Urzekająca muzyka zagrana przez kontuzjowanego pianistę

Wizyta Krystiana Zimermana przebiegała jak w filmie. Na szczęście z happy endem, bo koncert jednak się odbył. I był znakomity.

Aktualizacja: 23.09.2013 01:42 Publikacja: 23.09.2013 01:38

Krystian Zimerman

Krystian Zimerman

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Z początku nie było wiadomo, czy w ogóle do niego dojdzie. Krystian Zimerman zastosował scenariusz godny Hitchcocka i zgodnie z jego przepisem zaczął od trzęsienia ziemi.

Po przyjeździe oświadczył, że doznał kontuzji środkowego palca lewej ręki. Jest opuchnięty, więc nie mógł odbyć próby. A lekarze oświadczyli, iż nie będzie w stanie zagrać przez najbliższe dwa tygodnie.

Weekend upłynął na zabiegach i konsultacjach medycznych. Na szczęście w niedzielę Krystian Zimerman był zadowolony z próby z orkiestrą. A wieczorem wyszedł na estradę Filharmonii Narodowej jak gdyby nic się nie stało.

Nie wiem, ile osób, które zażarcie walczyły o zdobycie biletu, usłyszało to, co pragnęły. W koncercie fortepianowym Witolda Lutosławskiego Krystian Zimerman nie eksponuje bowiem siebie, na co czekano, lecz muzykę mistrza i przyjaciela. I potrafi udowodnić, że to utwór wyjątkowy.

Gra ten koncert inaczej niż wielu pianistów, którzy prą do przodu jak motor. On zaskoczył już pierwszymi dźwiękami – delikatnymi i krystalicznie czystymi, jakby nie z fortepianu. Potem finezję połączył z dynamiką, fascynując logiką konstrukcji dzieła i urodą melodii, które mało kto odkrywa w muzyce Lutosławskiego.

Była w tej interpretacji brahmsowska moc i subtelność francuskich impresjonistów; dowód na to, że Lutosławski cenił klasyków i podejmował z nimi fascynujący dialog. Takiej rozmowy z przeszłością nie powinien wstydzić się żaden awangardowy artysta.

Niedzielny wieczór był pełen niespodzianek. Nie tylko dzięki Krystianowi Zimermanowi, bo w brzmieniu orkiestry Filharmonii Narodowej pod batutą Jacka Kaspszyka, świetnie partnerującej soliście, nastąpiła miła odmiana. A potem w III Symfonii Lutosławskiego dyrygent tak poprowadził zespół, że to dzieło miało precyzyjne proporcje, urzekało barwami i symfonicznym rozmachem.

Po takim happy endzie był niespodziewany bonus. W foyer Filharmonii Krystian Zimerman i Jacek Kaspszyk zorganizowali niezapowiedziane spotkanie z publicznością. Jak można było się spodziewać, czekał na nich tłum.

Z początku nie było wiadomo, czy w ogóle do niego dojdzie. Krystian Zimerman zastosował scenariusz godny Hitchcocka i zgodnie z jego przepisem zaczął od trzęsienia ziemi.

Po przyjeździe oświadczył, że doznał kontuzji środkowego palca lewej ręki. Jest opuchnięty, więc nie mógł odbyć próby. A lekarze oświadczyli, iż nie będzie w stanie zagrać przez najbliższe dwa tygodnie.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem