– Ona ma ciągle takie samo znaczenie, bo nic się nie zmieniło. Ta pieśń mogła być napisana 50 lat wcześniej, w XIX w. Została napisana na początku XX w. i jest wciąż aktualna. A śpiewam ją nie ze względu na przeszłość, ale na to, co się dzieje teraz. Na przykład w Detroit.
To twoje rodzinne miasto. W jednej z piosenek napisałeś: „Cały świat zamienił się w Detroit".
– To piosenka napisana do satyrycznej sztuki teatralnej „Warten auf Adam Spielman", wystawianej przez Ballhaus Naunystrasse w Berlinie. W sztuce Detroit zamienia się w las, staje się kompletnie opuszczone.
Bo jest opuszczone...
– Częściowo. Choć nie sądzę, żeby miało zamienić się w las. Za Obamy przywrócono tam produkcję przemysłową. Trochę dlatego, że Detroit było dla wielu socjologów i dziennikarzy czymś w rodzaju kanarka w kopalni – jeśli umrze Detroit, umrzemy wszyscy. Więc trochę je uzdrowiono. Ale uzdrowienie jednego małego ptaszka nie oznacza, że wszystko się od razu zmieni. Musi minąć dużo czasu, żeby ludzie zrozumieli, jakie są źródła obecnej sytuacji.
Tytuł twojej ostatniej płyty brzmi „Lost Causes". Co to są te przegrane sprawy i jak do nich powrócić?
– To oczywiście gra słów. Są przegrane, bo ich nie wygraliśmy albo po prostu jeszcze nie odnaleźliśmy. Tytuł zapożyczyłem od Slavoja Žižka i jego książki „W obronie przegranych spraw". Zainteresował mnie też św. Juda Tadeusz Apostoł, który nazywany jest patronem spraw przegranych i beznadziejnych. Ostatnia płyta to zbiór piosenek, które można połączyć tym hasłem. Piosenki Mordechaja Gebirtiga, jeden z hymnów Bundu, „In Kamf", „Inner emigration" do tekstu Brechta, „Klezmer Bund", swego rodzaju „poważna parodia" hymnów Bundu – taki hymn w wykonaniu muzyków klezmerskich. Jest tam też kilka utworów czysto tanecznych. W pewnym sensie wyraziłem na tej płycie wszystko, co miałem do powiedzenia na temat obcości, klasy społecznej, żydowskości. A poza tym lubię się po prostu bawić. Z Psoyem Korolenką, z którym tworzymy The Unternational, bawimy się ideami. I dwie płyty, które wyjdą w końcu tego roku albo na początku następnego są inne, nie niosą politycznego przekazu.
Jakie?
– Nowy album the Painted Bird będzie się nazywał Bad Old Songs. To bardzo osobista płyta. Będzie dużo piosenek o miłości i bólu, o wściekłości, zagubieniu. Większość z nich dotyka stosunku do przeszłości, ale też strachu przed przeszłością. Jest piosenka o rozstaniu z bliskim przyjacielem, o którym ostatnio dowiedziałem się, że jest prawicowym syjonistą, jest piosenka o głupiej nostalgii za komunizmem w Niemczech. Śpiewamy też trochę starych kawałków, na przykład piosenkę Franza Josefa Degenhardta, znanego w Niemczech w latach 50. i 60. Degenhardt pyta Niemców, dlaczego nie śpiewają swoich ludowych pieśni i odpowiada: „bo zostały zmarnowane przez faszystów". Śpiewam ten utwór w jidysz oraz po angielsku i ponownie zadaję to pytanie Niemcom.
Czy ta płyta będzie inna pod względem muzycznym?
– Tak, to nie jest w ogóle płyta klezmerska. Jest trochę pieśni pijackich, trochę psychodelicznego rocka, trochę stylu chanson, jest punkrockowa interpretacja Schumanna i grecki marsz... Jedna trzecia utworów jest śpiewana w jidysz – te napisane przeze mnie i jedno tłumaczenie utworu niemieckiego. Ale to nie jest muzyka klezmerska. Na płycie nie ma żadnych gości, tylko nasza czwórka – nie ma klarnetu ani puzonu, ani gościnnych wokalistów.
A druga nowa płyta?
– To „Projekt Nazaroff". Był taki śpiewak jidysz w latach 40. i 50. w Nowym Jorku, nazywał się Nathan Prince Nazaroff. Śpiewał popularne piosenki w niesamowitych aranżacjach. Niektórzy go uwielbiają, inni nie znoszą. Kiedy byłem z Psoyem Korolenką w Izraelu, pomyśleliśmy, że teraz przyszedł na niego czas. Mamy dość polityki, grajmy Nazaroffa. Zebraliśmy zespół i nagraliśmy płytę jako Bracia Nazaroff, jako zagubiona rodzina, która się zebrała, żeby wykonać jego repertuar. Ta płyta to czysta radość: jest głośna, wkurzająca, ale też taneczna, to są kawałki o piciu, o miłości, biedzie, stare, ludowe piosenki, które śpiewamy w głupkowatych tłumaczeniach.
A więc nie będzie powrotu do zaangażowanej politycznie muzyki klezmerskiej?
– Gdzie tam! Ciągle śpiewam te polityczne piosenki. Ale nie mam pojęcia, jaka będzie następna płyta. Mam nadzieję, że najlepsza.
Daniel Kahn
(ur. 1978 w Detroit) – muzyk, aktor, poeta i dramaturg. Studiował na University of Michigan i w YIVO (Institute for Jewish Research). Wraz ze swoim zespołem The Painted Bird nagrał trzy płyty: „The Broken Tongue" (2009), „Partisans and Parasites"(2009) i „Lost Causes" (2011). Tworzy również z rosyjskim muzykiem Psoyem Korolenką zespół The Unternationale. Jego muzyka łączy estetykę kabaretu, punka, polityczne przesłania Bundu i wschodnioeuropejską tradycję klezmerską.