Podtytuł ekspozycji w Muzeum Narodowym w Warszawie: „Od faraona do Lady Gagi", ma w sobie coś z piarowskiego chwytu, jednak rozmach i logika wystawy zasługuje na uznanie. Traktuje ona o tym, w jaki sposób sztuka od czasów najdawniejszych do dzisiaj była i jest używana, by jednostkę wywyższyć w hierarchii społecznej.
Muzealna opowieść płynie poprzez kolejne epoki, systemy władzy i kraje. Kuratorzy pod kierownictwem Krzysztofa Pomiana, Grażyny Bastek i Antoniego Ziemby prowadzą widza od egipskiego Sfinksa po Tomasza Ossolińskiego, od mumii po haute couture. Po drodze oglądamy insygnia władzy (płaszcz koronacyjny), portrety trumienne czy cały zestaw monet.
Mechanizmy wywyższenia właściwie nie zmieniały się przez wieki, opierały się na urodzeniu, bogactwie, władzy. Kuratorzy przypominają, że pierwotną formą wywyższenia stało się posiadanie prawa do swego wizerunku. Celebra pogrzebowa była najwyższym przywilejem, środkiem uwiecznienia władzy i unieśmiertelnienia władcy. To dlatego wystawa zaczyna się od rzędów greckich i rzymskich steli nagrobnych.
Klamrą dla wystawy jest ostatnia sala wypełniona identycznymi postumentami, tyle że zamiast kamiennych portretów, stoją na nich tablety. A na nich wyświetlane są setki dzisiejszych wywyższonych: politycy mieszają się z piosenkarzami, dziennikarze z aktorami. Wszyscy zrównani.