– Czasem nienawiść musi wygasnąć – mówi w „Drodze do zapomnienia" Eric Lomax.
Ten brytyjski oficer w czasie II wojny światowej, w 1942 roku, po upadku Singapuru, wpadł w ręce Japończykow. Miał wtedy 23 lata. Przeszedł morderczą drogę do obozu w tajlandzkiej Kanchanaburi, gdzie trafiała większość alianckich jeńców. Pracował przy budowie tzw. birmańskiej kolei śmierci. Ironia losu polegała na tym, że Lomax od dzieciństwa był zafascynowany wszystkim, co łączyło się z pociągami, a tam w Azji widział ludzi, którzy budując na rzece Kwai most dla pociągów, umierali z wyczerpania.
Sam omal nie stracił życia. Za skonstruowanie radia, dzięki któremu słuchał komunikatów z frontu, został poddany bestialskim torturom. Przeżył cudem, wrócił do kraju, ale przez kilka dekad nie był w stanie uporać się z traumą. Po latach, wspierany przez ukochaną kobietę, postanowił wrócić do Azji, by odszukać swojego oprawcę. Czuł, że musi to zrobić, by zamknąć najtrudniejszy rozdział swojego życia.
Powrót nad rzekę Kwai
I wreszcie stanął na moście nad rzeką Kwai razem z Takashim Nagase. Japończyk też nie mógł się podnieść po doświadczeniach lat 40. Napisał rozliczeniową książkę „Krzyże i Tygrysy", sfinansował budowę buddyjskiej świątyni, gdzie modlono się za ofiary wojny. On też chciał spojrzeć w oczy jednej z wielu swoich ofiar.
To spotkanie sfilmował dokumentalista Mike Finlason w filmie „My Enemy, My Friend?" Sam Lomax w 1995 roku wydał wspomnieniową książkę „Droga do zapomnienia" (oryginalny tytuł „The Railway Man"). Opowieść o traumie i wybaczeniu. Na jej podstawie powstał telewizyjny dramat „Prisoners in Time" z Johnem Hurtem w roli głównej. Teraz na ekrany wchodzi film Jonathana Teplitzky'ego. W roli młodego Lomaxa wystąpił Jeremy Irvine. Starszego zagrał Colin Firth.