Rozmowa z Johnem McLaughlinem - założyciel zespołu Shakti

Rozmowa John McLaughlin - założyciel zespołu Shakti mówi "Rz" o jazzie, Indiach przed piątkowym koncertem w Sali Kongresowej

Publikacja: 21.11.2013 16:38

John McLaughlin zagra w piątek w Sali Kongresowej z zespołem Remember Shakti

John McLaughlin zagra w piątek w Sali Kongresowej z zespołem Remember Shakti

Foto: Archiwum autora, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Miałem szczęście kupić bilet i dostać się na koncert Shakti w Sali Kongresowej w marcu 1977 r. co nie było łatwe. Pamięta pan ten występ?

John McLaughlin: Oczywiście, bo nie było łatwo do was przyjechać, to był trudny czas izolacji dla Polski i krajów Bloku Wschodniego. Teraz czasy nie są mniej dziwne, wcale mi się nie podobają, ale nie można z tym nic zrobić.

Co pan ma na myśli?

Na przykład Amerykę szpiegującą każdego z nas i wojnę, którą wywołali 20 lat temu na Bliskim Wschodzie i nadal jej nie zakończyli. Działania USA są dla mnie osobistą porażką. Dorastałem marząc o wyjeździe do Ameryki, to jest ojczyzna jazzu. Chciałem tam pojechać, by poznać jazzmanów, których uwielbiałem: Milesa Davisa, Johna Coltrane'a i innych. Miałem szczęście znaleźć się w Nowym Jorku pod koniec lat 60. To był wspaniały czas, spotkałem wielkich muzyków, miałem szansę zagrać z Milesem. Ale to, co robi USA jako państwo, przygnębia mnie, ich polityka to katastrofa dla świata. Dlatego cenię takich ludzi jak Edward Snowden, moim zdaniem jest bohaterem.

Czy fakt, że tak łatwo przeczytać cudze maile, podsłuchać rozmowę nie jest skutkiem rewolucji technologicznej?

Zmieniło się podejście do drugiego człowieka, przestaliśmy respektować prywatność każdego z nas. Kiedyś dwoje ludzi rozmawiało obok i nikt nie był zainteresowany, o czym mówią, nikt ich nie podsłuchiwał. Każdy korzystał z podstawowego prawa zachowania w tajemnicy tego, co robi. Teraz jesteśmy obserwowani przez „Wielkiego Brata", rządy chcą wiedzieć nie tylko co robimy, piszemy i mówimy. Chcą wiedzieć, co myślimy, to jest przerażające.

Porozmawiajmy o Shakti, co oznacza ta nazwa?

Shakti to w religii hinduistycznej kobiecy aspekt Boga Shiwy. Nie jestem Hindusem, ale wierzę w Boga, którego jesteśmy częścią, a także w to, że Słońce jest życiodajną siłą. Shakti to siła ducha, energia i piękno. Być może dzięki nazwie odwołującej się do boskiej mocy, nasz zespół przetrwał tak długo, świętujemy 40-lecie powstania grupy. Muzyka jest dla nas formą ekspresji i drogą do wyzwolenia ducha. Dlaczego jazzmani i muzycy z Indii tak łatwo się porozumiewają? Dzięki improwizacji, która jest kluczowym elementem jazzu jak i klasycznej muzyki Indii. Oczywiście mamy kompozycje, aranżacje, ale to spontaniczna improwizacja nas łączy. Jest kluczem życia. Żyjąc spontanicznie jesteśmy sobą, jeśli za dużo myślimy, zaczynamy kombinować: powinienem być kimś takim, powinienem porozmawiać z tym czy tamtym, powinienem zrobić to czy tamto. Kiedy improwizujesz na scenie, przestajesz się zastanawiać. Kiedy zaczynasz myśleć, przestajesz grać. Podobnie w życiu - nie zastanawiaj się, bądź sobą. To sposób na wyzwolenie się od swoich myśli.

Łatwo jest panu - jazzmanowi grać z muzykami indyjskimi?

Ależ skąd! Oczywiście, że niełatwo. To niewiarygodnie utalentowani i perfekcyjny muzycy. Nigdy nie zamierzałem zbliżyć się do ich poziomu, chciałem tylko grać z nimi. Są przy tym genialnymi improwizatorami. Studiuję muzykę indyjską od 1969 roku. Dwa lata później zacząłem poznawać muzykę karnatyczną Indii Południowych, najstarszy system muzyczny świata. W 1972 r. pierwszy raz zagrałem z tablistą Zakirem Hussainem. W następnym roku narodziła się nasza grupa Shakti. Od 1974 r. byłem uczniem Raviego Shankara, fantastycznego człowieka, nauczyciela i muzyka. Uczył mnie systemów Indii Północnych, skąd pochodził i Południowych.

Jakie są różnice pomiędzy muzyką z północy i południa Indii?

Są sobie bliskie, ale przez tysiące lat podlegały różnym przemianom. Muzyka z południa jest starsza i zaszło w niej mniej zmian. Po inwazji Persów na północną część Indii wprowadzono tam zasadę wynikającą z islamu, że muzyka może być wykonywana tylko ku czci Boga. Ale jakieś 1500 lat temu władcy zapragnęli mieć muzykę na swoich dworach, dla przyjemności. Od tego czasu muzyka Północy zaczęła ewoluować tworząc odmienny system. Byliśmy pierwszą grupą, która połączyła artystów z obu szkół, nawet w Indiach nikt tego wcześniej nie robił. Shakti otworzyła bramę do takiej współpracy. Stała się nie tylko mostem pomiędzy południem, a północą Indii, ale także pomiędzy zachodnią i wschodnią kulturą. Oczywiście byli muzycy improwizujący, którzy czerpali natchnienie z Orientu jak saksofonista Joe Harriott, klarnecista Tony Scott  największy z nich John Coltrane.

Co trzyma muzyków Shakti razem tak długo?

Ciekawość, indyjscy członkowie Shakti są zainteresowani muzyką Zachodu, jaką ja reprezentuję i odwrotnie.  Pozostałem jazzmanem, moi przyjaciele z zespołu wcale nie chcą, żebym grał ich muzykę tak jak oni, zamienił gitarę np. na sitar. Zakir Hussain i ja przyjaźnimy się od 44 lat, gramy razem ponad 40 lat. Jest jak mój brat, a poza tym wysoko cenię jego umiejętności, jest najwybitniejszym wirtuozem tabli, jakiego słyszałem. Dzięki temu osiągnęliśmy tak wysoki stopień porozumienia i komplikacji w naszych improwizacjach. Doszła do nas młoda generacja: śpiewak Shankar Mahadevan, wirtuoz mandoliny U. Shrinivas Samjanitha i V. Selvaganesh, syn Vikku Vinayakramy, drugiego perkusisty Shakti. Łączy nas duch muzyki, radość wspólnego muzykowania i ciągłość naszej twórczości. Muzyka ma moc uzdrawiania.

Wirtuozeria pomaga w osiągnięciu muzycznego szczęścia?

Technika gry nie powinna ograniczać dążenia do osiągnięcia radości, o której mówię. Improwizując chcę być wolny od problemów technicznych. Cała moja kariera stała pod znakiem doskonalenia mistrzostwa w grze na gitarze, nieustannie uczę się harmonii. Nie po to, żeby grać zawiłe akordy, ale by wyrazić to, co czuję. Muzycy Shakti są najlepsi w świecie, są wymagający wobec mnie, ale ja też jestem wymagający wobec nich. Chcę, by mnie inspirowali, by mnie stymulowali i prowokowali w dobrym tego słowa znaczeniu. Kiedy osiągnie się wysoki poziom techniki gry, można o niej zapomnieć.

Czy wszystkie style muzyczne można ze sobą skrzyżować?

Tak, pod jednym warunkiem, a przykładem tego jest Shakti. Jeśli muzycy reprezentujący odmienne kultury kochają muzykę tych, z którymi chcą razem zagrać. Bo jedyne, co napędza wszystko na tym świecie to miłość. Wiem, że mówię jak hipis, ale ja jestem starym hipisem.

Rozmawiał Marek Dusza

Miałem szczęście kupić bilet i dostać się na koncert Shakti w Sali Kongresowej w marcu 1977 r. co nie było łatwe. Pamięta pan ten występ?

John McLaughlin: Oczywiście, bo nie było łatwo do was przyjechać, to był trudny czas izolacji dla Polski i krajów Bloku Wschodniego. Teraz czasy nie są mniej dziwne, wcale mi się nie podobają, ale nie można z tym nic zrobić.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"