Reklama

Igrzyska z innej perspektywy

– Pierwsze zdjęcie, przedstawiające olimpijskie koła wycięte na polu, zrobiłem w samolocie. Pomyślałem wtedy: reportaż z Igrzysk Olimpijskich w Londynie rozpocznę tą fotografią – opowiada „Rz" Piotr Piwowarski.

Publikacja: 21.03.2013 08:19

– Igrzyska chciałem pokazać z perspektywy pracowników, wolontariuszy i mediów. Postanowiłem, że utrwalę ślady pozostawione przez to wydarzenie w mieście. Nie da się opowiedzieć historii na ośmiu zdjęciach, dlatego starałem się znaleźć sposób, żeby przekazać coś oryginalnego, chciałem wykorzystać fakt, że byłem w środku i widziałem więcej. Większość robionych w czasie imprez sportowych zdjęć jest do siebie podobna, szczególnie w czasach, gdy każdy może zrobić ich serię cyfrowym aparatem – tłumaczy fotograf.

Piotr Piwowarski zatrzymał w kadrze symbole igrzysk. Nie ma w jego reportażu sportowców w akcji. Czarno-białe fotografie pokazują miasto i zaplecze wielkich zawodów. Na jednej z nich widzimy kibica z narzuconą na plecy olimpijską chustą, idzie chyba w stronę stadionu, jest bezpieczny. Ktoś czuwa, z boku charakterystyczny, dzięki nakryciu głowy, cień angielskiego policjanta.

Choć laureat zrezygnował w swoim fotoreportażu z feerii stadionowych barw na rzecz czerni i bieli, jego prace są niezwykle plastyczne, niczym obrazy. Szczególnie ta, na której na pierwszym planie jest postać kobiety, wygląda jakby biegła, a w tle sylwetki pracowników obsługi. Inne zdjęcie jest bardziej statyczne: drzwi, z małym okrągłym oknem, za którym widzimy twarz reportera. Dominuje spokój. – Chciałem pokazać, że to, co widzimy w telewizji,

jest tylko wycinkiem rzeczywistości. Ten cały gwar, ruch, rozmach, euforię, którą oglądają ludzie na całym świecie, przekazują dziennikarze zamknięci w małym studiu – wyjaśnia fotoreporter.

Oglądając jedną z fotografii, ulegamy iluzji. Przy pierwszym spojrzeniu wydaje się, że przedstawia mężczyznę patrzącego na uczestniczącą w zawodach wioślarkę.

Reklama
Reklama

Przy drugim zauważamy, że coś jest nie tak – odbiór zakłócają proporcje. Dopiero dzięki wnikliwej obserwacji widać, że umięśniona kobieta nie ma w rękach wioseł. Jest postacią z billboardu należącego do cyklu, w którym sportowcy prezentowani byli bez

akcesoriów charakterystycznych dla ich dyscypliny. Patrzący przez okno mężczyzna jest pasażerem metra. Na innym zdjęciu widać chłopca, który podbiegł do planszy przedstawiającej ciężarowca wydymającego z wysiłku policzki i wskazuje na niego palcem. – Chciałem pokazać, jak miasto i jego mieszkańcy żyli igrzyskami, ich symbole były wszędzie. Wstawałem wcześnie rano i jadąc do pracy czułem tę wyjątkową atmosferę. Przeżywałem to przez cały dzień, wracałem do domu dopiero około pierwszej w nocy – opowiada Piotr Piwowarski.

Dodaje, że nie zawsze było komfortowo. – Nie miałem szczęścia i dostałem miejsce wysoko na trybunach. Zrobiłem z tej perspektywy zdjęcie, na którym

widać zgromadzonych na stadionie sportowców, publiczność, ogień olimpijski i flagę Wielkiej Brytanii. Fotografowie, którzy byli na dole, mieli przed obiektywem więcej szczegółów i różnych sytuacji, które mogli uchwycić w kadrze. Zgodnie z zasadą Roberta Capy byli wystarczająco

blisko, by mieć mnóstwo okazji do robienia dobrych zdjęć. Choć czasami, żeby zobaczyć więcej, warto zrobić krok w tył – stwierdza laureat.

Na ostatnim zdjęciu zatrzymał w kadrze wolontariusza. Mężczyzna wychodzi z ciemnego pomieszczenia w stronę światła. – To zdjęcie symbolizuje, że coś się kończy – mówi fotograf.

Reklama
Reklama

Co dalej? Życie samo niesie tematy. – Kilka dni temu urodziła mi się córka – Piotr Piwowarski dzieli się swoją radością. Na pytanie, czy dziecko będzie bohaterem kolejnego reportażu, odpowiada: – Mam już pierwsze zdjęcie.

Piotr Piwowarski

-  ma już na swoim koncie trzy nagrody w konkursie BZ WBK PRESS FOTO. W 2011 r. zdobył pierwsze miejsce w kategorii Cywilizacja za fotoreportaż "Dzieci w galeriach handlowych" i wyróżnienie za portret grafika Andrzeja Pągowskiego. Rok później trafiła do niego nagroda za drugie miejsce w kategorii Cywilizacja, sfotografował mężczyznę na wózku inwalidzkim na jezdni, pomiędzy samochodami. W 2009 r. otrzymał trzecie miejsce w kategorii Społeczeństwo, pokazał jak matka z dzieckiem – uśmiechnięte i zachwycone – witają Nowy Rok, a na szybie samochodu widać błysk fajerwerków. Jego zdjęcia można znaleźć między innymi w „Super Expressie", „Przekroju", „Polityce" i „Rzeczpospolitej". Pracował w Syrii, Jordanii, Libanie, Niemczech i Ukrainie.

– Igrzyska chciałem pokazać z perspektywy pracowników, wolontariuszy i mediów. Postanowiłem, że utrwalę ślady pozostawione przez to wydarzenie w mieście. Nie da się opowiedzieć historii na ośmiu zdjęciach, dlatego starałem się znaleźć sposób, żeby przekazać coś oryginalnego, chciałem wykorzystać fakt, że byłem w środku i widziałem więcej. Większość robionych w czasie imprez sportowych zdjęć jest do siebie podobna, szczególnie w czasach, gdy każdy może zrobić ich serię cyfrowym aparatem – tłumaczy fotograf.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama