Bruce Springsteen podbija świat

Springsteen jest największą gwiazdą 2012. Nagrał świetną płytę, w środę miał znakomity koncert w Pradze – pisze Jacek Cieślak z Pragi

Publikacja: 12.07.2012 19:19

Grają i śpiewają: Bruce Springsteen i Steve Van Zandt, w głębi perkusista Max Weinberg

Grają i śpiewają: Bruce Springsteen i Steve Van Zandt, w głębi perkusista Max Weinberg

Foto: Associated Press

Amerykański muzyk wyrasta na lidera, pokonując najważniejsze zespoły - The Rolling Stones i U2. Poza konkurencją pozostaje tylko, mający od lat pozycję VIP-a wśród seniorów - sir Paul McCartney. Ale to Springsteen, noszący zresztą pseudonim „Boss", rządzi i sprawuje realną władzę.

Zobacz na Empik.rp.pl

Naturalność i prostota

Sukces Bruce'a potwierdziła tegoroczna trasa koncertowa promująca najnowszy album

„Wrecking Ball"

będący krytyką polityków i finansistów, którzy doprowadzili do światowego kryzysu. Tournée rozpoczęło się w marcu i potrwa do późnej jesieni. W Europie artysta zagrał va banque i zgarnął całą stawkę, występując w roli głównej gwiazdy najważniejszych i najstarszych festiwali, m.in. The Isle of Wight, Roskilde oraz Rock in Rio w Lizbonie. W wielu miastach daje po dwa występy.

Pięć największych hitów

Pozycję lidera zdobył w spektakularnie prosty sposób wyróżniający go na tle innych artystów - siłą muzyki i naturalnością. Gdy U2, kierowane przez cierpiącego na gigantomanię Bono, prześciga się w budowaniu scenografii w rozmiarach XXL, których dzienna obsługa kosztuje 600 tys. dolarów, Boss występuje tak, jakby wciąż grał w klubie dla swoich kumpli w latach 70. Na estradzie jest tylko zespół, nie ma żadnych multimedialnych trików, confetti, baletów, girlasek, efektów pirotechnicznych - bo to on i jego piosenki są efektem specjalnym.

Niepowtarzalnym, bo potrafi jednego wieczoru grać i śpiewać ponad trzy godziny aż 30 piosenek - m.in. „Born In The USA", „Because The Night", „Born To Run" - dając z siebie wszystko. Nie schodzi z pierwszego planu nawet na sekundę. Robi wrażenie jedynego na świecie koncertowego perpetuum mobile: występując, nie pije kropli wody, co dopiero mówić o używaniu innych dopalaczy, których nie tyka, bo chce być moralnym wzorem i autorytetem. Zresztą nie potrzebuje ich - do śpiewania napędza go widok fanów.

By zachęcić ich do zabawy i chóralnego śpiewu, nie wygłasza moralizatorskich przemówień jak Bono, nie robi z koncertu pseudoekumenicznej mszy - to, co miał do powiedzenia na temat świata, polityki, religii, wyraził w piosenkach. Nie pobiera też lekcji aktorstwa jak lider U2, nie ćwiczy tygodniami tanecznych układów jak Mick Jagger, bo ruch ciała podpowiadają mu jego przeboje, a nie młodzi królowie sceny, bywa, że jednosezonowi. Jaggera na środowym koncercie w Pradze Boss celnie parodiował. Powtórzył słynny chybotliwy krok Micka, ale w wersji kościotrupa, piętnując obsesję młodości u 70-letniego gwiazdora.

Ojcowskie gesty

Springsteena stać na naturalność, bo nie ma kompleksów, nikomu nie zazdrości i wobec nikogo nie chowa urazy. Wokalista The Rolling Stones potrafił sabotować obchody 50-lecia działalności zespołu, gdy Keith Richards napisał o nim w biografii kilka niepochlebnych zdań. Wściekał się, kiedy na mediolańskich stadionie San Siro fani śpiewali refren „Seven Nation Army" White Stripes, bo nie lubi konkurencji.

Warto natomiast było zobaczyć na arenie Slavii śmiech Bossa, gdy fani bawili się w tradycyjny koncert życzeń, podając mu na tekturkach tytuły piosenek, jakie chcieliby usłyszeć, a w ręce muzyka wpadło „Blowin' in the wind" Boba Dylana. „A to inny gość jest!"- zawołał bezpretensjonalnie, wybuchając śmiechem. I dalej grał swoje, co nie znaczy, że z obawy na niższe tantiemy unika wykonywania cudzych evergreenów. Zaśpiewał przecież na finał „Twist and shout".

Wielkie wrażenie na fanach robi też, że jest dla swojego zespołu i przyjaciół bardzo ojcowski, opiekuńczy. To przecież pierwsze tournée, na które nie pojechał zmarły niedawno Clarence Clemons, wieloletni saksofonista The E Street Band. Szef zaprosił jego bratanka Jake'a. Grał wspaniale i zbierał wielkie brawa. Na estradzie pojawiły się też dzieci fanów zaproszone przez Bossa do zaśpiewania refrenów „Dancing In The Dark" i „Waiting For Sunny Days". Przed estradą panowała atmosfera familijnego pikniku. Artysta wielokrotnie mieszał się z publicznością i użyczał jej mikrofonu do wokalnych popisów. To nie było tylko zdawkowe przybijanie piątki.

Polscy goście

Sympatyczny gest wykonał również wobec fanów z Polski, którzy poza Amerykanami i Czechami byli najliczniejszą grupą w Pradze, a liczbą biało-czerwonych flag łopoczących przed estradą i wywieszonych na trybunach przegrywaliśmy tylko z gwiaździstym sztandarem USA.

- Przyjadę tam! - krzyknął, wspominając Polskę z estrady, do czego pretekst dały opowieści o spotkaniach z fanami z różnych krajów. Miejmy nadzieję, że stanie się to wkrótce, bo Boss jest jedyną, poza McCartneyem, światową gwiazdą, która nie zawitała do naszego kraju z dużym stadionowym show. Czas ten błąd naprawić.

Pięć hitów

„Born In The USA"

tytułowy hit z najsłynniejszej płyty Bossa, refleksje ze spotkania z weteranami wojny w Wietnamie, o których zapomniał rząd.

„Because The Night"

najsłynniejszy miłosny song Springsteena, wylansowany przez Patti Smith.

„Born To Run"

pierwszy wielki hit z trzeciego albumu, który przełamał niepowodzenie dwóch pierwszych płyt. Idealistyczna opowieść o niespokojnych duszach.

„Streets of Philadelphia"

największy filmowy przebój Springsteena z filmu o wyobcowaniu chorych na AIDS.

„The Ghoast of Tom Joad"

folkowa ballada inspirowana powieścią „Grona gniewu" Johna Steinbecka, wyraz rozczarowania do Ameryki opanowanej przez żądzę pieniądza.

Amerykański muzyk wyrasta na lidera, pokonując najważniejsze zespoły - The Rolling Stones i U2. Poza konkurencją pozostaje tylko, mający od lat pozycję VIP-a wśród seniorów - sir Paul McCartney. Ale to Springsteen, noszący zresztą pseudonim „Boss", rządzi i sprawuje realną władzę.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"