Słynny przebój Tewiego

30 lat po polskiej premierze „Skrzypek na dachu" wciąż jest grany. Kolejna wersja musicalu – na Zamku Topacz

Publikacja: 22.05.2013 02:34

„Skrzypek na dachu” podbija widzów swoimi przebojami, m.in. tańcem z butelkami. Na zdjęciu: spektakl

„Skrzypek na dachu” podbija widzów swoimi przebojami, m.in. tańcem z butelkami. Na zdjęciu: spektakl Opery Wrocławskiej

Foto: Opera wrocławska, Marek Grotowski Marek Grotowski

Nie jest to zresztą tylko polski przypadek. „Skrzypek na dachu" podbił cały świat. Już kilka lat po prapremierze, która odbyła się na nowojorskim Broadwayu w 1964 roku, musical był jednocześnie grany w ponad 30 krajach i w 16 językach. Jego ogromną popularność ugruntował znakomity film Normana Jewisona, z 1971 roku, który zdobył cztery Oscary oraz pięć dalszych nominacji.

Kolejnego „Skrzypka na dachu" będzie można obejrzeć w piątek, sobotę i w niedzielę  w nietypowej, plenerowej scenerii – na dziedzińcu Zamku Topacz.

Wyspa na jeziorze

Zabytkowy obiekt we wsi Ślęza, oddalonej 3 km od Wrocławia, składa się z XIV-wiecznej wieży oraz neorenesansowej rezydencji z XIX stulecia z zabudowaniami gospodarczymi, m.in. spichlerzem i powozownią. W PRL popadał w ruinę, od kilku lat ma prywatnych właścicieli, którzy urządzili tu ośrodek hotelowo-rekreacyjny z licznymi atrakcjami, m.in. jest tu muzeum motoryzacji. Cały teren liczy prawie 40 ha.

– Kiedy po raz pierwszy tu przyjechałam, od razu pomyślałam o urządzeniu plenerowego spektaklu – opowiada „Rz" Ewa Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej. – Najbardziej spodobała mi się wyspa na jeziorze, na której można zbudować scenę, a na brzegu spektakl jednorazowo oglądałoby nawet 10 tysięcy widzów. W tym miejscu mogłabym urzeczywistnić marzenie, które mam od lat, i powstałby pierwszy w Polsce letni festiwal operowy na wodzie. Takie przedsięwzięcie wymaga jednak znacznie dłuższych przygotowań. Na początek postanowiliśmy przygotować coś skromniejszego i zaprezentujemy „Skrzypka na dachu".

Podejrzany temat

Dziś mało kto już pamięta, że przez lata „Skrzypek na dachu" był w Polsce niepożądany. „Temat żydowski stanowił u nas po 1968 roku swoiste tabu. Jakże aktualnie zabrzmiałyby końcowe sceny musicalu, kiedy wygnani Żydzi opuszczają swoją wieś Anatewkę" – wspominał Antoni Marianowicz, który tłumaczenia tekstu dokonał dla siebie, bez żadnego zamówienia, tak zauroczył go „Skrzypek na dachu". Tekst wyjął z szuflady dopiero kilkanaście lat później, gdy na początku lat 80. o prawo do polskiej premiery zaczął zabiegać Teatr Muzyczny w Łodzi. „Władze poparły ten pomysł. Myślę, że decydującą rolę odegrało tu nie tyle umiłowanie sztuki, ile chęć poprawienia swego image'u w oczach świata po stanie wojennym" – uważał Antoni Marianowicz.

Po raz pierwszy „Skrzypka na dachu" łódzcy widzowie zobaczyli w maju 1983 r. Przedtem trzeba było rozwiązać kłopotliwy problem zdobycia praw i zapłacenia autorom tantiem w dolarach, na co Teatru Muzycznego nie było stać. Z pomocą przyszedł Antoni Marianowicz. Dzięki jego negocjacjom kompozytor Jerry Bock, autorzy libretta – Joseph Stein i piosenek – Sheldon Harnick postanowili przekazać swe honoraria na renowację cmentarzy i zabytków kultury żydowskiej w Polsce.

O premierze sprzed 30 lat, którą reżyserowała Maria Fołtyn, przypomniał niedawny koncert w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Zaproszono pierwszego polskiego Tewie Mleczarza – legendarnego basa Bernarda Ładysza – oraz autorkę choreografii do tamtego przedstawienia Krystynę Głuszkówną. Zresztą obecny dyrektor łódzkiej sceny muzycznej Zbigniew Macias wielokrotnie wcielał się w głównego bohatera „Skrzypka na dachu".

Zwierzęta w Anatewce

Na Zamku Topacz musical zostanie wystawiony na dziedzińcu, zabudowania gospodarcze z żywymi zwierzętami zamienią się w wieś Anatewkę. A określenie skromniejszy oznacza, że podczas jednego wieczoru na widowni będzie mogło zasiąść 3 tysiące osób.

– Nie wiedzieliśmy, jak na nowe miejsce zareaguje publiczność Wrocławia i Dolnego Śląska – dodaje dyr. Michnik. Dziś już wiadomo, że pomysł chwycił. Na kilka dni przed premierowym wieczorem z dziewięciu tysięcy biletów na trzy spektakle w kasie pozostał niespełna tysiąc. Ta reszta miejsc z pewnością również znajdzie nabywców.

Publiczność chce „Skrzypka na dachu" oglądać, choć dobrze wie, jak potoczą się losy mleczarza Tewiego i jego rodziny, zna większość piosenek, a najpopularniejszą – „Gdybym był bogaczem" – potrafi zanucić nawet wyjątkowo niemuzykalny Polak. W powodzi błahych opowieści musicalowych utwór Bocka i Steina, inspirowany powieścią Szołema Alejchema, wyróżnia się mądrością. Tak jak w życiu śmiech przeplata się w nim z tragedią, żart z filozoficzną refleksją, a w jednostkowe losy ingerują bezlitosne mechanizmy historii.

Opera Wrocławska ma w repertuarze „Skrzypka na dachu" od 2002 r. Zagrała go z wielkim powodzeniem w Hali Ludowej, a także na... dachu handlowej Galerii Dominikańskiej. Podstawą do każdej wersji jest inscenizacja Marka Weissa. Nie jest to przedstawienie nastawione wyłącznie na widowiskowość. Reżyser nie potraktował musicalu jako opowieści o samym Mleczarzu, lecz pokazał zbiorowość, wskrzesił nieistniejący już świat: żydowską wioskę zmiecioną przez historię.

Przed piątkową premierą i kolejnymi przedstawieniami dyr. Ewa Michnik ma jedno marzenie: by w ten weekend nie padał deszcz. Myślami natomiast wybiega już w dalszą przyszłość, w 2014 roku chce, by Zamek Topacz stał się scenerią dla „Rigoletta" Verdiego. A za dwa lata może uda się zrobić pierwszy festiwal na wodzie.

Słynny przebój Tewiego na Zamku Topacz

Nie jest to zresztą tylko polski przypadek. „Skrzypek na dachu" podbił cały świat. Już kilka lat po prapremierze, która odbyła się na nowojorskim Broadwayu w 1964 roku, musical był jednocześnie grany w ponad 30 krajach i w 16 językach. Jego ogromną popularność ugruntował znakomity film Normana Jewisona, z 1971 roku, który zdobył cztery Oscary oraz pięć dalszych nominacji.

Kolejnego „Skrzypka na dachu" będzie można obejrzeć w piątek, sobotę i w niedzielę  w nietypowej, plenerowej scenerii – na dziedzińcu Zamku Topacz.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla