Zaczęło się 10 lat temu. Ideą była prezentacja podziemnej sceny jazzowej – przynajmniej tak wynika z nazwy festiwalu. Co się zmieniło od tamtego czasu?
Szymon Tarkowski:
Na początku WUJek był imprezą lakko „polityczną". Chodziło o prezentację pewnej konkretnej grupy ludzi, która tworzy w pewnym konkretnym miejscu i czasie. Dziś to środowisko świetnie sobie radzi, posiada własne wytwórnie płytowe – choćby Lado ABC czy Slowdown Records, tak więc WUJek stał się swoistym autorskim przeglądem muzyki offowej nie tylko z Warszawy, ale z całej Polski, a czasem i Europy Środkowo-Wschodniej.