Wszyscy lubią Chicka w dawnym stylu. Świadczą o tym nagrody Grammy, jakie w ostatnich latach otrzymał: za wskrzeszone duety z wibrafonistą Garym Burtonem – albumy „Hot House" (2012) i „The New Crystal Silence" (2008) oraz za nagranie tria Corea, Clarke & White „Forever" (2011).
Nowy kwintet Chicka Corei brzmi jak połączenie najlepszych cech jego dawnych zespołów: Return to Forever, Origin i Elektric Band. A nowe kompozycje maję tę samą lekkość i śpiewność, co niegdyś. W tak dobrym nastroju pianista nie był od albumu „Light Years" z 1987 r.
Chick Corea wreszcie skompletował swój międzynarodowy „dream team". Przy perkusji zasiadł młody Marcus Gilmore, członek tria Vijaya Iyera, laureat ankiety krytyków magazynu „Down Beat" 2012 w kategorii: wschodząca gwiazda perkusji. Na gitarze gra Francuz Charles Altura, na saksofonie Brytyjczyk Tim Garland, ale największym talentem obdarzony jest francuski basista Hadrien Feraud. Inspiruje się stylem gry legendarnego Jaco Pastoriusa i w biegłości już doścignął mistrza.
W kompozycji „Pledge for Peace" gościnnie wystąpili: saksofonista Ravi Coltrane i basista Stanley Clarke, członek oryginalnego składu Return to Forever. To temat, a właściwie modlitwa, jak czytamy na okładce, zainspirowana muzyką Johna Coltrane'a. 17-minutowy utwór przypomina jego słynną „A Love Supreme". Ravi jest tu bliższy muzyce ojca niż kiedykolwiek wcześniej. A Chick Corea gra jedną z najlepszych solówek ostatnich lat. To najważniejszy utwór i dowód, że jazz głównego nurtu rozwija się w fascynujący sposób. Szczególnie gdy tworzy go artysta o wielkim talencie i doświadczeniu.
Tematy kompozycji z nowego albumu „The Vigil" (Czuwanie) nawiązują do fascynacji science fiction i postacią twórcy scientologii L. Rona Hubbarda. Na okładce Chick Corea przedstawiony jest jako „Romantic Warrior". Taki był tytuł albumu Return to Forever z 1976 r.