gitar, swingujące skrzypce („It's Only Paper Moon") oraz perkusję, która pięknie i lekko „szura". To LiPuma zasugerował, by partie fortepianu wykonała na płycie Diana Krall. Jest rewelacyjna. Jak wspomina McCartney, sesja nagraniowa była wielką przygodą, ponieważ pracował w słynnym studiu Capitolu w Los Angeles, gdzie odbywały się sesje Franka Sinatry. Partie wokalne nagrał, używając mikrofonu, który kiedyś służył Nat King Cole'owi.

Ozdobą płyty jest przede wszystkim premierowa piosenka „My Valentine". Pokazuje, że kompozytor „Yesterday" i „Michelle" znajduje się w życiowej formie. Stylowa ballada w konwencji lat 30. opowiada o podróży do Maroka i jest dedykowana obecnej żonie Nancy. To ona sprawiła, że Paul znowu czuje się szczęśliwy i tryska energią.

Wtedy nieco marudził na pogodę, ale ukochana powiedziała, że gdy są razem, nie ma to większego znaczenia. W walce ze złym humorem pomógł też stary hotelowy pianista, który przypomniał bitelsowi szlagiery, jakie grywał jego ojciec w karnawale.

Kolejnego deszczowego popołudnia muzyk ustąpił miejsca Paulowi i wtedy właśnie skomponował „My Valentine". Stało się to w dniu patrona zakochanych, kiedy McCartney i Nancy zatańczyli pierwszy romantyczny taniec. Prapremiera utworu miała miejsce 9 października 2011 r. podczas przyjęcia weselnego.

Jak wspominają goście, Nancy, niezwykle wzruszona, uroniła łzę. W tej zaś kwestii największym specjalistą jest Eric Clapton, który wykonuje w piosence przepiękną partię na gitarze akustycznej.

Druga kompozycja McCartneya „Only Our Hearts" utrzymana jest w klimacie przebojów Gershwina. Idyllicznie brzmią partie fletów. Wprowadzają trzyczęściowe solo Steviego Wondera na harmonijce. Muzycy spotkali się po raz pierwszy od 1982 r., kiedy zajęli pierwsze miejsce na światowych listach piosenką „Ebony And Ivory".

Duże wrażenie robi „The Inch Worm", nowa wersja kompozycji pochodzącej z filmu „Hans Christian Andersen" z 1952 r. Również w wersji Paula oparty na wyliczance refren śpiewa dziecięcy chór. Z młodzieńczym wigorem McCartney zinterpretował rytmiczne „Ac-Cent-Tchu-Ate The Positive".

„Home" wykonywał już pod koniec lat 50., jeszcze pod szyldem The Quarrymen, ale w wersji instrumentalnej. Dopiero teraz zdecydował się wyszeptać „zabierz mnie do domu, kochanie", o czym w dniu świętego Walentego marzą chyba wszyscy.

– Już od dawna chciałem nagrać piosenki z lat 30. i 40., również dlatego, żeby przypomnieć sobie atmosferę noworocznych spotkań rodziców i ich przyjaciół – mówi Paul McCartney. – Zwijało się wtedy dywan, żeby potańczyć. Jednak głównie śpiewaliśmy, starsi popijając drinka, a mój tata akompaniował na fortepianie. Bez względu bowiem na stan finansów każdy starał się mieć w domu instrument, żeby przy romantycznych amerykańskich piosenkach zapomnieć o wojnie.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta