Ekologia akustyczna przestała być dla mnie po prostu tematem książki, którą czytam, lub artykułu, który piszę. Stała się dla mnie racją, z którą się utożsamiam, a wyczulenie na sprawy środowiska dźwiękowego zmieniło się w część mojej codzienności.

366 dni nieustannego słuchania. Fascynująco jest doświadczać na własnej skórze, jak zanika granica między pejzażem dźwiękowym a muzyką. Ambicja poznania tego pogranicza leżała u samych źródeł mojego zainteresowania środowiskiem dźwiękowym. Nie przewidziałem jedynie, że „muzyka" okaże się tak kruchą kategorią i że tak łatwo rozsypie się pod naporem „pejzażu dźwiękowego". W miarę zapadania się w ekologię akustyczną coraz bardziej skłonny jestem stwierdzić, że to właśnie muzyka jest – w swej istocie – przejawem tęsknoty za pięknem pejzażu dźwiękowego, nie zaś – jak powiedziałby R. Murray Schafer – że pejzaż dźwiękowy jest „globalną kompozycją muzyczną".

Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej